Galeria
Leo Sirota (1885-1965), pianista żydowskiego pochodzenia, był jednym z przedwojennych wirtuozów, którzy stali się legendą wśród melomanów. Jego nagrania pachną romantyzmem ubiegłej, dobrej epoki. Kiedy debiutował w Wiedniu, nadano mu przydomek „dziedzica Liszta” ze względu na doskonałą technikę pianistyczną. Mógł się pochwalić również bardzo szerokim repertuarem, między innymi nagrał wszystkie utwory Fryderyka Chopina, a czegoś takiego wówczas mało kto potrafił dokonać.
Młodszemu pokoleniu może bardziej znana jest jego córka, Beate Sirota-Gordon (1923-2012), która w 1946 roku brała udział w tworzeniu konstytucji japońskiej jako cywilna urzędniczka amerykańskiego rządu okupacyjnego. Pracowała szczególnie nad artykułem dotyczącym równouprawnienia mężczyzn i kobiet, co jest godne podkreślenia zważywszy na fakt, że w ówczesnym społeczeństwie japońskim prawa kobiet były dość ograniczone.
Dokumentalny film „The Sirota Family and the 20th Century” (2008, reż. Michiko Fujiwara) pokazuje wędrowne życie rodziny Sirota – od carskiej Rosji aż do nowoczesnego mocarstwa USA – na tle wydarzeń pierwszej połowy XX wieku. Nieraz los gnał tę rodzinę z Ukrainy w poszukiwaniu azylu. Najpierw pogrom wygonił ich z rodzinnego miasta ukraińskiego, potem rewolucja rosyjska spowodowała całkowite rozstanie z ojczyzną. Osiedlili się w Wiedniu, lecz to habsburskie miasto także nie dało im spokoju. Kiedy Sirota robił karierę jako pianista, do Wiednia docierały pogloski o ambicjach Hitlera, dążącego do objęcia funkcji premiera rządu niemieckiego. Podczas paromiesięcznego tournée po Dalekim Wschodzie w 1929 roku, Leo Sirota dowiedziawszy się o narastaniu grozy nazizmu w Austrii, postanowił zostać w Japonii z żoną oraz córką Beate. Wydawało się, że w Azji będzie więcej spokoju i większa szansa powodzenia zawodowego niż w Europie, cierpiącej z powodu poważnego kryzysu ekonomicznego.
Wkrótce po przyjeździe do Japonii Leo Sirota dostał etat profesorski w tokijskiej wyższej szkole muzycznej i występy koncertowe także układały mu się dobrze, dopóki Japonia nie przystąpiła do drugiej wojny światowej jako sojusznik Niemiec. W ostatniej chwili zdążył wysłać córkę na studia do Stanów Zjednoczonych, a sam został zwolniony z pracy i wywieziony do tymczasowego obozu dla cudzoziemców w Karuizawa. Tymczasem z Europy od pozostałej tam rodziny nadeszła tragiczna wiadomość o śmierci dwóch rodzonych braci Leo, którzy zostali zamordowani przez hitlerowców.
Leo Sirota z jedną ze swych japońskich uczennic (Wikipedia)
W 1946 roku Leo Sirota wyemigrował z żoną do Stanów Zjednoczonych. Podczas pobytu w Japonii, który został przedłużony wbrew jego własnej woli, pianista był traktowany jako „uchodźca, biały Rosjanin”.
Było to wyjątkowe zdarzenie, że po wybuchu rewolucji rosyjskiej w 1917 roku spora liczba uchodźców dotarła do Japonii z Rosji. Fala napływu tych ludzi ciągnęła się aż do końca drugiej wojny światowej. Dokumenty z tamtych czasów świadczą, że na przykład w 1930 roku w Japonii było zameldowanych około 3500 uchodźców. Rząd japoński, aby odróżnić ich od „czerwonych” obywateli sowieckich, nazywał ich „biały Rosjanin”(白系ロシア人), chociaż grupa zawierała również Polaków, Czechów, Ukraińców, Żydów, Tatarów…. Wszyscy zostali ogólnie określeni jako „biali, gdzieś z terenu Rosji”. Kiedy w 1925 roku rząd japoński nawiązał stosunki dyplomatyczne z nowym państwem ZSSR, uchodźcom odebrano dawne obywatelstwo rosyjskie.
