Galeria
27 maja we Włoskim Instytucie Kultury w Tokio odbyła się impreza The Art of Poetry, poświęcona poezji ośmiu krajów Unii Europejskiej. To kolejny udany projekt, który powstał dzięki współpracy krajowych instytucji kulturalnych w ramach japońskiej sieci EUNIC (European National Institutes for Culture). W programie przygotowanym przez Instytut Polski w Tokio znalazły się m.in. dwie odsłony wiersza Wisławy Szymborskiej „Ludzie na moście”, zainspirowanego drzeworytem Hiroshige Utagawy.
"Dziwna planeta i dziwni na niej ludzie./Ulegają czasowi, ale nie chcą go uznać/Mają sposoby, żeby swój sprzeciw wyrazić./Robią obrazki jak na przykład ten" (fragment wiersza Wisławy Szymborskiej "Ludzie na moście"). Hiroshige Andō (Utagawa), "Ulewa nad Wielkim Mostem Atake" ©Wikipedia
W języku japońskim wiersz noblistki przedstawiła Ayumi Shibata – studentka trzeciego roku polonistyki na Tokijskim Uniwersytecie Studiów Międzynarodowych, która naszym krajem zainteresowała się dzięki mandze „Ten no Hate Made” („Aż do nieba”), opowiadającej o życiu księcia Józefa Poniatowskiego.
Ayumi Shibata (po lewej) wraz z pisarką Mihoe Sano – polonofilką i organizatorką polskich imprez kulinarnych
Rewelacją imprezy okazał się polski duet Hatti Vatti & Lady Katee, czyli wszechstronny producent muzyki elektronicznej Piotr Kaliński oraz charyzmatyczna wokalistka Kasia Krenc, współzałożycielka post-rockowego zespołu Little White Lies. Ich transowa wersja „Ludzi na moście” oraz dwie piosenki z własnym tekstem dosłownie zahipnotyzowały publiczność i stanowiły mocne zamknięcie wieczoru. Po koncercie udało mi się zamienić parę słów z wykonawcami, a także z ich wydawcą Marcinem 'groh' Grośkiewicz – twórcą winylowej wytwórni U Know Me Records.
Anna Jassem: Co Was sprowadza do Japonii?
Marcin ‘groh’ Grośkiewicz: Przyjechaliśmy promować polską muzykę elektroniczną. Oprócz duetu Hatti Vatti & Lady Kathee, zagrają też zespoły Rysy i Sonar Soul, plus ja jako DJ Groh. Ta wyprawa jest dla nas ważna z wielu powodów. Czysto biznesowych, bo to jest po prostu olbrzymi rynek. Ale fascynuje nas również kraj, jego kultura, kuchnia. W Polsce panuje obecnie niemal kult Japonii...
Czy to obiecujący rynek?
Japonia ma bardzo dobre tradycje w muzyce elektronicznej, więc myślę, że nasza muzyka powinna być dla Japończyków atrakcyjna. Zresztą już teraz mamy tu odbiorców. Od początku istnienia wytwórni U Know Me Records wysyłam nasze płyty do tokijskiego sklepu z winylami JetSet. Współpraca trwa już prawie 8 lat, choć fizycznie spotkamy się po raz pierwszy w przyszłym tygodniu. Dosłownie dzień przed wyjazdem podpisałem też kontrakt z dystrybutorem, który będzie rozprowadzał nasze płyty po całym świecie, tak więc będą one szerzej dostępne w Japonii. Z naszym „Japan tour” wiążemy tak duże nadzieje, że specjalnie z tej okazji wydaliśmy płytkę winylową z piosenką zespołu „Rysy” w remiksie Hatti Vatti. Absolutny rarytas, bo na płycie jest tylko ten jeden utwór, a płyt jest raptem 30. W czasie naszego dwutygodniowego pobytu w Japonii utwór można ściągnąć bezpłatnie na stronie z muzyką wydawnictwa U Know Me.
Jak wygląda program Waszego tournée?
Przed nami 2 tygodnie bardzo różnorodnych występów - od dużych festiwali po występy w sklepie z winylami i koncerty radiowe. Większość imprez odbywa się w Tokio, ale jedziemy też na jeden dzień do Kioto, z czego niezwykle się cieszymy, bo chcemy też poczuć klimat dawnej Japonii.
Jak doszło do współpracy z Instytutem Polskim w Tokio?
My szukaliśmy imprez, na których moglibyśmy wystąpić w Japonii, a oni zespołów, które promowałyby polską muzykę i tak się pięknie spotkaliśmy. Bez wsparcia Instytutu nasza trasa na pewno nie miałaby aż takiego rozmachu. Na przykład nasza obecność na dzisiejszym wieczorze poezji europejskiej była pomysłem Instytutu. Pomysłem na pierwszy rzut oka lekko szalonym (muzyka elektroniczna rzadko jest kojarzona z poezją), ale ostatecznie bardzo trafionym, bo występ Piotra i Kasi niewątpliwie dodał imprezie kolorytu.
Muzycy wytworni U Know Me, Ayumi Shibata i pracownicy Instytutu Polskiego
Piotrze, dla ciebie to już drugie tournée po Japonii.
Piotr Kaliński (Hatti Vatti): Tak, miałem okazję spędzić tu 10 dni w zeszłym roku, wraz z Misią Furtak. Tegoroczna trasa to trochę przedłużenie tamtej historii, bo po tej pierwszej wizycie mam tu już trochę kontaktów. Ja jestem absolutnie zafascynowany Japonią, bardzo ciągnęło mnie z powrotem. Dużo podróżuję, ale ten kraj jest dla mnie pod wieloma względami naprawdę wyjątkowy. Bardzo się też cieszę, że tym razem jesteśmy tu większą grupą. Dzięki wsparciu Instytutu Polskiego, w tym roku udało nam się zorganizować niemal hurtowy eksport polskiej elektroniki.
