Galeria
Polska, rok 1986. Mam czternaście lat, jestem na wakacjach u przyjaciółki. Spędzamy razem czas u jej dziadków, w pięknym starym mieszkaniu na warszawskiej Saskiej Kępie. Dziadkowie przedwojenna inteligencja, półki wypchane klasyką. Jestem na takim etapie żarłocznego czytelnictwa, że im grubsza książka, tym lepsza. W bibliotece dziadków mojej przyjaciółki natrafiam na „Nędzników” Wiktora Hugo. Czytam do czwartej rano. Zostaję delikatnie upomniana, że nie można zamieniać dnia z nocą. Długo nie mogę otrząsnąć się z przejęcia losami Jeana Valjeana i jego podopiecznej Kozety.
Japonia, rok 2012. Na lodówce moich teściów zauważam wycinek z gazety z recenzją filmu na podstawie „Nędzników”. Pytam teściową, czy ma ochotę go obejrzeć. Tak, czytała tę książkę jako nastolatka. Francuska klasyka jest w większości przetłumaczona na japoński. Zauważam nazwiska znanych aktorów w obsadzie. Idziemy razem do kina. Obie ocieramy ukradkiem łzy, kiedy ksiądz wybacza głównemu bohaterowi kradzież kielicha i kiedy matka Kozety umiera jako sponiewierana prostytutka. Podziwiam znakomite kreacje Ann Hathaway, Hugh Jackmana, Russella Crowe’a. Rozumiem, co mieli na myśli recenzenci, kiedy zarzucali twórcom tego filmu przesadne bombardowanie widza emocjami; mimo to jeszcze raz daję się porwać przygodom zbiegłego galernika, który wspaniałomyślnie wybacza swojemu wrogowi.
Japonia, rok 2015. Zaczęłam pełnoetatową pracę, koniec z wypadami do kina w środku dna roboczego. Ale amerykańska przyjaciółka zaprasza w sobotę na musical. „Nędzników”, których widziała już w Nowym Jorku, ale chciała jeszcze raz obejrzeć w Tokio. Miała iść z mężem, ale nie może i wciska mi bilety z ogniem w oczach, tłumacząc, że nie wolno zmarnować takiego świetnego spektaklu. Nie chcecie wiedzieć, ile te bilety kosztowały. Idę ze swoim mężem, który daje do zrozumienia, że się poświęci... On by wolał obejrzeć mecz piłki nożnej. Musical jest wystawiany w budynku o dumnej nazwie „Teatr Cesarski”. Na pierwszy rzut oka wygląda na zwykłe kino, a nazwę zawdzięcza zapewne położeniu w pobliżu pałacowej fosy. Ale sala ma dobrą akustykę i znajoma muzyka wzrusza mnie ponownie (mąż przysypia).
Po pięciu minutach przestaję zwracać uwagę na to, że historia Jeana Valjeana jest śpiewana po japońsku. Narracja Wiktora Hugo odżywa po raz kolejny, w innej formie, w innym języku. Staram się skupić na czerpaniu przyjemności z muzyki, wyłączyć nawyk krytycznej analizy tekstu i nie zastanawiać się nad tym, co w nim jest marksistowskie, co chrześcijańskie, a co po prostu ludzkie. Rozglądam się dookoła; wydaje mi się, że jestem tu jedyną cudzoziemką. Widownię wypełniają młodzi ludzie wyglądający na miejscowych – głównie ludzie płci żeńskiej, chociaż nie tylko. Dziewczyny obok dyskutują w przerwie fachowo o odtwórcach głównych ról, których nazwiska nic mi nie mówią. Jedna z nich zwraca uwagę, że scena z księdzem została niepotrzebnie skrócona. Chwileczkę, chwileczkę. Oto dowiaduję się czegoś nowego o współczesnej młodzieży. Nastolatka, która uważa, że coś zostało niepotrzebnie skrócone? Przedstawicielka pokolenia przyzwyczajonego do tego, że ma się dziać dużo, szybko i natychmiast? Przecież miała nigdy nie wyrosnąć z animowanych zwierzątek. Co ona tutaj w ogóle robi, w świecie dziewiętnastowiecznej francuskiej klasyki? A może, podpowiada mi nieśmiało nadzieja, zawsze były, są i będą dziewczyny, które lubią grube powieści? Które po prostu lubią dobrze opowiedziane historie, w takiej czy innej postaci? We Francji, w Polsce, w Japonii, w Ameryce. I może zawsze, gdzieś, jakoś odnajdą się i spotkają?
Iwona Merklejn – japonistka, medioznawca, dr nauk humanistycznych. Wykładała na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz JAIST (Japan Advanced Institute of Science and Technology). Obecnie pracuje nad książką o historii Igrzysk Olimpijskich oraz piłki siatkowej kobiet w Japonii. Zawodowo związana z Uniwersytetem Aoyama w Tokio, prywatnie związana z mężem, tokijczykiem zakochanym w swoim mieście - Nobuyą Ishiim.
Komentarze
- PLUSK WODY DO STAREGO STAWU WSKOCZYŁA… Skomentowane przez ELZBIETA dodany czwartek, 08 listopad 2012 19:09 O stawie i żabie (Literatura, Język)
- Chcialbym na poczatku powiedziec, ze naprawde… Skomentowane przez Seweryn Karłowicz dodany piątek, 24 sierpień 2012 04:47 Tematyka spotkania polonijnego w ambasadzie 5 lipca br. (AKTUALNOŚCI)