gazeta.jp Polonia Japonica

Polonijny portal internetowy funkcjonujący w polsko-japońskiej przestrzeni międzykulturowej, prowadzony przez grupę Polek mieszkających, pracujących i działających w Japonii.

 

Galeria

A+ A A-

21 października 2007 roku Polacy wybrali liberalizm, solidarność i Europę Wyróżniony

Oceń ten artykuł
(2 głosów)

grafika 20 rocznica 500 1

Tekst archiwalny

Gazeta Polska w Japonii, nr 6(57), grudzień 2007, styczeń 2008

Rubryka: Po wyborach

 

To były najważniejsze wybory od 1989 r. Zgodnie z oczekiwaniami dużej części społeczeństwa miały one pozbawić władzy konserwatywną prawicę. Mobilizację wyborców spowodowała niechęć do partii populistycznych, takich jak Prawo i Sprawieliwość (PiS), Liga Polskich Rodzin (LPR) i Samoobrona Rzeczypospolitej Polskiej (SRP). Dotychczasowe rządy konserwatywnej prawicy cechowała atmosfera niechęci do wszystkiego, co nie było „prawe i sprawiedliwe”. 21 października społeczeństwo powiedziało „dość” partiom będącym do niedawna w koalicji.

Wśród polityków koalicji, szczególnym brakiem autorytetu wyróżnili się Andrzej Lepper i Roman Giertych. Andrzej Lepper jest znaczącą twarzą Samoobrony Rzeczypospolitej Polskiej. Były dwukrotny wicepremier i minister rolnictwa, wielokrotnie był oskarżany i skazywany w procesach karnych i cywilnych, głównie za znieważanie funkcjonariuszy państwowych, pomówienia i niszczenie mienia. Program Andrzeja Leppera oceniany był przez wielu jako populistyczny i gospodarczo nierealny. Roman Giertych jest z kolei byłym liderem Ligi Polskich Rodzin, która prowadziła politykę niebezpieczną i kontrowersyjną. LRP, m.in., domagała się skrajnej rewizji programów nauczania, aby dostosować je do wymogów tradycyjnych wartości ortodoksyjnego chrześcijaństwa. O tym, jakie nakłada tradycja wartości mieli okazję przekonać się uczniowie, którym usiłowano zmienić kanon lektur szkolnych pozbawiając Gombrowicza, Witkacego, Kafki i Goethego. Roman Giertych reaktywował także Młodzież Wszechpolską (MW) organizację reprezentującą profil skrajnie nacjonalistyczny i anty-europejski. Najwięcej kontrowersji budził Giertych w okresie, kiedy był ministrem edukacji narodowej. Kiedy w programie „Kropka nad i” Monika Olejnik zapytała: – „Jak nazywali się bohaterowie „Naszej szkapy”? Roman Giertych odpowiedział: – „Pani redaktor chce mnie przepytać odnośnie Sienkiewicza”? Monika Olejnik: – „Nasza szkapa”? Sienkiewicz? Pan minister się pomylił, to Konopnicka”. Roman Giertych: – „Ale tego nie ma w kanonie lektur.” (12 lipca 2007 r.) 140 tysięcy osób podpisało petycję, aby usunąć go z tego stanowiska.

Z kolei program partii Prawo i Sprawiedliwość zakładał wizję IV Rzeczypospolitej oczyszczonej, zlustrowanej i zdekomunizowanej. PiS przesadnie dążył w kierunku rozszerzenia katalogu osób lustrowanych z urzędu (o m.in. ambasadorów, władze banków, zawody zaufania publicznego). PiS prowadził niebezpiecznie populistyczną politykę gospodarczą. W dziedzinie polityki zagranicznej partia ta była dotychczas zwolennikiem utrzymania specjalnych więzi ze Stanami Zjednoczonymi oraz wypracowania silnej pozycji Polski w ramach UE. Jednocześnie partia stanowczo sprzeciwiała się przyjęciu traktatu konstytucyjnego wynegocjowanego między państwami członkowskimi Unii Europejskiej.

Poza działalnością takich partii jak Prawo i Sprawiedliwość, Samoobrona RP, Liga Polskich Rodzin i Młodzież Wszechpolska, „barwny” krajobraz polityczny, w którym dominowały afery, pomówienia, kłótnie, nieudolność i wypowiedzi lekceważące inteligencję przeciętnego obywatela, dodatkowo był „urozmaicany” produkcjami niektórych skrajnych mediów propagujących m.in. ksenofobię i antysemityzm.

Na polskiej scenie politycznej uwidoczniły się w ostatnich latach dwie przeciwstawne siły – Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Jeden z internautów tak zdefiniował wyborców PO i PiS-u na forum Onetu: „Klasyczny wyborca PO: wiek 20 - 40 lat, wykształcenie wyższe, duże miasto. Brak dekodera telewizji TRWAM i brak zasięgu radia RM. Nadzieja na budowę liberalnej gospodarki w Polsce. Kultura, brak chamstwa, niechęć do kłótni. Troska o przyszłość. I co najważniejsze niekomentowanie durnoty wypisywanej na forach przez podstarzałą "młodzieżówkę" PiS-u, której średnia wieku jest wyższa od IQ. Klasyczny wyborca PIS: wiek 40 - 60, wykształcenie przeważnie podstawowe, zwykle nieukończone, prowincja. Jeśli już wykształcenie wyższe to doktorat lub profesura jednej z podejrzanych uczelni prywatnych, jakie, mnożą się w Polsce (...). Brak kultury, chamstwo, zawadiactwo polityczne. Troska jedynie o stanowiska i dochody. Brak ... wszystkiego.” („Wyborca”)

Ostatnie wybory wykazały, że wyczerpała się cierpliwość dużej części społeczeństwa do dotychczasowych rządów. Polaków zmęczyła atmosfera rozliczeń i znużyły hasła PiS-u, włącznie z IV Rzeczypospolitą, którą PiS „budował” razem z LPR i Samoobroną RP (Roman Giertych zapowiadał „Na gruzach okrągłego stołu zbudujemy IV RP Gazeta Wyborcza, 09.2006). Po ogłoszeniu wyników wyborów, Joanna Szczepkowska oświadczyła przez kamerami TV: “Proszę Państwa, ojczyzna jest jedna, nie mnóżmy Rzeczypospolitych. 21 października skończyła się IV RP, a zaczęła się...III”.

