Galeria
Jak te dzieci szybko rosną! - nieomal wykrzyknęłam na widok uczniów Szkoły Polonijnej, których poprzednio widziałam rok temu, na uroczystości zakończenia roku szkolnego. Minął rok i dzieci ze starszej grupy zamieniły się w nastolatki, które - jak się potem okazało - potrafią świetnie zaprezentować po polsku swoje opinie i umiejętności. Młodsze dzieciaki, jak zwykle urocze, nadal ujmują swym dziecięcym, bezpretensjonalnym wdziękiem. One też potrafią wystąpić na scenie i oczarować widzów swoją polszczyzną.
20 czerwca odbyło się zakończenie roku szkolnego w Szkole Polonijnej im. Janusza Korczaka, która od 2008 roku funkcjonuje przy Ambasadzie RP w Tokio. Uroczystość była świetnie przygotowana pod względem treści, sposobu prezentacji, bogato ilustrowana materiałami wizualnymi. Nad jej przebiegiem czuwała życzliwie pani konsul Dominika Giordano.
Przypomnę, że Szkoła Polonijna im. Janusza Korczaka prowadzi naukę języka polskiego zgodnie z polskim programem edukacyjnym, bazując na polskich podręcznikach szkolnych. Lekcje odbywają się dwa razy w miesiącu, w soboty, w budynku szkolnym w dzielnicy Nakameguro. Nauczanie jest dostosowane do możliwości uczniów i w sposób przyjazny, poprzez zabawę i naukę zachęca do mówienia, czytania i pisania w języku polskim. W zasadzie nauka prowadzona jest w dużej mierze w toku indywidualnym, ponieważ uczniowie są na różnych poziomach znajomości języka polskiego. Taki styl pracy możliwe jest głównie dzięki temu, że kadra nuczycielska ma przygotowanie pedagogiczne i filologiczne oraz doświadczenie w pracy w polskich szkołach. Szkoła Polonijna zapewnia swoim uczniom bezpłatne podręczniki. Rok szkolny trwa od września do czerwca, zgodnie z systemem przyjętym w Polsce.
W minionym roku szkolnym nauka odbywała się w 2 grupach. Zajęcia dla dzieci na poziomie wczesnoszkolnym prowadziła pani Anna Łata, a grupą starszą, składającą się z uczniów wyższych klas szkoły podstawowej oraz gimnazjum, zajmowała się pani Anna Ikeda. Dodatkowo dla najmlodszych dzieci prowadzone byly zajęcia plastyczne przygotowywane przez panią Annę Iwanow. Niestety, z końcem czerwca, ze względu na pełnoetatowe zatrudnienie w innej instytucji, odeszła ze Szkoły pani Anna Ikeda. Pożegnano ją wyrazami wdzięczności i wielkimi bukietami kwiatów. Nabór nowej osoby został ogłoszony drogę internetową i już zgłosiło się kilka młodych kobiet, energicznych i posiadających odpowiednie wykształcenie.
Oprócz regularnych lekcji języka polskiego w minionym roku szkolnym odbywały się również imprezy okolicznościowe. (Zapraszam do odwiedzenia profilu szkoły na Facebooku: https://www.facebook.com/szkola.Tokio)
Trudno przecenić znajomość języka polskiego przez dzieci polonijne. Pod każdym względem jest ona wielce pożądana, zarówno z powodów patriotycznych, jak i poznawczych. „Tyle razy żyjesz, ile znasz języków” - powiedział Goethe i na pewno miał rację. Jako matka-Polka z długim stażem za granicą pozwolę sobie zaapelować: Drodzy Rodzice! uczcie swoje dzieci języka polskiego, a one kiedyś będą Wam za to wdzięczne. Nawet jeśli całe swoje dorosłe życie spędzą poza Polską.
