Logo
Wydrukuj tę stronę

Japonia za więziennym murem Wyróżniony

Oceń ten artykuł
(5 głosów)

 

grafika 20 rocznica 500 1

Tekst archiwalny

Gazeta Polska w Japonii, nr 6 (57), grudzień 2007, styczeń 2008

 

Relacja polskiego więźnia

Redakcja Gazety otrzymała nietypową relację z pobytu w Japonii, napisaną przez Polaka. Paweł X. opisał swój pobyt w japońskim więzieniu. Tekst został nam przekazany za pośrednictwem Konsula RP, który jest jedyną osobą (oprócz najbliższej rodziny) uprawnioną do odwiedzin w japońskim więzieniu i kontaktu ze skazanymi. Jak się dowiadujemy, autor poniższego tekstu został zatrzymany w 2000 roku na lotnisku Narita z powodu przewozu 2 kg haszyszu. Dodatkowe 8 kg posiadały osoby towarzyszące, co uwzględniono w wymiarze kary. Wyrok brzmiał: 8 lat pozbawienia wolności oraz grzywna w wysokości 2,4 mln jenów. Autora skierowano do zakładu karnego w Fuchu, dysponującego osobnym oddziałem dla cudzoziemców. Po wliczeniu okresu odpracowania grzywny przewidywany termin zakończenia kary przypadał na marzec 2009 roku, ale Paweł X. został zwolniony warunkowo po odbyciu 80 % tego wyroku. We wrześniu bieżącego roku został przewieziony na lotnisko Narita i wrócił do Polski.

Otrzymany tekst drukujemy w całości, bez zmian i skrótów.

 

Więzienie Fuchu w zachodniej części Tokio jest największym zakładem karnym w Japonii. Przebywa tu ponad trzy tysiące skazanych na przymusową pracę, co stanowi sto dwadzieścia procent jego pojemności. Odbywa tutaj karę także największa ilość cudzoziemców - ponad pięćset osób. Jedną trzecią stanowią Chińczycy, następnie Irańczycy, Koreańczycy, mieszkańcy Ameryki Łacińskiej, reszta Azji oraz Europejczycy. Większość więźniów w Fuchu ma wyroki za drobne przestępstwa jak kradzieże czy spożywanie substancji zabronionych. Prawo japońskie jest srogie: nie jest niczym dziwnym wyrok dwóch i pół roku za kupno skradzionych zegarków. Tym bardziej, że każdą watpliwość podczas rozpraw sąd wykorzystuje przeciwko oskarżonemu. Innym przykładem bezlitosności wyroku sprawiedliwości może być karanie na kilka lat osób uzależnionych od narkotyków. Jeśli policja otrzymała informacje o kimś, kto zaciągnął się „trawką” ma prawo poddać daną osobę testowi na obecność narkotyków. Jeśli delikwent nie zgadza się na test, może być - i jest - on przeprowadzony przy użyciu siły.

              Do roku 2006 obowiązywał w Japonii system penitencjarny oparty na stuletnim prawie. Wprowadzono pewne zmiany, ale są one doprawdy niewielkie. Stosowany jest system wojskowy oparty na musztrze i surowej dyscyplinie. Japoński system polityczny, co obejmuje także system penitencjarny, działa według myśli konfucjańskiej. Każdy najmniejszy detal planowany jest z góry. W takim systemie nie ma praktycznie miejsca na jakiekolwiek zmiany. Także w mentalności Japończyków posłuszeństwo zakodowane jest do tego stopnia, że nikt nie sprzeciwia się przełożonemu nawet jeśli ten podjął złą decyzję. Kiedy pojawia się nieprzewidziana sytuacja cały system zamarza. Przykładem może być reakcja japońskich polityków w 1966 roku podczas trzęsienia ziemi Hanshin, kiedy zginęło kilka tysięcy ludzi. Ponieważ nie przewidziano trzęsienia ziemi w rejonie Kobe, przedstawiciele władzy nie wiedzieli co robić i bezczynnie czekali kilka dni. Inny przykład z Fuchu: kiedy jeden z więźniów, Polak, zdjęty nagłym atakiem biegunki nie zdążył pościelić łóżka przed porannym apelem, przechodzący oficer dyżurny zrugał go od idiotów i groził wysłaniem do karceru. Na skargę więźnia do władz więzienia za niezasłużone potraktowanie nikt nie raczył mu odpowiedzieć. Po wysłaniu petycji ze skargą do Ministra Spawiedliwości odpowiedź przyszła po roku i dziewięciu miesiącach oczekiwania. W swojej odpowiedzi Minister odpisał, że „w/w zdarzenie opisane w zażaleniu w ogóle nie miało miejsca”, bez względu na świadków, na których powoływał się powód. W systemie konfucjańskim stosunki międzyludzkie ustanowione są hierarchicznie, więc więzień będący na najniższym szczeblu nie może liczyć na wiele.