 

Polska polityka zagraniczna

Chociaż Polska oficjalnie przystąpiła do Unii Europejskiej 1 maja 2004 r. (na podstawie referendum z dnia 7-8 czerwca 2003 r., kiedy większość Polaków wyraziła swoje poparcie dla członkostwa w Unii Europejskiej) to jednak akcesja, która odbyła się w sensie politycznym w dużym stopniu, wyprzedziła rzeczywiste „wejście” naszego społeczeństwa do Europy. Niby wydaje się, że Polska nigdy z Europy nie wychodzila, ale rządy komunistyczne zrobiły swoje i mentalnie duża część społeczeństwa, łącznie z rządzącymi politykami, pozostała w zacofanym zaścianku.

Przed wyborami polska polityka europejska układała się szczególnie źle za co PO obwiniała minister spraw zagranicznych Annę Fotygę. Mówi się, że Anna Fotyga „wstrzymała” polską politykę zagraniczną. Na przykład, minister spraw zagranicznych Polski stwierdziła, że rosyjskie embargo na polskie mięso jest “pewnego rodzaju wypowiedzeniem wojny” i dlatego stosunki dwustronne między państwami zostaną zawieszone do czasu, aż spór rozwiąże za nas Unia Europejska. Bez konkretnego powodu zawiesiła też relacje z Niemcami. „Nie są naszym najważniejszym partnerem”, wyjaśniła szefowa naszej dyplomacji. Z kolei wystąpienie prezydenta Putina w Monachium w lutym br., w którym skrytykował agresywną politykę USA – jedno z najważniejszych wydarzeń na arenie międzynarodowej skomentowała – „o Rosji nie musimy się wypowiadać”. Odpowiadając na krytykę oświadczyła, że biorąc pod uwagę statystykę jej aktywności międzynarodowej, to jest ona w historii po 80. roku jednym z najbardziej aktywnych ministrów spraw zagranicznych. W maju br. minister spraw zagranicznych stwierdziła, że Polska jest za utrzymaniem „dyplomacji suwerennego państwa”. Dlatego, zasugerowała, Polska będzie przeciwko powołaniu unijnego ministra spraw zagranicznych. Minister Anna Fotyga była przeciwko powołaniu unijnego ministra spraw zagranicznych, którego istnienie miało być jednym z zasadniczych elementów nowego traktatu, jako podstawy do reformy UE. Marszałek Sejmu, Bronisław Komorowski (PO) pytany, czy Polska słusznie postępuje dążąc do wypracowania wspólnej polityki UE względem Rosji, krytykując jednocześnie integrację polityki zagranicznej Unii powiedział: „Niekonsekwencja to stała cecha obecnej polityki zagranicznej. Poruszamy się od ściany do ściany. Z jednej strony Jarosław Kaczyński chce stworzenia euro-armii, a z drugiej krytykuje wspólną politykę zagraniczną. Przecież wspólna armia to narzędzie tej polityki!” Z kolei były prezydent Aleksander Kwaśniewski w Poranku Radia Tok Fm również stwierdził, że musimy unikać niespójności w naszej polityce zagranicznej: „Nie możemy mówić, że generalnie to nie chcemy wspólnej polityki zagranicznej UE, ale w przypadku Rosji chcemy. W Brukseli już mówią nam: Polacy zaproponujcie coś co będzie konstruktywne, a nie takie autystyczne”. Władysław Bartoszewski, znany autorytet, zapytany przez portal Gazeta.pl o opinię na temat wypowiedzi minister Anny Fotygi, stwierdził: „Nie mam stanowiska w sprawie wspólnego ministra spraw zagranicznych, ale na pewno nie chciałbym, aby była nim minister Fotyga.” Ostatnio minister Fotyga wypowiedziała się przeciwko Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej. „Śmiech i dyrdymały” – tak Bronisław Komorowski ostro skomentował 25 października br. zastrzeżenia szefowej MSZ. Zdaniem minister Fotygi, zapisy Karty zagrażają mieszkańcom tzw. ziem zachodnich, ponieważ mogą stać się podstawą do wysuwania roszczeń niemieckich. Z kolei politycy PO zapowiadają, że Polska przyjmie w całości tę Kartę. Komorowski powiedział, że nie rozumie słów Fotygi, ponieważ to właśnie ona „dała Niemcom system podwójnej większości” (chodzi o sposób podejmowania decyzji w UE) oraz „upomina się o system Joaniny” (mechanizm pozwalający na odwlekanie unijnych decyzji), który „jest bardziej dostępny dla dużego państwa, jakim są Niemcy niż dla Polski”. Minister Anna Fotyga, oświadczyla także, że „są ekspertyzy, które mówią, że może być zagrożenie z tytułu Karty Praw Podstawowych i to zagrożenie – jest – na polskich ziemiach odzyskanych”. „Po prostu śmiech i brak logiki” – podkreślił Komorowski. Zdaniem Komorowskiego, Karta Praw Podstawowych nie stanowi zagrożenia. „Pani minister, trzeba było albo się nie zgadzać na system podwójnej większości, albo teraz nie ronić krokodylich łez z tego tytułu, że jakiś ekspert może przewidywać, że coś może się zdarzyć” – zwrócił się do Anny Fotygi polityk PO. „Autystyczna” polityka minister Fotygi była wielokrotnie krytykowana przez opozycję. Lider PO Donald Tusk powiedział – „To, co wyprawia dzisiaj minister spraw zagranicznych naprawdę wymaga bardzo poważnego alarmu. Wydawało nam się, że polska szkoła w rękach Romana Giertycha to jest wielki problem i to jest wielki problem. Ale polska polityka zagraniczna w rękach pani minister Fotygi i innych ludzi, którzy zawalają swoją pracę to jest zagrożenie polskich interesów”. „W dyplomacji – dodał – kompetencja jest rzeczą najważniejszą”.

