Galeria
Tekst archiwalny
Gazeta Klubu Polskiego w Japonii, nr 1 (10), luty 2000
Przeglądając gazetę znalazłam kiedyś krótką informację o wystawie artystycznej, której tematem była japońska łaźnia i fińska sauna. To zestawienie nieco mnie zdumiało, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że przecież mają wiele wspólnego. Matka natura obdarzyła Japonię tysiącami gorących źródeł, a stulecia wykreowały tradycję kąpieli, która pielęgnowana przetrwała do dziś, a nawet stała się jedną z największych przyjemności wyspiarzy. Japończycy uwielbiają moczyć się we wrzącej wodzie onsenu, zakopywać w parzącym piasku lub zażywać błotnych kąpieli. A Finowie maja po prostu bzika na punkcie sauny. Mydlenie i szorowanie się jest, owszem, częścią całego rytuału zażywania kąpieli i sauny, ale myślę, że jest w tym również coś głębszego. Kiedy czerwony od pucowania Japończyk wchodzi do gorącej wody, a Fin pocąc się siada na deskach sauny, nadchodzi czas głębokich rozważań i przemyśleń. Tak jak łaźnia dla Japończyków, sauna jest nieodłączną częścią życia Finów. Niemal każda książka w klasycznej literaturze fińskiej podkreśla wagę sauny, która będąc centralnym punktem domowego ogniska, była miejscem miłości, narodzin i śmierci.
Dziś rola sauny nie jest już tak dramatyczna, ale nadal bardzo ważna w życiu nowoczesnego społeczeństwa fińskiego. Finowie już kilka lat temu zrezygnowali z przyjemności kąpieli w wannie na rzecz sauny. W domkach jednorodzinnych, szeregowcach i blokach sauna jest nieodzownym elementem wyposażenia i żaden Fin nie wyobraża sobie zamiany gorących oparów na mydlaną pianę. Będąc poza granicami swojego kraju, zapytany za czym tęskni najbardziej, bez chwili zastanowienia wykrzyknie, że za sauną. Nigdy niezapomnę sceny z pewnego filmu oglądanego w dzieciństwie. Ciepły, letni dzień, tętniące życiem miasto i mężczyzna z rozbieganymi oczami, ubrany w biały garnitur. Niespokojny, wyglądał jakby czegoś szukał. Nagle otworzył budkę telefoniczną i zabarykadowawszy drzwi, zaczął się rozbierać. Kiedy już stał nagi, ale w kapeluszu, nie wiadomo skąd pojawiła się para, a on wyciągnął z teczki brzozowe witki i zaczął biczować się nimi po plecach. Po tylu latach trudno mi odpowiedzieć, czy film ten był fińskiej produkcji, no ale któż inny potrafiłby tak wyrazić potrzebę i zamiłowanie do sauny.
W saunie odpoczywa się i relaksuje, ale często toczą się tu przeróżne dialogi, zarówno dotyczące życia codziennego jak i polityczne. Prezesi koncernu Nokia po długich konferencjach, zapraszają swoich gości własnie do sauny. Nie znaczy to jednak, że robiąc kłopot małżonce, taki gospodarz sprasza całe towarzystwo do domu. W głównej siedzibie firmy znajdują się luksusowe sauny, wykonane na zamówienie, do których przylega salon z kominkiem i tarasem, z widokiem na Bałtyk. Ponieważ wstęp jest tu jedynie dla wybranych, pracownicy budynku starają się znalezć pretekst, by móc zorganizować ostatki lub mikołajki właśnie tam. Większość z nich chętnie dobudowałaby tam jeszcze pomost, aby rozgrzanym do granic możliwości móc wskoczyć do chłodnej wody. Wyobraźmy sobie jednak jak wiele uwagi przyciągnęliby nadzy ministrowie i i prezesi radośnie pluskający się w morzu. Zwłaszcza, że w siedzibie Nokii pracuje ponad tysiąc osób, a na jej ściany składa się kilka tysięcy szyb.
Jest niezaprzeczalnym faktem, że Finowie wprost uwielbiają sauny nad wodą. Kiedy pot ścieka strumieniami, a serce zaczyna bić przyśpieszonym rytmem, czas na chłodną kąpiel. W październiku, kiedy sroga północna zima skuwa jeziora grubym lodem, zaradny naród otwiera przeręble. Wtedy dopiero taki skok do lodowatej wody wymaga odwagi, a jeśli jej brakuje, można po prostu wskoczyć w zaspę i zrobić aniołka. Pewnie większość z nas robiła w dzieciństwie aniołki na śniegu, oczywiście szczelnie zapakowani w grube kurtki i otuleni szalikami. Prawdziwi miłośnicy sauny wskakują jednak na śnieg nadzy, choć chyba zrobiliby mądrzej zakładając na nogi chociaż buty. Pewnien znajomy stanął kiedyś w progu otwartych drzwi sauny i przyglądając się hałsującym w śniegu kolegom, zamyślił się. Nie trwało to długo i kiedy chciał dołączyć się do rozbrykanego towarzystwa zauważył, że przymarzł do progu. Próby oderwania stóp od progu były bolesne, tak więc zdał się na pomoc kolegów. Oczywiście nie odbyło się bez dowcipów i w tym przypadku dosłownego pozostawienia „na lodzie”. W końcu polano jego stopy gorącą wodą i odkleiwszy się popędził do ciepłej sauny zagrzać się i wypocić.
Jeśli już mowa o poceniu się, a pocenie się wywołuje pragnienie, to najlepszym napojem jest oczywiście piwo. Nie ma nic przyjemniejszego jak chłodne złote bąbelki, które przyjemnie orzeźwiają, zwłaszcza, gdy temperatura w saunie dochodzi do 100 stopni. W tym momencie czuję się jednak w obowiązku ostrzec wszystkich miłośników sauny przed pomysłowością studentów, jeśli w takowym towarzystwie zasiądą kideyś na drewnianych ławkach sauny. Dla studentów jest to bowiem miejsce spotkań i imprez towarzyskich. Zarówno dziewczęta jak i chłopcy, nie wstydząc się swej nagości, bo tak zresztą jest wychowana cała Skandynawia, dyskutują o problemach studenckego życia. W pewnym momencie pojawią się też butelki z piwem, ale jego sposób spożycia może nieco zdziwić. Wlewane na rozgrzane kamienie piecyka piwo paruje i po prostu można się upić od samego wdychania. Na szczęście praktyka ta stosowana jest jedynie w środowisku studenckim, podobnie jak damsko-męskie towarzystwo, z którego to powodu niektórzy ubolewają. Fińska sauna jest z natury „niewinna” i nie ma absolutnie nic wspólnego z seksualnością. Jest miejscem spotkań, filozofowania, relaksu, a czasem po prostu przedłużeniem łazienki.