              Pobudka w więzieniu Fuchu odbywa się o 6:45 w dni pracujące i o 7:20 w dni wolne od pracy. (Trochę inne zasady obowiązują więźniów pracujących w kuchni.) Po pościeleniu łóżka jest czas na poranną toaletę, po której przeprowadzany jest apel. W celach z tatami wszyscy siedzą po turecku, natomiast w celach „zachodnich” obowiązuje pozycja na baczność. Japończycy mieszkają razem po pięć, sześć osób, natomiast cudzoziemcy zajmują cele pojedyncze z łóżkami – cztery metry/metr osiemdziesiąt. Po apelu roznoszone jest po celach śniadanie, które składa się z miski ryżu, kubka zupy i drobnych dodatków w postaci warzyw czy małych rybek. Osoby w celach grupowych nie mogą pod groźbą kary przekazywać sobie jedzenia. Wszystkie niezjedzone resztki zostają odebrane przez personel kuchenny.

              Po śniadaniu następuje wymarsz więźniów do zakładów pracy. Każdy zakład przechodzi oddzielnie i teoretycznie nie ma możliwości porozumiewania się z osobami z innej fabryki. Więźniowie muszą posuwać się krokiem marszowym wymachując rękoma w przód i w tył pod kątem trzydziestu stopni. Nie wolno zginać rąk w łokciach, a dłoni trzymać w kieszeniach. Palce muszą być wyprostowane. Zabronione jest oglądanie się na boki i włóczenie sandałów po ziemi podczas marszu. Przemarsz odbywa się w kolumnie pod czujnym okiem strażników nadających tempo marszu. Zakłady pracy oddzielone są od budynków mieszkalnych i mieszczą od osiemdziesięciu do stu dwudziestu skazanych. Przed wejściem więźniowie rozbierają się w przebieralni do majtek lub do naga i przechodzą kontrolę osobistą przed nałożeniem ubioru roboczego. Kontrola polega na przejściu po lustrzanej, plastykowej tafli z wyciągniętymi w przód rękoma i wypowiedzeniu osobistego, czterocyfrowego numeru więziennego. Taka sama kontrola odbywa się po skończonej pracy. W dniu kiedy zaplanowana jest łaźnia (dwa razy w tygodniu) więźniowie zabierają ze sobą ręczniki, które podczas przemarszu muszą trzymać w lewej dłoni. Z kolei czapki, kiedy nie są noszone na głowach należy trzymać w prawej dłoni. Japończycy starają się planować każdy moment życia więźniów. W hali zakładu odbywa się kolejny apel; w ciagu dnia dochodzi nieraz do dziesięciu zbiórek. Ponieważ odliczanie podczas apelów odbywa się w języku japońskim każdy z więźniów nie znający tego języka jest niejako zmuszany do nauki liczebników. Początki są trudne, ale opanowanie liczenia po japońsku nie zabiera z reguły dużo czasu. Z tego powodu każdy nowy więzień-cudzoziemiec kierowany jest do zakładu, gdzie znajdują się osoby z jego kraju lub ktoś, kto posługuje się jego językiem.