Czy nasza polityka będzie dalej oparta o resentymenty, czy raczej nakierowana na przyszłość okaże się wkrótce. Z rządami PO wiąże się nadzieja na poprawienie stosunków międzynarodowych Polski i przekształcenie nas w wiarygodnego i konstruktywnego partnera. Stan naszych relacji z Niemcami i Rosją jest obecnie katastrofalny i grozi nam w dłuższej perspektywie również problemami na niwie ogólnoeuropejskiej. Bronisław Komorowski uważa, że czas przestać reagować na proste żarty niemieckich gazet i porozumieć się z Angelą Merkel, która dotychczas zachowywala się wobec Polski poprawnie. Z kolei normalizacja stosunków z Rosją – to nasze bezpieczeństwo energetyczne – i znakomity rynek zbytu. Niemcy będą dążyły za wszelką cenę do nowej umowy kooperacyjnej z Rosją – i polskie veto może wkrótce odwrócić się przeciwko nam. Warto więc wrócić do rozmów bilateralnych – do czego już byliśmy przez Rosjan zapraszani. PO podkreśla, że problemem jest także to, że nasza polityka zagraniczna była prowadzona jest bez żadnego planu długofalowego i bez dyskusji ze wszystkimi siłami politycznymi. Ostatnie, nieodpowiedzialne dyskusje na temat komisji Parlamentu Europejskiego, kłótnie medialne i wypowiedzi, które nie powinny wyjść poza kuluary – są tego znamiennym przykładem.

 

Wybory – powrót do Europy

Przyspieszone wybory zostały ogłoszone po rozpadzie koalicji, na podstawie „Ustawy z 12 kwietnia 2001 r. Ordynacja wyborcza do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej”. W wyborach brały udział następujące komitety wyborcze: Polska Partia Pracy (socjaldemokratyczna; poza PPP w jej komitecie startowali też kandydaci Komunistycznej Partii Polski, Krajowego Forum Emerytów i Rencistów, Partii Zielonych, Polskiej Partii Socjalistycznej, Ruchu Obrony Bezrobotnych oraz Unii Lewicy III RP; liderem był Bogusław Ziętek), Liga Polskich Rodzin (narodowo-demokratyczna, konserwatywna, ortodoksyjnie-katolicka; były koalicjant Prawa i Sprawiedliwości; miał na swoich listach polityków Unii Polityki Realnej oraz Prawicy Rzeczypospolitej Marka Jurka, a także kandydatów z Ruchu Odbudowy Polski oraz Stronnictwa Odrodzenie Rzeczypospolitej; liderem był Roman Giertych), Prawo i Sprawiedliwość (centro-prawicowa; z list PiS-u startowali członkowie Centrum, Organizacji Narodu Polskiego – Ligi Polskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”, Ruchu Odbudowy Polski, Ruchu Ludowo-Narodowego, Ruchu Patriotycznego, Samoobrony Odrodzenie, Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego oraz kilku z Ligi Polskich Rodzin; liderem był Jarosław Kaczyński), Platforma Obywatelska Rzeczypospolitej Polskiej (liberalna, chrześcijańsko-demokratyczna, liderem był Donald Tusk), Polskie Stronnictwo Ludowe (centrum; z list PSL startowali również kandydaci Partii Dzieci i Młodzieży oraz Stronnictwa Demokratycznego; liderem był Waldemar Pawlak), Samoobrona Rzeczypospolitej Polskiej (partia protestu, związana z populizmem politycznym; z listy tej startowali także kandydaci Narodowego Kongresu Polski Zygmunta Wrzodaka, Ruchu Ludowo-Narodowego, a także kilku członków Sojuszu Lewicy Demokratycznej; liderem był Andrzej Lepper), Lewica i Demokraci, Sojusz Lewicy Demokratycznej (lewicowa, socjaldemokratyczna) + Socjaldemokracja Polska (lewicowa, socjaldemokratyczna) + Partia Demokratyczna – demokraci.pl (socjalliberalna, centrowa) + Unia Pracy (lewicowa, socjaldemokratyczna) (poza Sojuszem Lewicy Demokratycznej, Socjaldemokracją Polską, Partią Demokratyczną – Demokraci.pl oraz Unią Pracy z koalicyjnych list wyborczych startowali też kandydaci Demokratycznej Partii Lewicy, Racji Polskiej Lewicy oraz Unii Lewicy III RP; nieformalnym liderem tego ugrupowania był Andrzej Kwaśniewski), Partia Kobiet (liderem była Manuela Gretkowska) oraz Mniejszość Niemiecka i Samoobrona Patriotyczna. W wyborach do Senatu, oprócz w.w. partii udział brały także inne drobne ugrupowania, jak np: Konfederacja Polski Niepodległej – Obóz Patriotyczny, Narodowe Odrodzenie Polski (nacjonalistyczna), Nowa Wizja Polski, Obrona Narodu Polskiego (narodowo-katolicka, eurosceptyczna), Przymierze dla Polski i Zieloni 2004 (proekologiczna, pacyfistyczna, feministyczna).

Wybory 2007 do Sejmu i Senatu charakteryzowała rekordowa frekwencja – średnia 53.88%, a w dużych miastach od 60 do ponad 73%. Społeczeństwo polskie rzeczywiście się zmobilizowało, zarówno w kraju jak i za granicą. Przed lokalami wyborczymi w Rzymie, Mediolanie oraz na Wyspach Brytyjskich ustawiały się kolejki. Oficjalne wyniki wyborów do Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej zostały podane do wiadomości przez Krajową Komisję Wyborczą w dniu 23 października 2007 r. Wygrała Platforma Obywatelska RP. W wyborach do Sejmu uzyskała – 6,701,010 głosów, co stanowi 41.51%. PiS uzyskał – 5,183,477 głosów, co stanowi 32.11%. Trzecie miejsce zajęła Lewica i Demokraci SLD+SDPL+PD+UP – 2,122,981 głosów, tj. 13.15%. W wyborach do Senatu Platforma Obywatelska RP uzyskała 60 mandatów, a Prawo i Sprawiedliwość 39 mandatów.

