Galeria
Jeśli ktoś uznaje ocieplenie klimatu za ideę fiks grupki naukowców i zakręconych ekologów, a pandemię coronawirusa za wymysł autokratycznych polityków powinien koniecznie przeczytać książkę Haralda Welzera „Wojny klimatyczne. Za co będziemy zabijać w XXI wieku?”[1] Nie dlatego, że ambicją autora jest walka z fake newsami. Tego tematu w książce nie znajdziemy. Jest to natomiast pozycja, która w mojej opinii w sposób przekonywujący ujmuje kwestię ocieplania się klimatu i robi to, jak żadna inna praca, jaką przeczytałam na ten temat. Większość bowiem autorów pisząc o klimacie skupia się na kwestiach przyrodniczych. Welzer natomiast ujmuje temat jako kwestię kulturowo-społeczną i tłumaczy, że nasze zachowania nie tyle zależą od obiektywnych warunków danej sytuacji, ile od naszego oglądu rzeczywistości i jego interpretacji. Podkreślona jest tutaj rola dysonansu poznawczego wynkającego z naszych możliwości obserwacyjnych (swojsko brzmiące: „żaden z moich znajomych nie choruje na Covid więc uważam, że nie ma żadnej pandemii”) We współczesnych społeczeństwach powstało wiele instytucji, które zjmują się konkretnymi problemami: zdrowiem, bezpieczeństwem, edukacją, itd. W takich złożonych społecznych organizmach związek między działaniami a ich skutkiem jest rozproszony, a odpowiedzialność rozłożona na różne podmioty. Kiedy mowa o klimacie nie ma wątpliwości, że wielu społeczeństwom w najbliższych dekadach grozi katastrofa klimatyczna – Welzer podaje konkretne przyklady społeczeństw dotykanych już teraz katastrofami – z drugiej strony nikt tak naprawdę w taką katastrofę klimatyczną nie wierzy. Wedlug Welzera nie jest istotne, czy mamy obecnie antropogeniczną zmianę kimatu, czy jego naturalne wahania. Chodzi bowiem o społeczne i polityczne skutki zmiany klimatu, a nie o ekologiczne strategie związane z redukcją emisji. Takie podejście autora uważam za wartościowe i oryginalne.
Drugim wątkiem, jaki podejmuje niemiecki psycholog społeczny jest sama istota zmian, jakich sprawcą na Ziemi jest człowiek. Autor przyjmuje, że spektakularny sukces w zakresie podwyższenia standardu życiowego i zwiększenia szans na przeżycie dokonał się w ciągu około 250 lat ekspansywnego rozwoju cywilizacji zachodniej. Zauważa jedak, że jeśli wszystkie społeczeństwa zostaną wessane w wir przemysłowej nowoczesności, wówczas zasada pomnażania dobrobytu przez wzrost i wyzysk bardzo szybko dojdzie do swej naturalnej granicy. Obecnie bowiem przemoc wobec slabszych jest napędem tworzącym bogactwo i generującym zyski. Delegowanie groźnych odpadów (np. radioaktywnych) i śmieci do krajów rozwijających się, wyrąb lasów na kontynentach Azji i Ameryki Południowej w celu pozyskania ziemi pod uprawy roślin na ekopaliwa, wypędzanie rolników z ziem, na których buduje się fabryki, niszczenie całych połaci krajobrazu z powodu zagarniania ich pod kopalnie surowców to zjawiska powszechnie znane. W niektórych częściach świata przemoc staje się endemiczna. Welzer ukazuje w sposób krytyczny jej mechanizmy: aktorzy wojenni (walczące z wladzami państwowymi grupy „narodowowyzwoleńcze”, prywatne przedsiębiorstwa żyjące z wojny permanentnej, itp.) kierują przemoc nie tyle przeciwko drugiej stronie konfliktu (np. grupa narodowowyzwoleńcza przeciwko państwu) ile przeciw ludności cywilnej. Starają się doprowadzić do masowych ruchów uchodźcow (np. poprzez zagarnianie ziemi rolnikom, czy palenie ich wiosek), co powoduje, że natychmiast wznoszone są obozy i pojawia się pomoc międzynarodowa. Jest