Na albumie „Worship nothing” z 2014 nagrałeś piosenkę „Tokyo”. Tytuł wskazywałby na japońskie inspiracje…
Jak najbardziej. Bezpośrednią inspirację dla tej piosenki stanowił film „Lost in translation”, który uwielbiam. Użyłem w niej sample z tego filmu i chciałem oddać jego atmosferę. Co ciekawe, to właśnie ta piosenka otworzyła mi w zeszłym roku drzwi do występu w Tokio. Gdy zacząłem pisać do japońskich promotorów, okazało się, że niektórzy – ze względu na tytuł - kojarzą piosenkę „Tokyo”. (śmiech)
A jak Ci się grało w Japonii?
Fantastycznie. To nie były jakieś wielkie koncerty, ale atmosfera była fenomenalna. Szczególnie dobrze wspominam Nagoyę, gdzie graliśmy dla fanów footwork - nowego, niszowego gatunku muzycznego z USA, w który moje produkcje też się jakoś wpisują. Mała grupa ludzi, ale bardzo oddanych. Mimo że była już 2 w nocy, odczuwało się pełne skupienie, żadnych rozmów, żadnej konsumpcji. Podoba mi się, że w Japonii ludzie przychodzą do klubu na koncert, a nie na imprezę.
Kasia Krenc (Lady Katee): W Polsce to się bardzo odchyliło w drugą stronę. Od muzyki ważniejszy jest alkohol, chłopaki, dziewczyny. Zdarza się, że ludzie nawet nie wiedzą, kto występuje i dopiero po koncercie przychodzą nas zapytać, kim właściwie jesteśmy.
Jak myślicie, z czego to wynika?
Piotr: Gramy dosyć nieoczywistą muzykę, przeznaczoną do słuchania, nie do tańczenia. W Polsce czasami to się spotyka z niezrozumieniem, bo brakuje elementu zabawy.
Hatti Vatti & Lady Kathee
Powiedzcie jeszcze parę słów o Waszym dzisiejszym repertuarze. Jak Wam się grało Szymborską?
Kasia: „Ludzie na moście” to bardzo piękny wiersz, ale też piekielnie trudny do odśpiewania… Tego tekstu jest też po prostu bardzo dużo, a my musieliśmy się zmieścić w określonych ramach czasowych. Było to więc spore wyzwanie, ale mam wrażenie, że poradziliśmy sobie całkiem nieźle. Rozmawialiśmy z kilkoma osobami po koncercie i wszystkim bardzo się podobało. Choć muszę przyznać, że w czasie próby brzmiało tu zupełnie inaczej. (śmiech)
Zaśpiewaliście też dwa własne utwory. „Farba wszystkich zdarzeń” to tytułowa piosenka z Waszego wspólnego albumu, który ukazał się w styczniu tego roku. A drugi utwór?
Kasia: Ten utwór to dzieło przypadku. Graliśmy na imprezie w Dublinie organizowanej przez naszą wytwórnię (Absys Records) i tam Piotr powiedział mi na godzinę przed występem, że ma nowy numer, który chciałby zagrać na scenie. Tekst miałam już wcześniej; napisał go z myślą o mojej solowej płycie Patryk Pietrzak, z łódzkiego zespołu Ted Nemeth.
To znaczy, że zagraliście bez próby?
Piotr: Tak, ale dla nas to raczej reguła niż wyjątek. Właśnie ostatnio, po kilku latach wspólnego grania, uświadomiliśmy sobie, że w zasadzie nigdy nie mieliśmy tradycyjnej próby. To nie jest żadne odgrywanie, wszystko dzieje się na scenie. Również z tego powodu tak lubimy ze sobą grać. My się przede wszystkim sami dobrze bawimy na scenie, a potem się okazuje, że sprawiamy radość także innym.
Kasiu, a jak to się stało, że zaczęłaś śpiewać po polsku?
Kasia: Z biznesowego punktu widzenia śpiewanie po polsku jest dużym wyzwaniem. Uświadomiłam sobie jednak, że skoro mieszkam w Polsce i próbuję odnieść tu sukces, to jednak fajnie byłoby też przynajmniej od czasu do czasu śpiewać we własnym języku. Dla mnie tekst to jest absolutnie najważniejsza rzecz w piosence. Piosenka „Farba wszystkich zdarzeń”, którą nagraliśmy z Piotrem, to jest faktycznie nasz pierwszy numer po polsku. Obecnie pracuję nad swoją solową płytą, na której również będą piosenki w języku polskim.
Dziękuję serdecznie za wywiad i życzę wspaniałego tournée po Japonii.
Więcej informacji na temat tournée: http://pl.instytut-polski.org/event/music/5791/
Komentarze
- PLUSK WODY DO STAREGO STAWU WSKOCZYŁA… Skomentowane przez ELZBIETA dodany czwartek, 08 listopad 2012 19:09 O stawie i żabie (Literatura, Język)
- Chcialbym na poczatku powiedziec, ze naprawde… Skomentowane przez Seweryn Karłowicz dodany piątek, 24 sierpień 2012 04:47 Tematyka spotkania polonijnego w ambasadzie 5 lipca br. (AKTUALNOŚCI)