Jeśli przyjrzymy się wynikom wyborów bliżej, to zaobserwujemy to, o czym wspominał na forum Onetu „Wyborca” – a mianowicie, że na PiS głosowali głównie ludzie ze wsi (31.2%), z wykształceniem podstawowym (43.6%) oraz starsi, powyżej 60-tego roku życia (43.1%). Liczba głosów na PiS wzrastała z wiekiem, w przedziale wiekowym 18-19 – 25% głosowało na PiS, 53.3%, na PO, w wieku 20-24 lata również powyżej 50% osób głosowało na PO; liczba ta jednak malała wraz z wiekiem. Zwolennikami PO byli w wyborach zatem szczególnie ludzie młodzi i wieku średnim (powyżej 50% głosów), z wykształceniem średnim (44.2%, PiS – 31.0%) i wyższym (53.0%, PiS – 23.4%), pochodzący ze średnich i dużych miast (55.4 %, PIS 25.9%). Tak więc na pytanie – kto cieszył się z wyników wyborów? – można odpowiedzieć, że przede wszystkim młodzież, inteligencja z miast, ludzie wykształceni i otwarci na Europę, popierający Solidarność w latach 80-tych i liberalni demokraci. Z wyników nie cieszyła się radykalna prawica, konserwatywni katolicy i nacjonaliści.

 

Wybory w Ambasadzie RP w Tokio

              Obywatele polscy zamieszkali lub przebywający czasowo w Japonii mogli wziąć udział w wyborach w rejonie obwodowej komisji wyborczej nr 75 w Tokio, w lokalu wyborczym mieszczącym się w ambasadzie RP. W Tokio głosowało się na listy warszawskie – Warszawa I – w okręgu nr 19 do Sejmu i nr 18 do Senatu. Frekwencja w Tokio była duża, zgłosiło się ok. 160 osób i tak jak w kraju – przede wszystkim ludzie młodzi – studenci, pracownicy naukowi i osoby przebywające na stażach.

W wyborach do Sejmu najwięcej głosów w Tokio otrzymali kandydaci Platformy Obywatelskiej – 67.4%, a następnie Prawa i Sprawiedliwości – 14.1%. Pozostałe partie – Lewica i Demokraci – otrzymały – 12.1%, Partia Kobiet – 3.4%, Liga Polskich Rodzin – 1.7% i Polska Partia Pracy – 0.6%. Polskie Stronnictwo Ludowe i Samoobrona nie zdobyły głosów. Wśród kandydatów na posłów najwięcej głosów uzyskał – Donald Tusk (PO) – 116. Pozostali kandydaci – Jarosław Kaczyński (PiS) – otrzymał 22 głosy, Marek Borowski (LiD) – 15 i Manuela Gretkowska (Partia Kobiet) – 5 głosów.

W wyborach do Senatu w Tokio najwięcej głosów uzyskała Barbara Borys-Damięcka – 120. Pozostali kandydaci – Krzysztof Piesiewicz – otrzymał 116 głosów, Marek Rocki – 98, Zbigniew Romaszewski – 32, Robert Smoktunowicz – 32, Andrzej Krajewski – 28 i Agnieszka Kuncewicz – 28.

W głosowaniu w Tokio uwidoczniła się duża przewaga Platformy Obywatelskiej RP w stosunku do Prawa i Sprawiedliwości. O tym jednak, że głosowanie w Tokio nie oddaje ogólnych tendencji w Polsce można było się przekonać w czasie ostatnich wyborów prezydenckich, które wtedy w Japonii zdecydowanie wygral Donald Tusk. Społeczeństwo polskie za granicą, zwłaszcza ludzie młodzi i Ci którzy opuścili Polskę stosunkowo niedawno są bardziej liberalni, niż rodacy w kraju czy „stara emigracja” w Stanach Zjednoczonych. Ostatecznie jednak tym razem w kraju także większość zdobyła PO.

 Fot. 4 wybory 2007

Komisja wyborcza przed otwarciem urny: od lewej: Ewa Maria Kido, Marek Polański, Emilia Okuyama,

Jakub Skowron, Renata Mitsui, Krzysztof Strebeyko i Monika Komorowska-Muraoka

 

Komentarze zagraniczne

W związku z wyborami, w internecie ukazały się liczne komentarze pochodzące z zagranicznej prasy. Pojawiły się takie tytuły, jak np.: „Tusk chce poprawy stosunków z Rosją i Niemcami” (o wypowiedzi Wałęsy w „Nowych Izwiestiach”), „Już od ponad tygodnia zaginął” – donosiły „Ludove Noviny” o nie pojawianiu się prezydenta Kaczyńskiego.

Rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość(...) poniosła upokarzającą porażkę, bo wyborcy sprzeciwili się prowadzonej przez nią polityce brutalnych podziałów. Donald Tusk (...) zdobył silny mandat, którego nie wolno mu zmarnować” pisał 24 października br. „Finnacial Times” i zauważał, że „Zwycięstwo liberalnej Platformy Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych jest dobre i dla Polski, i dla Unii Europejskiej, ale przed Donaldem Tuskiem stoją trudne zadania”.

Włoski dziennik „La Stampa” w obszernym komentarzu napisał w środę po wyborach o „obsesyjnym marzeniu” Jarosława i Lecha Kaczyńskich, by „na nowo napisać historię” Polski i wykreślić z niej tak zasłużone postacie, jak Władysław Bartoszewski czy Lech Wałęsa.