ona w większej części przechwytywana przez grupy walczące. W ten sposób rynki przemocy – jak określa te formy Welzer – pasożytują na innych gospodarkach, najcześciej zachodnich. Ponieważ skutki ocieplenia najbardziej dotykają społeczeństwa o najmniejszych możliwościach ich przezwyciężenia, migracje w XXI wieku dramatycznie przybiorą na sile i skłonią do radykalnych rozwiązań wszystkie te społeczeństwa, które odczytają presję migracyjną jako zagrażającą. Przemoc – prognozuje autor - stanie się formą rozwiązywania konfliktów ekologicznych. Wraz z ze zmianą klimatu przemoc będzie się zaostrzać, a rozwiązywanie problemów podatne będzie na strategie irracjonalne i kontrproduktywne. Stoimy przed możliwością gwałtownych zmian spolecznych, a nawet systemowych. Jak zauważa autor, nie jest powiedziane, że oparty na demokracji typu zachodniego system kapitalistyczny jest wieczny. Również „zachodnioeuropejsko-amerykańskie szczęście” niekoniecznie musi stać się świadomie ściganym celem wszystkich krajów na świecie. Koniec eksperymentu opartego na kierunku rozwoju krajów OECD[2] wydaje się prawdopodobny. Tymczasem w dzisiejszych badaniach socjologicznych o wiele mniej uwagi poświęca się implozji systemów panowania, niż ich wzlotom.
Welzer rozprawia się też z iluzją, że działania jednostek doprowadzą do zmiany ekologicznej: „nadzwyczaj sugstywne założenie, że społeczne zmiany zaczynają się od małego wymiaru staje się ideologiczne wówczas, kiedy zdejmuje się odpowiedzialność z aktorów korporacyjnych i politycznych, a calkowicie nieodpowiedzialne wówczas, kiedy utrzymuje się że problem można rozwiązać na poziomie indywidualnych zachowań (porady typu: wlącz zmywarkę dopiero gdy jest pełna, podróżuj samochodem grupowo, itp.).” Problemy, których żródłem jest ekonomiczna zasada wzrostu na drodze wykorzystania zasobów mogą być rozwiązywane tylko na poziomie międzynarodowym. Obecnie jednak brakuje ponadnarodowego prawa i organizacji, które mogłyby zająć się problemem globalnego ocieplenia w skuteczny sposób.
Konkluzja, jaką podaje nam autor nie jest optymistyczna. Ocieplenie będzie się zwiększać, walka o zasoby nasilać, a ludzkość, niepomna iż zmierza do katastrofy egzystencjalnej trwać będzie przy strategii „róbmy tak dalej”. W potrzasku pomiędzy pelniącymi funkcję uspokajającą strategiami indywidualistycznymi walki że zmianą klimatu, a powolną i niewydolną machiną działań międzynarodowych pozostaje, jako pole działania kulturowego, demokratyczna praca społeczeństwa nad kwestią jak chce ono żyć w przyszłości. Tutaj przywołuje autor istniejące dziś w społeczeństwach demokratycznych narzędzia: obywatelskie uczestnictwo w procesach decyzyjnych i dobre rządzenie polegające na wszechstronnej refleksji nad każdą ważniejszejszą decyzją w zakresie rozwoju społecznego. Czytelnik dostrzeże zapewne dysproporcję pomiędzy wizją nadciągającej katastrofy egzystencjalnej, a kruchymi i podatnymi na degenerację narzędziamy naprawczymi, jakie proponuje autor. Nie jest to jednak, jak uważam, wada tej książki. Wszak nie chodzi o łatwy optymizm, ale o przekonanie niedowiarków, iż czas na przełomową zmianę.
[1]Harald Welzer, „Wojny klimatyczne. Za co będziemy zabijać w XXI wieku?”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2010, przełożył z niemieckiego Michal Sutowski.
[2]Utworzona w 1960 roku Organization for Economic Cooperation and Development – Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju zrzesza ponad trzydzieści wysoko rozwiniętych demokratycznych państw.