Dla większości z nich Japonia nie była miejscem docelowym, lecz niespokojona sytuacja polityczna nie pozwalała im na bezpieczny wyjazd z Japonii na nowe kontynenty.
Wraz ze wzrastaniem liczby przebywających w Japonii Rosjan doszło do powstania ich wspólnot w głównych miastach takich jak Tokio, Osaka, Kobe, Nagasaki i inne. Wydawali swoją gazetę, obchodzili rosyjskie święta w cerkwi, a ci, którzy byli wykształceni lub mieli inne kwalifikacje zawodowe, zaczęli pracować jako pedagodzy, dziennikarze, przedsiębiorcy. Jeśli chodzi o firmy, to jeszcze do dziś pozostały marki takie jak Morozoff, Gonczarow, Freundlieb oraz kilka restauracji z kuchnią rosyjską.
Jednak podobno „biali Rosjanie” największe zasługi położyli jako pedagodzy w dziedzinie języka i sztuki. Językoznawcy stworzyli fundamenty nauk slawistycznach w różnych wyższych uczelniach w Japonii. Korzystne dla studentów japońskich było to, że wielu z nich było absolwentami studiów orientalistycznych na dobrych uczelniach rosyjskich. Posiadali nie tylko przygotowanie odnośnie metod nauczania języka, lecz także wiedzę o kulturze oraz literaturze japońskiej. W latach 30. XX wieku, niektórzy z nich powrócili do ZSSR na stanowiska profesorskie w swoich byłych uczelniach, nie przewidując nadchodzącej epoki despotyzmu Stalina. Osoby, które przedtem przebywały w Japonii, często bywały skazywane na karę śmierci za szpiegostwo.
Z kolei japońskie środowisko muzyczne także zostało wzbogacone dzięki niespodziewanemu napływowi gwiazd z Europy. Mimo, że minęło zaledwie pięćdziesiąt lat od pierwszego zetknięcia się Japończyków z klasyczną muzyką europejską, japońskie wyższe szkoły muzyczne mogły porównywać się ze slynnymi konserwatoriami w Europie pod względem szeregu znakomitych profesorów. Wiele utworów nowoczesnych kompozytorów rosyjskich, takich jak Skriabin, Strawiński, Taniejev i inni, po raz pierwszy zostało wykonanych wówczas dla publiczności japońskiej.
W środowisku baletu, które było jeszcze młodsze niż muzyczne, tancerki rosyjskie, między innymi Elena Pawłowa. przekazywały tajniki tradycyjnego baletu rosyjskiego. Założyły pierwszą szkołę baletową w Kanagawa, która stała się kolebką kształcenia zdolnych tancerzy, zarówno klasycznych, jak i estradowych.
Kiedy w końcu XIX wieku rząd japoński oglosił slogan „Out of Asia and into Europe (脱亜入欧)”, miał na myśli branie przykładu z Niemiec ze względu na ówczesną geopolitykę. Oficjalnie w ramach wymiany elit w każdej dziedzinie prowadzono współpracę z Niemcami. Jednak spoglądając w przeszłość, widzimy, że „biali Rosjanie” także poszerzyli wiedzę Japończyków o Europie i pokazali im podejście do innej kultury.
Po wojnie, kiedy sytuacja się uspokoiła, większość z nich wyjechała z Japonii, aby emigrować na nowe kontynenty (głównie do Stanów Zjednoczonych Australii) i gwałtownie zmniejszyła się liczba „białych Rosjan”.