Zwolennicy liberała Donalda Tuska oczekują, że nowy rząd będzie zdolny do przekształcenia Polski w kraj „naprawdę europejski” – skomentowała 22 października br. hiszpańska agencja EFE. Zaznaczyła, że zwycięstwo wyborcze Tuska otwiera drzwi do rządzenia politykowi popieranemu przez ludzi młodych i przedsiębiorców. „Tusk stał się bezdyskusyjnym zwycięzcą polskich wyborów parlamentarnych dzięki argumentom przedstawianym już podczas wyborów prezydenckich w 2005 roku, w których został pokonany przez obecnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego”. Agencja napisała też, że Tusk przedstawia siebie jako „człowieka z zasadami, zdolnego do rozwiązania wielkich problemów kraju”, a „jego główne propozycje to przyspieszenie reform gospodarczych, prywatyzacja i obniżenie podatków. (...) Liberalna wizja przekonała wielu Polaków, chociaż Tusk nie ma doświadczenia w sprawowaniu istotnej funkcji administracyjnej w kraju (...) przeciwnie, jego doświadczenie jest przede wszystkim polityczne, jako prekursora liberalnej myśli polskiej” – zauważyła agencja. Przypomniała, że już w czasach „Solidarności” Tusk „wyróżniał się swoim umiarkowanym stanowiskiem, preferując zawsze dialog, wyważone wypowiedzi i powściągliwość, która cechuje go do dziś. Być może brak agresywności politycznej i odwoływania się do populizmu przyczyniły się do przegranej z Lechem Kaczyńskim” w wyborach prezydenckich w 2005 roku – uznała hiszpańska agencja. Mimo to Tusk „zdołał przekonać ludzi młodych i klasę średnią, które mają coraz większe wpływy w kraju” – podsumowała.

„Le Figaro” obwieścił – „Koniec ery bliźniaków” i „Gorzka porażka braci Kaczyńskich”. „Polska otworzyła w niedzielę nową kartę, zamykając erę Kaczyńskich” – podkreślał konserwatywny dziennik. „Le Figaro” przytoczył również słowa Lecha Wałęsy, który apelował do Polaków, by poszli do urn i „położyli kres żałosnemu spektaklowi” rządów Kaczyńskich. W komentarzach francuskich dzienników o wyborach w Polsce dominował ton ulgi. Prasa francuska podkreślała znaczenie utraty władzy przez braci Kaczyńskich, co, zdaniem większości gazet, doprowadzi do większego otwarcia Polski na dialog w Unii Europejskiej oraz pozwoli wdrożyć reformy gospodarcze. Z artykułów przebijała sympatia dla Platformy Obywatelskiej i jej lidera Donalda Tuska. „Le Monde” pisał o zerwaniu z polityką europejską prowadzoną przez braci Kaczyńskich. Według dziennika, przyszły polski rząd przyjmie odrzucaną wcześniej Kartę Praw Podstawowych UE oraz naprawi stosunki z Niemcami, które za rządów Kaczyńskich stały się bardzo złe. Gazeta pisała również o zamiarach PO skopiowania irlandzkiego cudu gospodarczego za pomocą prywatyzacji, wprowadzenia podatku liniowego i ułatwień w tworzeniu i prowadzeniu przedsiębiorstw. Podkreśliła także wysiłki Platformy w kierunku zakończenia masowej emigracji Polaków do Wielkiej Brytanii i Irlandii, a także zapowiedź podjęcia walki z korupcją. Z kolei katolicki dziennik „La Croix” zwracił uwagę na klęskę, jaką ponieśli w wyborach dawni koalicjanci PiS-u: ultrakatolicka Liga Polskich Rodzin i populistyczna Samoobrona, i przypomniał, że to właśnie odejście tych dwóch partii z koalicji rządzącej zapoczątkowało kryzys, który doprowadził do wcześniejszych wyborów. Dziennik zauważył także fakt, który wiele mówi o kulturze politycznej lidera PiS-u: „Wierny swojemu stylowi, premier Kaczyński przyznał, że nie zadzwonił do swojego rywala Donalda Tuska, by pogratulować mu wyniku” – relacjonuje „La Croix”. Dodał też, że mimo pozostania Lecha Kaczyńskiego na stanowisku prezydenta do 2010 roku, „jego możliwości są ograniczone przede wszystkim tym, że przyszły premier nie będzie już jego bratem” – zakończył swój artykuł katolicki dziennik.

Wybory w Polsce komentowala także prasa japońska. W „Japan Times” z dnia 21 października br. ukazał się artykuł zatytułowany – „Będący u władzy polscy bliźniacy stają się obiektem żartów”, w którym przytoczone były dowcipy krążące w Polsce na temat Jarosława i Lecha Kaczyńskich. Zauważono także, że Polska przed wyborami przeżywała zjawisko podobne do tego z czasów upadku komunizmu. Ludzie, zwłaszcza inteligencja, tak samo byli przeciw władzy braci Kaczyńskich jak kiedyś byli przeciwko władzom komunistycznym. Gazeta podała, że za granicą do głosowania zapisało się ok. 180,000 Polaków, a w samej Wielkiej Brytanii 68,000. „Japan Times” w dniu 23 października zamieścił na pierwszej stronie, w artykule „Polscy liberałowie obiecują zerwanie z erą Kaczyńskich”, informację o tym, że liberalna opozycja wygrała wybory i zdjęcie lidera PO Donalda Tuska.

 

Kogo nie zobaczymy w przyszłym Sejmie

Wśród polityków, którzy odejdą znajdują się m.in. osoby oskarżone w procesach cywilnych i kryminalnych, ludzie niewykwalifikowani, nietolerancyjni, nieobyci, nie nadający się do reprezentowania narodu w żadnym państwie i żadnym rządzie.