              Naczelnym hasłem w więzieniu jest „Gambatte” czyli staraj się, daj z siebie wszystko; każda oznaka słabości jest krytykowana jeśli nie oficjalnie, to po cichu, za plecami. Zdarza się, że strażnik namawia grupę więźniów by zmusiła do większego wysiłku jednego ze skazanych, któremu, w takiej sytuacji trudno jest przeciwstawić się naciskowi większości. Japończycy nie posiadają indywidualnego ego i wszystko odbywa się w grupie. Każde większe różnice indywidualne są tłumione. Nieoficjalną władzę w więzieniu stanowią członkowie zorganizowanych grup przestępczych zwanych Yakuza. Otrzymują oni najbardziej atrakcyjne prace i mają cichą zgodę na utrzymywanie porządku wśród reszty Japończyków. Pod tym względem cudzoziemcy stanowią oddzielną grupę i w gruncie rzeczy są traktowani gorzej. Ewenementem jest traktowanie strażników przez wszystkich japońskich więźniów. Strażnicy nazywani są oficjalnie ojcami (oyaji) lub nauczycielami (sensei). Słowo strażnik (bannin) nie figuruje w słowniku skazanych Japończyków, nie mówiąc w ogóle o „klawiszu”, gdyż jest uważane za zbyt ofensywne. System konfucjański nakłada na jednostkę całkowite posłuszeństwo względem swojego przełożonego czy starszej osoby - w pracy, szkole, domu, w więzieniu. Każdy Japończyk od dzieciństwa wychowywany jest w bezkrytycznym respektowaniu słowa swojego ojca, później nauczyciela i szefa, nawet jeśli to, co usłyszy nie ma żadnego sensu. Siłą rzeczy cudzoziemcy, będąc mniejszością, zmuszani są do podporządkowania się temu systemowi. Wydaje się czasami, że japońscy więźniowie tym bardziej adorują swojego przełożonego/strażnika im gorzej są traktowani. Po kilku latach spędzonych na pilnowaniu więźniów w jednym zakładzie karnym strażnicy przenoszeni są w inne miejsca. Podczas ostatniego apelu w danej fabryce strażnik żegnany jest przez Japończyków ze szczerymi łzami w oczach. Wygłaszane są przemówienia, w których członkowie Yakuza stojący najwyżej w hierarchii dziękują strażnikowi za wspólnie przepracowany czas, po czym odchodzący podrzucany jest na rękach, wręczane są laurki, czasami kwiaty, śpiewane są piosenki pożegnalne. Całość wygląda komicznie biorąc pod uwagę, że jest to jedno z najcięższych więzień w Japonii, a więźniowie są przez cały czas mocno trzymani za twarz, używane są względem nich obraźliwe słowa i obraźliwy ton. Często bywa tak, że strażnik wyższy stopniem wyzywa przy wszystkich swojego podwładnego kolegę tak, że ofiary agresji same stają się agresorami wyładowując swoją frustrację na więźniach.

