Logo
Wydrukuj tę stronę

Szekspir z domieszką kabuki Wyróżniony

Oceń ten artykuł
(1 głos)

Słynny reżyser teatralny Ninagawa Yukio wcale nie miał ochoty inscenizować „Kupca weneckiego”, choć w swej dotychczasowej karierze nie stronił od sztuk Szekspira. Po prostu „Kupiec wenecki” nie budził jego zainteresowania. Do wyboru tego tytułu nakłonił go aktor kabuki Ichikawa Ennosuke, z którym reżyser do tej pory dwukrotnie współpracował podczas realizacji tzw. shinsaku kabuki, czyli nieklasycznych sztuk kabuki.

Wbrew tytułowi najważniejszą postacią „Kupca weneckiego” nie jest kupiec wenecki Antonio, ale żydowski lichwiarz Shylock (w spolszczonej pisowni Szajlok), od którego Antonio pożycza wielką sumę, aby pomóc swemu serdecznemu przyjacielowi Bassanio w zdobyciu ręki ukochanej kobiety. Za niezapłacenie w terminie Shylock ma otrzymać funt ciała dłużnika. Wśród dzieł Szekspira „Kupiec wenecki” jest inscenizowany stosunkowo rzadko, prawodpodobnie ze względu na swą antysemicką wymowę, która we współczesnych realizacjach często podlega rewizji. Sztuka była za to wielokrotnie ekranizowana. Kto widział epicką, filmową wersję „Kupca weneckiego”z 2004 roku w reżyserii Michaela Radforda, ten na pewno dobrze pamięta dramatyczną i mroczną kreację Al Pacino w roli Shylocka.

Ichikawa Ennosuke uważał, że rola Shylocka jest odpowiednia dla aktora kabuki i chciał zagrać Shylocka tak, jak tylko aktor kabuki potrafi to zrobić. Dodatkową motywacją był fakt, że „Kupiec wenecki” ma w Japonii swoją długą historię. Ennosuke przypomniał, że scena sądu pochodząca z tej sztuki zapoczątowała historię tzw. shingeki, ponieważ była pierwszą inscenizacją sztuki zachodniej pokazaną w Japonii. Działo się to w teatrze Meiji-za, a odtwórcą szekspirowskiej roli był Ichikawa Sadanji.

W inscenizacji Ningawy postać Shylocka jest również silnie wyeksponowana, a reżyser deklaruje, że ten „heretyk” jest mu bliższy niż inne postacie sztuki, wywodzące się z chrześcijańskiego establishmentu renesansowej Wenecji. Zamysł reżyserski Ninagawy zasadza się na skonfronowaniu dwóch światów. Z jednej strony jest to świat, do którego przynależy Antonio, świat „dobrych” i mających rację chrześcijan, a z drugiej - świat „chciwego wyzyskiwacza” Shylocka, rozwijającego w trakcie sztuki wieloznaczne oblicze postaci społecznego wyrzutka. Konfrontacja ta jest bardzo czytelna i wyraźnie widoczna, ponieważ na scenie widzimy jednocześnie dwa odmienne rodzaje gry aktorskiej, podkreślone choreografią i scenografią. Większość aktorów prezentuje grę w stylu tzw. zachodniego realizmu, która ocieka teatralnością, ale też bawi widza, bo przecież mamy do czynienia z komedią. Przeciwstawiona jest im tylko jedna postać – Shylock. Ma inny wygląd, wykonuje inne gesty. W ciemnym stroju, często pochylony, efektownie wymachuje rękawami, zieje czerwienią jamy ustnej (pomalowanej od środka na czerwono?), przykuca i wykonuje obroty.

Choć „Kupiec wenecki” Ninagawy ma bardzo dobrą obsadę aktorską, to jednak jest przede wszystkim popisem gry aktorskiej Ennosuke. 37 letni aktor gra targanego emocjami starca. Sprawdzają się klasyczne kata rodem z kabuki. Ennosuke od początku tworzy postać wysoce komiczną, z której dopiero z biegiem wydarzeń zaczyna wyzierać tragizm, ale do końca jest w nim mało patosu. Być może taki tragikomizm jest bliższy Szekspirowi?

Kolejną paralelą z teatrem elżbietańskim (i teatrem kabuki) jest fakt, że obsada sztuki ma etykietkę „All male” i postacie kobiet grane są przez młodych i (jak to dawniej mówiono) urodziwych aktorów. Podobno taki zabieg miał przypomnieć publiczności, że w teatrze wszystko jest możliwe. Jeśli chodzi o moje zdanie, to urodziwy Japończyk w białej krynolinie i ufryzowanej peruce nie zawsze mi się podoba i mimo najlepszych chęci polubienia go przypomina mi nieco dżentelmenów z Takarazuki. O ostatecznym efekcie decyduje jednak poziom gry aktorskiej lub atrakcyjność koncepcji. U Ninagawy koncepcja i aktorstwo zdają egzamin. Oddam sprawiedliwość reżyserowi: kiedy aktor grający kobietę odtwarza sceny, w których kobieta ta występuje w męskim przebraniu i udaje, że jest mężczyną, to powstaje całkiem ciekawy kalambur sceniczny.

„Kupiec wenecki” w reżyserii Ninagawy Yukio nie wprowadza do oryginału unowocześnień, nie transponuje obcego Japończykom tematu europejskiego antysemityzmu na własne realia. Klasyka zachodnia połączona została z klasyką wschodnią i zabieg ten jest bardzo udany i skuteczny. Sztuka toczy się w dobrym tempie, bawi, śmieszy, wzrusza. Gra aktorska jest jej ważnym atutem, artyści mają okazję popisać się swym warsztatem. Mamy na scenie gwiazdora, twarze znane z telewizji, urodziwych młodzieńców. Tak samo, jak w teatrze Szekspira. W czasie trwania przedstawienia niejednokrotnie na widowni rozlegają się śmiechy i oklaski. Po zakończeniu publiczność rzęsistymi brawami nagradza swych ulubieńców, kurtyna trzykrotnie idzie w górę.

Wydaje się, że dyskursywna strona dramatu nic nie traci na zastosowaniu takiej koncepcji artystycznej. Spektakl zamyka scena, w której przegrany Shylock z pobieloną twarzą, samotnie klęczący na skraju sceny, odrzuca krzyż i wznosi rękę ku górze. Reżyser Ninagawa i aktor Ennosuke opowiadają się po stronie „heretyków” i odmieńców i w tej deklaracji są już bardzo współczesnymi artystami.

 

„Kupca weneckiego” przedstawiono we wrześniu 2013 r. w Teatrze Artystycznym w Sai no Kuni Saitama, gdzie Ninagawa Yukio od 2006 roku pełni funkcję dyrektora artystycznego.

 

Ostatnio zmieniany

Najnowsze od Renata Mitsui

© 2013 www.polonia-jp.jp