Nie zobaczymy w Sejmie m. in. Andrzeja Leppera, dwukrotnego wicepremiera i ministra rolnictwa z wykształceniem technicznym (po technikum rolniczym) i bez matury, postaci kontrowersyjnej, zamieszanej w wykroczenia przeciw prawu, a także w tzw. „seksaferę”, odnośnie której prokuratura postawiła mu zarzuty. Nie będzie także Janusza Maksymiuka – obok Leppera drugiej firmowej twarzy Samoobrony. Był nieustępliwy w obronie wszelkich decyzji przewodniczącego i gorliwie wybielał wszelkie „niejasne” działania swojej partii. Przegrał wybory także Krzysztof Filipek – z wykształceniem średnim-zawodowym, jeden z najbliższych pracowników Leppera, przed wyborem na posła pracował jako dozorca w kamienicy. Mimo braku jakichkolwiek kwalifikacji, w październiku 2006 roku został przez premiera Jarosława Kaczyńskiego powołany na stanowisko sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nie będzie też Stanisława Łyżwińskiego – głównego bohatera „seksafery”. W grudniu 2006 r. został oskarżony przez byłą dyrektor swojego biura poselskiego Anetę Krawczyk o zaoferowanie jej w 2001 r., pracy w jego biurze poselskim w zamian za świadczenie usług seksualnych. W grudniu 2006 r. został wykluczony z Samoobrony. Postawiono mu siedem zarzutów, m.in. gwałtu i zmuszania do świadczenia usług seksualnych. W sierpniu 2007 r. został pozbawiony immunitetu poselskiego i aresztowany. Tygodnik „Polityka” uznał go za najgorszego polityka roku 2007.

Nie zobaczymy Renaty Beger – której wypowiedź o tym, że „lubi seks jak koń owies” zna już chyba cała Polska. W publicznych wystąpieniach popełniała też rozgłoszone przez media lapsusy językowe (np. nazwanie sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana „Ananem Kofanem”) Stała się bohaterką „afery taśmowej” kiedy za pomocą ukrytej kamery nagrała posłów PiS-u Adama Lipińskiego i Wojciecha Mojzesowicza, którzy proponowali jej różne korzyści za przejście do PiS. Została skazana na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat za sfałszowanie wyborczych list poparcia w 2001 r., przez własnoręczne dopisanie wielu osób lub zlecenie tego innej osobie. Odejdzie też Danuta Hojarska – która brała udział w blokadach rolniczych pod Nowym Dworem Gdańskim w 1999 r. i kilkakrotnie stawała przed sądem. W listopadzie 2002 r. została skazana na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata za sfałszowanie więziennej przepustki. Wytoczono jej też proces w sprawie przywłaszczenia maszyn rolniczych kupionych z kredytu. Ma dwa prawomocne wyroki. Wybory przegrała także Sandra Lewandowska z Samoobrony – przyjaciółka posła Maksymiuka. Występowała w „Tańcu z gwiazdami”. Na pytanie o urodę i figurę odpowiedziała na czacie – „Jestem taka, jaką mnie natura stworzyła”. Tygodnik „Polityka” uznał ją niedawno za jednego z pięciu najgorszych posłów.

Nie będzie także kontrowersyjnego ministra edukacji – Romana Giertycha. Jego nominacja spotkała się z licznymi protestami studentów i grupy uczniów ze szkół średnich i gimnazjalnych. Giertych jest zwolennikiem obowiązkowych mundurków, amnestii dla maturzystów i lekcji patriotyzmu. Nie cierpi Gombrowicza, którego usilnie próbował wypchnąć poza kanon lektur szkolnych. Podczas nieformalnego spotkania ministrów edukacji państw Unii Europejskiej (marzec 2007 r.), zaproponował, stworzenie europejskiej Wielkiej Karty Praw Narodów, mającej zawierać m.in. obejmujący całą Europę zakaz przeprowadzania aborcji oraz „propagandy homoseksualnej”. Słowa te odbiły się szerokim echem w całej Europie, a ministra Giertycha zaczęto oskarżać o homofobię. Był liderem Młodzieży Wszechpolskiej, która w swoim statucie podkreśla, że jej głównym celem jest wychowanie młodzieży w duchu narodowym i katolickim, a w rzeczywistości głosi hasła skrajnie nacjonalistyczne. Nie będzie Mirosława Orzechowskiego – byłego wiceministra edukacji narodowej, który wzbudził kontrowersje negując prawdziwość teorii Darwina. Odszedł także Wojciech Wierzejski – wieloletni członek Młodzieży Wszechpolskiej i prawa ręka ministra Romana Giertycha. W 2004 r., „ze względów higienicznych”, odmówił podania ręki organizatorom Parady Równości. W tym samym roku opublikował na swojej stronie internetowej „listę gejów i lesbijek”. Wielokrotnie przyznawał, że program LPR propaguje „pozytywną dyskryminację”. Wybory przegrał także szwagier Wierzejskiego – Szymon Pawłowski – wieloletni lider Młodzieży Wszechpolskiej i redaktor naczelny miesięcznika „Racja Polska”, były przewodniczący klubu LPR. Duże kontrowersje wywołała nominacja Pawłowskiego na członka zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Radni opozycji oskarżali LPR o nepotyzm, a Pawłowskiego o brak kwalifikacji. Odpadł także Krzysztof Bosak – wieloletni członek Młodzieży Wszechpolskiej, który od listopada 2005 r. objął stanowisko prezesa krajowego tej organizacji. Zaliczył kurs w toruńskiej Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej u ojca Rydzyka. Występował w „Tańcu z gwiadami”. Stał się bohaterem medialnych protestów wszechpolaków w kraju. Nie zobaczymy w następnej kadencji Rafała Wiecheckiego – członka Ligi Polskich Rodzin i działacza Młodzieży Wszechpolskiej, a także byłego ministra gospodarki morskiej, który przed objęciem posady ze sprawami morskimi nie miał nic do czynienia. Przez pół roku funkcjonowania, podległy mu resort skierował na posiedzenie rządu projekt jednej ustawy. Za to, Wiechecki wygrał plebiscyt Radia Koszalin na najlepiej ubranego członka rządu.