              Podczas pracy więźniowie zmuszeni są do skupienia się na wykonywanej pracy. Większość stanowisk to miejsca siedzące i zabronione jest wykonywanie czynności niezwiązanych z pracą. Jeśli więzień ma jakiś problem lub chce skorzystać z toalety musi dać znać strażnikowi poprzez podniesienie ręki. Na dany znak od strażnika - yoshi! (zgoda) - więzień może opuścić swoje miejsce. W ciągu dnia zaplanowane są cztery wyjścia do toalety dla całego zakładu i każda nieplanowana przerwa w pracy jest traktowana nagannie. Większość prac w Fuchu wykonywana jest na zlecenie firm prywatnych. Dla przykładu więźniowie składają torby papierowe dla ekskluzywnych sklepów w tokijskiej dzielnicy Ginza, wytwarzają buty, produkują zwoje do silników dla przedsiębiorstwa Nikko, składają ołówki mechaniczne, demontują zużyte telefony komórkowe z firmy telekomunikacyjnej AU. Zarobki uzależnione są od klas, których jest trzy oraz od stopni roboczych, których jest dziesięć. Osoby znajdujące się w klasie C pracują w celach lub w fabrykach dla niepełnosprawnych. (Niepełnosprawni kierowani są do więzień na takiej samej zasadzie jak osoby zdrowe.) Osoby w klasie B pracują w fabrykach i wykonują swoje prace na siedząco. Osoby w klasie A pracują przy maszynach, w kuchni, są brygadzistami czyli wykonują czynności wymagające przemieszczania się z miejsca na miejsce. Każdy nowo przybyły więzień rozpoczyna pracę od najniższego stopnia i wraz z upływem czasu zostaje promowany wyżej. Najniższa pensja nie przekracza 500 jenów miesięcznie, a najwyższe zarobki wahają się w granicach 10 000, do których dochodzi się ponad trzy lata. Biorąc pod uwagę rodzaje prac nie różniących się niczym od tych poza więzieniem, w japońskich zakładach karnych ustanawiany jest system taniej siły roboczej. Kilka lat temu wszystkie wypłaty zostały obcięte o dwa procent. Zostało to umotywowane ciężką sytuacją ekonomiczną kraju. Pieniądze odbierane są także w ramach kar. Na przykład więzień złapany na zjedzeniu części czyjegoś posiłku, nawet jeśli dostał go w dobrej wierze od swojego kolegi, zostaje ukarany grzywną kilkuset jenów.

              W Fuchu organizowane są kursy zawodowe, ale tylko dla osób znających język japoński. Siłą rzeczy cudzoziemcy pozbawieni są tego typu resocjalizacji. Od czerwca 2004 roku weszła w życie ustawa zezwalająca niektórym cudzoziemcom (z Europy i Ameryki Płn.)na odbywanie kary więzienia w ich państwach ojczystych. W chwili obecnej transfery najszybciej wychodzą Anglikom; reszta państw potyka się o bariery biurokratyczne, ale w miarę upływu czasu wszyscy nabierają doświadczenia i coraz więcej osób wyjeżdża do swoich krajów, mając więcej okazji do resocjalizacji i do kontaktu z rodziną. Kontakt więźniów ze światem zewnętrznym poddany jest ścisłej cenzurze. Każdy list jest tłumaczony i sprawdzany pod kątem bezpieczeństwa w więzieniu i rehabilitacji więźnia. Wizyty trwają po piętnaście minut, są nagrywane, choć dla kogoś, kto przyjechał z innego kraju czas wizyty może zostać przedłużony na prośbę więźnia. W niektórych przypadkach ososba odwiedzająca musi opłacić tłumacza przysięgłego.

              Więźniowie nie mogą korzystać z żadnych artykułów kupionych w innym sklepie niż sklep więzienny. W sklepie znajdują się podstawowe artykuły do higieny ososbistej (mydło, szczoteczki do zębów, szampony itp.) bielizna i art. papiernicze. Na zakupy oczekuje się około półtora miesiąca od zamówienia. Wypisuje się specjalne listy komputerowe, na których każdemu przedmiotowi podporządkowany jest kod. Pod koniec każdego miesiąca zakupy dostarczane są do cel. Za nakazem korzystania wyłącznie ze sklepu więziennego kryją się zyski ze sprzedaży przeznaczone na fundusz więzienny, wykorzystywany przez władze więzienia do „spotkań konsolidujących” czyli imprez, na których służba strażnicza zacieśnia więzi między przełożonymi a podwładnymi. W Japonii nalega się wręcz by pracownicy spotykali się po pracy ze swoimi szefami, by przy piwie i sake wymienić się poglądami na tematy, o których podwładnemu trudno byłoby się wypowiadać na trzeźwo. Czasami dochodzi na takich spotkaniach do przepychanek, ale następnego dnia wszyscy zachowują się jakby nic się nie stało.