Na uroczystości zakończenia roku szkolnego można było przekonać się, że nie tylko nauczycielki, ale i rodzice dokładają starań, by w edukacji ich dzieci nie zabrakło języka polskiego i elementów polskiej kultury. Rodzice stawili się najczęściej we dwoje, począwszy od państwa Kozaczewskich, którzy występowali w podwójnej roli rodziców i oficjalnych gospodarzy Ambasady RP w Tokio. Jednak głównymi bohaterami wydarzenia byli przede wszystkim uczniowie. Przedstawili swoje wypracowania, deklamowali wiersze Jana Brzechwy, śpiewali, tańczyli solo i w grupie. Otrzymali dyplomy oraz na pamiątkę firmowe kubki Szkoły Polonijnej w Tokio. Poniżej przedstawiam dwa wypracowania w języku polskim, napisane przez gimnazjalistów – uczniów Szkoły Polonijnej, zaprezentowane podczas uroczystości zakończenia roku szkolnego.
Miłej lektury!
„Osoba zasługująca na miano rycerza”, autorka: Iga
Według mnie Malala Yousafazi zasługuje na miano rycerza.
Malala, młoda kobieta pochodząca z Pakistanu, była ofiarą terroryzmu. Kiedy Malala miała 12 lat, jej rodzina prowadziła blog dla "BBC News" o okupacji ich wioski przez Talibów.
Kiedy miała 15 lat, 9 października 2012 r. wracała ze szkoły. Mężczyzna z bronią wypytywał, gdzie może ją znaleźć. Gdy ludzie mu ją wskazali, mężczyzna wycelował w nią i oddał trzy strzały. Jeden strzał uderzył w lewą stronę jej czoła. Została zawieziona do szpitala w Anglii, gdzie jej stan się polepszył.
Gdy tylko wyzdrowiała zaczęła walczyć o kobiece prawa. Walczy o to, aby każda kobieta i każde dziecko mogło mieć dostęp do edukacji. Sama mówiła, że Talibowie próbowali ją uciszyć, ale tylko nagłośnili w ten sposób informacje o niej, sprawiając że jej słowa docierały do wielu ludzi.
Malala otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla i została najmłodszą laureatką tej nagrody.
Według mnie Malala zasługuje na miano rycerza, ponieważ była odważna, wierna i wytrwała, bo mimo wszystkiego, co przeszła, nadal walczyła o to, w co wierzy. Nawet po otrzymaniu nagrody nie zamierza przestać. Wierzy, że może osiągnąć swój cel i zmienić świat.
„Ciekawie byłoby żyć w średniowieczu...”, autor: Mateusz
- Ciekawie byłoby żyć w średniowieczu - powiedział Żubr.
- Jak zawsze myślisz o czymś niepotrzebnym. Nie myśl za dużo bo się zmęczysz. Idź odrobić lekcje bo zaraz będzie kolacja - odpowiedziała mama.
- Jak zawsze.... - pomyślał Żubr.
Jednak myśl o średniowieczu nie dawała mu spokoju. Po kolacji odrobił te nieszczęsne lekcje bo Archaizm (przezwisko nauczyciela historii) jest bardzo wrażliwy na nieodrobione lekcje. Włączył radio. Nie mógł się skupić, bo ciągle myślał o średniowieczu. Słuchał audycji (strasznie nudnej), kiedy nagle usłyszał, że ktoś go woła. Nie znał tego głosu. Był to głos, którego nie da się określić. Głos bez głosu.
Kiedy tylko sobie uświadomiłem, że za drzwiami przed którymi stoję, jest średniowiecze, bez wahania wszedłem do środka. Znalazłem się na pięknej łące. Od dawna nie widziałem tak pięknego widoku. Księżyc na niebie świecił jasno niczym słońce. Srebrzyste kłosy w których odbija się światło księżyca. Jak w bajce.
Obejrzałem się do tyłu ale drogi powrotnej już nie było. A może to tylko sen i zaraz obudzę się w swoim łóżku? Ale nie. Zawsze chciałem tutaj być i nareszcie mi się udało. Muszę zobaczyć jak najwięcej.