 

Donald Tusk i przyszłość Polski

Niekwestionowanym rekordzistą wyborczego wyścigu jest Donald Tusk. Lider PO uzyskał najlepszy wynik w najnowszej historii polskich wyborów parlamentarnych. W okręgu warszawskim, do którego wlicza się głosy z zagranicy, zebrał dokładnie 534,241 głosów. Inni rekordziści mogą się poszczycić wynikiem sięgającym ponad 100 tys. oddanych głosów. W wyborczej rywalizacji Tusk zdecydowanie pobił urzędującego premiera. Na warszawskiego lidera listy PiS-u, Jarosława Kaczyńskiego, głosowało 273,684 warszawiaków i Polaków, którzy poszli do wyborów za granicą.

Donald Tusk startował wcześniej w wyborach prezydenckich w 2005 r. jako kandydat Platformy Obywatelskiej. Zdobył wtedy 36.33% głosów w pierwszej turze, zajmując 1. miejsce. W drugiej turze uzyskał 45,96% głosów – przegrał tym samym z Lechem Kaczyńskim, który zdobył 8.08 punktów procentowych więcej. Przegrał więc małą ilością głosów ale Polskę ta przegrana wiele kosztowała. Gdyby teraz było głosowanie na prezydenta RP, sondaże wskazują na to, że wybory wygrałby Tusk.

              Obecny przewodniczący Platformy Obywatelskiej był w latach 2003-2006 przewodniczącym klubu parlamentarnego. Sprawował także funkcje wicemarszałka Senatu IV kadencji w latach 1997-2001, wicemarszałka Sejmu IV kadencji w latach 2001-2005, senatora IV kadencji i posła na Sejm I, IV, V, VI kadencji. Obecnie, po wyborach, jest kandydatem PO na Prezesa Rady Ministrów.

              Donald Tusk pochodzi z Gdańska z rodziny gdańskich Kaszubów. Tutaj, w 1976 r. ukończył I Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika, tzw. „jedynkę”, która w owych czasach była jedną z najlepszych szkół średnich w Trójmieście. W 1980 r. ukończył studia historyczne na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Gdańskiego. Tak się składa, że poznałam Donalda w czasie studiów przez moich bliskich przyjaciół, którzy także byli z „jedynki”. Spotykaliśmy się towarzysko, na różnych imprezach, sylwestrach, itp. w grupie osobób, w której m. in. byli Donald Tusk, Wojtek Duda, Jacek Jancelewicz i jego młodszy brat, Maciek Pieniążczak, Wojtek Głaczyński i inni – głównie studenci architektury, historii i ASP. Wtedy, w czasach studenckich, Donald interesował się historią oraz polityką i był zangażowany w działalność opozycyjną wobec komunistycznej władzy. Wyróżniał się wiedzą i inteligencją. Pamiętam też jego żonę Małgosię, ponieważ wcześnie się ożenił, jeszcze na studiach. Małgosia, podobnie jak Donald, także była na historii.

Donald będąc studentem przyjaźnił się z innym studentem historii, Wojtkiem Dudą, z którym wiele lat później napisał kilka książek. Tusk jest bowiem nie tylko politykiem, ale także dziennikarzem i historykiem. Wielką popularność zyskał jako autor serii książek „Był sobie Gdańsk” [1], a także „Gdańsk 1945”, „Dawny Sopot”, oraz jeden z autorów serii „Był sobie Gdańsk – dzielnice” (wspólnie z Grzegorzem Fortuną). W ramach tej serii powstały – „Wrzeszcz” (2003), „Oliwa i Jelitkowo” (2003), „Brzeźno, Nowy Port” (2004) i „Od Oruni po Siedlce” (2005). Donald Tusk jest także autorem książki „Solidarność i duma” [2]. We wstępie do niej Tusk napisał: „Już raz wzięliśmy się za rzecz beznadziejną, bo jak inaczej nazwać sierpniowy zryw, i wygraliśmy. Jeśli wtedy udało się nam podnieść głowy wysoko, to dlaczego dziś, w sytuacji bez porównania lepszej, bez strasznego ryzyka towarzyszącego tamtym zdarzeniom, nie mielibyśmy pokonać własnej słabości, słabości państwa i jego elit? Dlaczego?” Wielkim sukcesem wydawniczym okazała się jego kronika XX wieku w Gdańsku i wydany przez niego elementarz kaszubski. Jest także autorem książki „Idee gdańskiego liberalizmu” [3] oraz dziesiątek mniejszych publikacji. Książki Tuska w sumie sprzedały się w blisko stu tysiącach egzemplarzy. W 2002 r. Donald Tusk otrzymał nagrodę Kisiela [4].