              Jedną z rzeczy wprawiajacych Europejczyków w osłupienie jest w Fuchu kontrola genitaliów, odbywająca się kilka razy w roku. Więźniowie pojedynczo ściągają majtki przed strażnikiem (nie lekarzem) prezentując z każdej strony przyrodzenie, po czym myją ręce i wracają do pracy. Strażnik zapisuje swoje obserwacje w ankiecie osobowej więźnia i podbija swoją pieczątkę. Odmowa wzięcia udziału w tej kontroli jest karana. Ponieważ jakiekolwiek nacięcia czy operacje przeprowadzane na własnym ciele są zabronione, władze więzienia postanowiły kontrolować także ten aspekt życia więźniów.

              Wszelkie prośby i żadania więźnia przekazywane są na specjalnych formularzach zwanych gansenami. Więźniowie wypisują swoje problemy i następnego dnia formularze przekazywane są do sekcji zajmujących się daną sprawą. Występuje tutaj silna specjalizacja, strażnik porządkowy w zakładzie pracy nie jest w stanie sam pomóc więźniowi w przedmiocie, którym się nie zajmuje. W więzieniu są sekcje: biblioteczna, medyczna, żywieniowa, administracyjna, religijna, naukowa – że wymienię niektóre z nich.

              Jedzenie jest bardzo złej jakości, pod kontrolą dietetyków gotowane jest przez samych więźniów. Świeżych produktów nie ma prawie wcale. Jedzenie przygotowywane jest w całości z konserw, słoików, mrożonek, jest sproszkowane i już po kilku miesiącach takiej diety, nafaszerowanej konserwantami i różnymi chemikaliami, system odpornościowy organizmu traci swoją siłę. Im dłuższy pobyt w więzieniu, tym gorsza sprawność ogólna więźnia. Wydaje się, że dieta więzienna jest kolejną formą karania przestępców w Japonii.

              Inna formą kar jest brak ogrzewania w celach, nieadekwatny do temperatury panującej na zewnątrz. Zima w Tokio nie jest zbyt zimno (0ºC) jednak bez systemu ogrzewania od listopada do marca cele są przeraźliwie zimne. Z tego powodu każdy więzień spotyka się z problemem odmrożonych dłoni i stóp. Zabronione jest w celach nakrywanie się kocami czy rogrzewanie poprzez wykonywanie ćwiczeń fizycznych. Ćwiczenia dozwolone są tylko w dni wolne od pracy, dwa razy po pół godziny dziennie. W przypadku epidemii grypy lub gruźlicy więźniowie mogą część dnia wolnego przeleżeć w łóżkach, po dwie godziny rano i po obiedzie. Walka z odmrożeniami odbywa się za pomocą witamin przepisywanych przez lekarza oraz piętnastominutowych płukań kończyn w gorącej wodzie. Innym sposobem, który więźniowie stosują nioficjalnie jest zanurzanie zmarzniętych dłonii w herbacie. Więźniowie dostają do cel podczas każdego posiłku litr ciepłej herbaty. Ten rodzaj „terapii” jest niedozwolony i więzień przyłapany na gorącym uczynku jest z reguły karany. W ciągu roku jest około pięciu miesięcy dni wolnych od pracy. Więźniowie spędzają cały ten czas w celi, siedząc. Zabronione jest chodzenie lub wykonywanie ćwiczeń. Nie wolno rozmawiać przez okno lub przez drzwi z sąsiadami. Podczas leżenia w łóżku nie wolno podkładać pod głowę koca czy kołdry, tylko poduszkę. Zimą oprócz kołdry można przykryć się dodatkowym kocem, ale musi on znaleźć się pod kołdrą, nigdy nie na wierzchu. Po skończonym posiłku więzień ma trzydzieści minut na umycie zębów, ale tylko dziesięć na skorzystanie z wykałaczki.

              System kar jest w Fuchu bardzo rozbudowany. Najczęściej stosowaną karą jest reprymenda słowna podczas której strażnik „wypluwa” wręcz swoje płuca w celu uzmysłowienia więźniowi jego niepoprawnego zachowania. Reprymenda stosowana jest po złapaniu na rozmowie podczas pracy czy oglądaniu się na boki. Więzień powinien, stojąc na baczność, przeprosić i obiecać poprawę. Kolejne kary to zawieszenie możliwości korzystania z książek i czasopism na okres do trzydziestu dni. Jako, że w Japonii jednostka nie liczy się tak, jak grupa, relacje międzyludzkie opierają się na posłuszeństwie, donosicielstwo i lizusostwo są na porządku dziennym.