Usiadłem na polanie i myślałem, co robić dalej. W końcu doszedłem do wniosku, że trzeba się gdzieś przespać i z rana wyruszyć na poszukiwanie jakiejś wioski czy miasta. Położyłem się na miękkiej trawie i próbowałem zasnąć. Zazwyczaj usypiałem w jakieś 15 minut, jednak dzisiaj w ogóle nie mogłem spać. Tak rześkie powietrze , księżyc , gwiazdy na niebie , szelest liści ....
Zasnąłem.
Obudziło mnie światło słońca. Gdzie ja jestem? Aha. W średniowieczu. Tylko ciekawe który to wiek? Może 10 a może 11? Ciekawe co sobie ludzie pomyślą o mnie, kiedy ich zapytam. Tylko jak zapytać? Nie znam staropolskiego… A co tam. Powiem im, że jestem z dalekich stron i mówię innym dialektem.
Szedłem jakiś czas przez las, a potem wyszedłem na wydeptaną ścieżkę. Pewnie prowadzi do jakiejś osady głęboko w lesie. W tamtej chwili najbardziej chciałem wyjść z lasu i spotkać ludzi. W końcu wszedłem na mały pagórek i zobaczyłem! Mały gotycki kościółek ze strzelistymi wieżyczkami. Wiedziałem, że księża byli w tej epoce bardzo wykształconymi ludźmi. Na pewno mi pomogą. Podszedłem bliżej. Był to kościół pod wezwaniem św. Pawła i Piotra. Nagle usłyszałem jak otwierają się drzwi od zakrystii i wychodzi z nich mnich o pociągłej twarzy. Kiedy mnie zobaczył, wyglądał na zdziwionego. Po chwili milczenia powiedział:
Jak ci się podoba średniowiecze ? Wiem .... Zastanawiasz się, dlaczego mówię językiem, który ty rozumiesz. Ale to trudno wytłumaczyć. Chodź za mną. Dam ci jakieś ubrania. Będziesz mógł w nich spokojnie zwiedzać. Jak ktoś Cię zapyta kim jesteś, pokaż mu ten papier.
- Dziękuje... - powiedziałem .
Przebrałem się i zdziwiłem nieco, bo luźne ubranie było o wiele wygodniejsze niż się spodziewałem. Potem mnich oprowadził mnie po kościółku, obejrzałem piękne witraże w oknach i malowidła na ścianach wykonane ręką nieznanego twórcy. Mnich dał mi kilka rad i wyruszyłem ścieżką do miasteczka. To, co tam zauważyłem przekraczało moje wyobrażenia. Odbywało się tam jakieś święto. Przedstawiano taniec śmierci. Były to trupy w stanie rozkładu i szkielety porywające do tańca przedstawicieli wszystkich stanów. Było to straszne, ale mnie wciągnęło. Nawet nie zauważyłem, że wszyscy na mnie patrzyli. Nic dziwnego. W okularach musiałem dla nich wyglądać jak kosmita. Uciekłem od razu. Na szczęście mnie nie gonili. Schowałem się w lesie i oglądałem ten widok z góry. Nawet tutaj słyszałem jak wołali: "memento mori ".
I nagle znalazłem się w swoim pokoju.
Nie wiem jak to się stało, ale wiem, że to nie był sen. Chciałbym jeszcze raz tam pójść. Tylko nie wiem jak. Próbowałem wiele razy ale nigdy mi się nie udawało.
- Fajny film – powiedział Wacek wstając z fotela.
- A wam się podobał ?
- Tak. Mnie się podobał.
- Mnie tak nie za bardzo ...
Najnowsze od Renata Mitsui
Komentarze
- PLUSK WODY DO STAREGO STAWU WSKOCZYŁA… Skomentowane przez ELZBIETA dodany czwartek, 08 listopad 2012 19:09 O stawie i żabie (Literatura, Język)
- Chcialbym na poczatku powiedziec, ze naprawde… Skomentowane przez Seweryn Karłowicz dodany piątek, 24 sierpień 2012 04:47 Tematyka spotkania polonijnego w ambasadzie 5 lipca br. (AKTUALNOŚCI)