Wracając do okresu uniwersyteckiego, Donald uczestniczył w tworzeniu Studenckiego Komitetu Solidarności, co było reakcją na zamordowanie w Krakowie przez Służbę Bezpieczeństwa Stanisława Pyjasa. Szybko nawiązał także współpracę z Bogdanem Borusewiczem i Wolnymi Związkami Zawodowymi Wybrzeża organizując grupy samokształceniowe i kolportaż wychodzącej poza cenzurą prasy i literatury. Donald Tusk był również współtwórcą Niezależnego Zrzeszenia Studentów w Gdańsku. W trakcie strajku sierpniowego organizował grupy studenckie, by 30 sierpnia rozpocząć działania na rzecz nowej organizacji studenckiej. Stał się inicjatorem i jednym z pierwszych liderów Niezależnego Zrzeszenia Studentów Polskich (późniejszy NZS). Kilka miesięcy później został szefem „Solidarności” w Wydawnictwie Morskim i dziennikarzem wydawanego przez związek tygodnika „Samorządność”. Był jednym z najbliższych współpracowników jej naczelnego redaktora Lecha Bądkowskiego – pisarza, przywódcy ruchu kaszubskiego, pierwszego rzecznika „Solidarności”. Po ogłoszeniu stanu wojennego przedostał się na teren Stoczni Gdańskiej, by uczestniczyć w strajku okupacyjnym. Za działalność opozycyjną został wyrzucony z państwowej firmy. Donaldowi i jego rodzinie nie było wtedy łatwo. W czasie stanu wojennego redagował prasę podziemną, zarabiając na rodzinę jako „alpinista przemysłowy”, czyli pracujący na dużych wysokościach robotnik fizyczny w spółdzielni „Świetlik”, założonej przez jego przyjaciela Macieja Płażyńskiego. W ten sposób, przez 7 lat utrzymywał się z pracy fizycznej, ale jednocześnie nadal działał. Był jednym z założycieli Kongresu Liberalno-Demokratycznego. W 1991 r. został przewodniczącym KLD, który w jesiennych wyborach zdobył 37 mandatów w Sejmie, a Tusk został jednym z posłów I kadencji. W kwietniu 1994 r. Donald Tusk został jednym z wiceprzewodniczących Unii Wolności, powstałej po połączeniu się KLD z Unią Demokratyczną. W wyborach w roku 1997 otrzymał mandat senatora z ramienia UW i znalazł się w koalicji popierającej rząd Jerzego Bużka. Został wicemarszałkiem Senatu IV kadencji. W 2000 r., po przegraniu walki o fotel przewodniczącego UW z Bronisławem Geremkiem, opuścił partię. 24 stycznia 2001 r., wspólnie z Andrzejem Olechowskim i Maciejem Płażyńskim, założył Platformę Obywatelską. Przewodniczącym partii został Płażyński. W wyborach roku 2001 UW nie dostała się do parlamentu, otrzymując mniej niż 5% głosów, a PO uzyskała w sejmie 65 mandatów, stając się największym klubem opozycyjnym. Tusk objął urząd wicemarszałka sejmu IV kadencji, a Płażyński zrezygnował z przewodniczenia oraz odszedł z partii jako zwolennik zbliżenia z PiS. W 2003 r. Donald Tusk objął funkcję przewodniczącego PO, którą sprawuje do chwili obecnej. Po wyborach prezydenckich pozostał liderem swojej partii. Został też posłem V kadencji i przewodniczącym klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, pełniąc tę funkcję do 5 grudnia 2006, kiedy na tym stanowisku zastąpił go Bogdan Zdrojewski. W 2005 r. został członkiem Komisji Łączności z Polakami za Granicą.

Sterowana przez Donalda Tuska Platforma Obywatelska zamierza znacząco ograniczyć etatyzm oraz wpływ biurokracji na życie obywateli. PO postuluje, wzorem II RP, ustanowić podwyższoną odpowiedzialność ludzi władzy za popełnione czyny. Politycy PO obiecują zniesienie Senatu, immunitetów oraz zakaz startu w wyborach dla ludzi skazanych za przestępstwa umyślne. Zniesienie Senatu będzie częścią większej operacji ograniczania administracji centralnej o 20%. W szczególności PO zamierza rozwiązać Krajową Radę Radiofonii i Telewizji (KRRiT) oraz radykalnie zmniejszyć zatrudnienie w administracji skarbowej. PO zamierza upublicznić teczki organów bezpieczeństwa PRL. Poza tym, głównym punktem programu PO jest obniżenie podatków i wprowadzenie podatku liniowego. Ostatnim, ale nie najmniej ważnym punktem programu ugrupowania jest wprowadzenie bonów oświatowych w szkołach, co ma wyrównać szanse młodych ludzi przy wyborze szkoły. Armia ma być zawodowa.Platforma domaga się także ukształtowania polskiej polityki zagranicznej na bazie sojuszu z USA, poprawy relacji z Niemcami i innymi państwami Unii Europejskiej oraz takiego ukształtowania polityki wschodniej, aby zabezpieczyć Ukrainie wstęp do Europy oraz wesprzeć Polaków mieszkających na Białorusi. W kwestiach europejskich Platforma opowiada się za wzmocnieniem roli Parlamentu Europejskiego.

              Obecnie partia Donalda Tuska otrzymała szansę na zrealizowanie swojego programu gospodarczego i politycznego. Spodziewam się, że w Polsce najpierw będzie „normalnie”, a potem lepiej. Mam nadzieję, że poprawią się stosunki Polski z państwami europejskimi, a polityka wobec USA będzie realizowana bardziej niż dotychczas na zasadzie partnerstwa – wojsko polskie wróci z Iraku (a USA może w końcu zauważy nasz wkład i zniesie wizy amerykańskie dla Polaków?). Miejmy nadzieję, że można liczyć na dobrą współpracę Donalda Tuska z prezydentem Lechem Kaczyńskim, która powinna być podstawą do zajęcia przez Polskę należnego jej miejsca w nowoczesnej Europie.

5 października 2007 r.

 

[1] Donald Tusk, Wojciech Duda, Grzegorz Fortuna, “Był sobie Gdańsk”, Dar Gdańska, 1996. Album (5 części) powstał ze zdjęć odnalezionych w wielu zbiorów archiwalnych, muzealnych i prywatnych. Zamiarem jego autorów było pokazanie przede wszystkim tych fragmentów miasta, które zniknęły bezpowrotnie lub zmieniły swój charakter.

[2] Donald Tusk, „Solidarność i duma”, Słowo/Obraz Terytoria, 2005

[3] Donald Tusk, „Idee gdańskiego liberalizmu”, Gdańsk, 1998

[4] Nagroda ustanowiona w 1990 r. przez Stefana Kisielewskiego pod patronatem tygodnika „Wprost”. Nagroda Kisiela przyznawana jest w trzech kategoriachpolityk, publicysta i przedsiębiorca. Wyróżniane są osoby, które w mijającym roku osiągnęły szczególnie wiele i których działalność jest zgodna z duchem twórczości Kisiela.

gazeta 6572008 300

 

Zaloguj się, by skomentować
© 2013 www.polonia-jp.jp

Logowanie lub Rejestracja

Zaloguj się