Karcer polega na siedzeniu na taborecie ze złączonymi kolanami lub na podłodze w pozycji ze skrzyżowanymi nogami przez osiem godzin dziennie z przerwami na toaletę i obiad. Więzień nie może w tym czasie spacerować czy wykonywać ćwiczeń fizycznych, powinien przemyśleć konsekwencje swojego czynu. Nieruchoma pozycja utrzymywana przez cały dzień powoduje silne bóle stawów i kręgosłupa i zdarzają się przypadki wynoszenia na kocach wijących się w bólach więźniów, wprost do izby przyjęć przed zakończeniem nałożonej kary.

              Istnieje także system nagród, który obejmuje dyplomy za dobre sprawowanie, pochwały lub drobne kwoty pieniężne za pomoc podczas katastrof naturalnych, za wyjątkowe wykonywanie pracy bez wypadku i złamania przepisów BHP.

              Więźniowie mają możliwość uczestniczenia w serwisach religijnych dla katolików i buddystów oraz mogą uczestniczyć w prywatnych rozmowach z duchownymi wyznania katolickiego i protestanckiego oraz mnichami sekty Zen i Shinto. Dla muzułmanów przewidziano oddzielne cele, w których mogą spędzić Ramadan. Dostają wtedy dwa posiłki dziennie - wcześnie rano i wieczorem.

              Najbardziej oczekiwanym momentem dla każdego więźnia jest rozmowa z urzędnikiem odpowiedzialnym za zwolnienie warunkowe. Obecnie cudzoziemcy zwalniani sa po około 80% odbytego wyroku, ale zależy to od popełnionego przestępstwa i zachowania więźnia. Prawo japońskie przewiduje zwolnienie warunkowe już po jednej trzeciej wyroku, ale to jest martwy przepis, który jedynie wprowadza więźniów w błąd. Japończycy i cudzoziemcy mieszkający na stałe w Japonii wypuszczani są najwcześniej po odbyciu dziewięćdziesięciu kilku procent wyroku.

              Z punktu widzenia Polaka więzienie japońskie jest bardzo ciężkie, a wyroki srogie. Potęguje to jeszcze separacja od najblizszej rodziny i nieznajomość tutejszej kultury i języka. Europejczyk nie wychowany w japońskiej kulturze ma sporo kłopotów z przyzwyczajeniem się do tutejszego życia. Ważna jest więc cierpliwość i skromność w swoim postępowaniu. Japoński system penitencjarny ma za zadanie złamanie ego więźnia i całkowite jego podporządkowanie. Skoro ktoś popełnił przestępstwo to znaczy, że jest zły i w ten sposób jednostce udzielana jest pomoc. Jest to pedagogika oparta na drylu i karze, według Japończyków sukcesem w resocjalizacji więźnia jest zrobienie z niego maszyny wykonującej bezmyślnie wszystkie polecenia.

              Po zakończeniu wyroku lub otrzymaniu zwolnienia warunkowego cudzoziemcy przenoszeni są do Biura Emigracyjnego, gdzie oczekują na deportację. Z reguły zakaz powrotu do Japonii obowiązuje przez 5 do 10 lat. Jesli ktoś nie posiada wystarczającyh środków na pokrycie kosztów powrotu do swojego kraju prawo japońskie przewiduje obecnie zatrudnienie danej osoby, która pracuje - wciąż pod nadzorem, ale już za wyższą stawkę – aż nagromadzi wymaganą sumę. Wówczas dostaje bilet na samolot lub statek i słyszy ostatnie słowo w języku japońskim – SAYONARA.

 gazeta 6572008 300

 

 

 

 

 

© 2013 www.polonia-jp.jp