Z czasem wspomnienia o tych ludziach zniknęły z pamięci Japończyków. Wreszcie w ciągu ostatnich 20 lat pojawili się badacze, którzy próbują znaleźć ich ślady, aby stworzyć archiwum, lecz te poszukiwania posuwają się z trudem, ponieważ oprócz kilku osób znanych jak Leo Sirota, po innych pozostało bardzo mało informacji. Badacze przypuszczają, że może dlatego, że ich stan bezobywatelski nie zachęcał do opowiadania o sobie, o życiu przed przyjazdem do Japonii. Często byli śledzeni przez policję z tego powodu. Może unikali nawiązywania ścisłych kontaków ze społeczeństwem japońskim?
Zadaję sobie pytanie, czy obywatelstwo ma jakieś znaczenie dla tych, którzy widzieli na własne oczy, jak ich państwo znika jak złudzenie i odczuwali, że ziemia pod ich stopami staje się gruntem bardzo niestabilnym?
Zakończenie
Temat „białych Rosjan” interesował mnie od kilku lat, kiedy dowiedziałam się, że profesor mojej byłej profesorki fortepianu, którego znam tylko z opowiadań, należał do tej grupy ludzi. On, Paweł Winogradow (1888-1974), urodził się w Chełmie, będącym wtedy pod panowaniem rosyjskim, w rosyjskiej rodzinie wojskowej rozlokowanej w regionie lubelskim. Po ukończeniu studiów w konserwatorium moskiewskim musiał wędrować po świecie, przebywając podobną drogę jak Leo Sirota (obaj panowie przyjaźnili się w Japonii). Po pobycie w Japonii pojechał do Australii z żoną pochodzącą z żydowskiej rodziny Rappaport, lecz po jakimś czasie powrócił sam i pozostał w Tokio do końca życia. Teraz spoczywa na cmentarzu dla obcokrajowcow w Yokohamie.
O nim także jest bardzo mało informacji, mimo że mieszkał tyle lat w Japonii i miał tylu uczniów. Podobnie jak inni, nie opowiadał dużo o sobie, ani o Australii, gdzie dostał obywatelstwo, ani o przeżyciach przed wojną i w czasie wojny. Zostawił notatki, w których pisał wyłącznie o dzieciństwie, o rodzicach oraz o studiach w Moskwie.
U schyłku życia chodził w każdą niedzielę do cerkwi św. Mikołaja w Ochanomizu z Rosjanami, którzy także zostali w Japonii na stałe po tych czasach burzliwych.
Wspominał miło o Chełmie, co mnie bardzo cieszy.
“Bawiłem się z dziećmi Polaków i Żydów, których wielu mieszkało koło bazy rosyjskiej.”
“Do domu docierał dźwięk dzwonu cerkwi, która stała trochę dalej, na wzgórzu. Kiedyś był tam kościół katolicki. Lubiłem słuchać jego dźwięku.”
“Pierwszy recital mialem w sali domu kultury w Chełmie, kiedy byłem jeszcze małym chłopcem”
“Czy lubisz bardziej Stany Zjednoczone, czy ZSSR? Ja obu nie lubię…
Cerkiew św. Mikołaja w Tokio na pocztówce z epoki Showa.
Asako Fukui - pianistka i pedagog. Urodziła się w Tokio. Studia muzyczne rozpoczęła w Akademii Muzycznej Musashino w Tokio, potem kontynuowała je w Polsce. Jest absolwentką Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
Komentarze
- PLUSK WODY DO STAREGO STAWU WSKOCZYŁA… Skomentowane przez ELZBIETA dodany czwartek, 08 listopad 2012 19:09 O stawie i żabie (Literatura, Język)
- Chcialbym na poczatku powiedziec, ze naprawde… Skomentowane przez Seweryn Karłowicz dodany piątek, 24 sierpień 2012 04:47 Tematyka spotkania polonijnego w ambasadzie 5 lipca br. (AKTUALNOŚCI)