Raportuj komentarz

Bardzo dobry artykuł!
☆☆☆☆☆
Pisze Pani m.in.: "Można powiedzieć, że obecny rząd miał pecha, bo stan tak wyjątkowego kryzysu spadł na ludzi, którzy niedawno doszli do władzy, ale oczekuje się od nich skutecznego pokierowania skostniałą biurokracją i okazania charyzmy liderów." Wiemy już, że premier Japonii odmówił podania się do dymisji. Nie do pozazdroszczenia jest sytuacja, w jakiej znalazł się Naoto Kan. To, co wydarzyło się 11 marca i jakie ma skutki, przerosłoby każdego. Na pewno trudno było i jest podejmować jakiekolwiek decyzje. A teraz, gdy duże niezadowolenie panuje w japońskim parlamencie i maleje zaufanie społeczeństwa, to już w ogóle. Premier jest pod obstrzałem krytykantów, ale konia z rzędem temu, kto jest pewien, że decyzje innych polityków byłyby lepsze. Moim zdaniem chwali Mu się, że nie chce odejść teraz, lecz kontynuować starania o naprawę sytuacji w kraju. Dać nogę, gdy jest pod górkę i wszystko się wali, to żadna sztuka. Premier nie jest jedynym decydentem mającym wpływ na to, jak rozwija się sytuacja w Japonii, oby więc "wespół zespół" udało się krok po kroku przywrócić wiarę Japończyków i nas wszystkich mieszkających tu, że mylą się ci na świecie, którzy wieszczą koniec Japonii. Ganbarō!