Polska akcja ratunkowa na Syberji wzmogła się po odwrocie wojsk Kołczaka z Uralu na Wschód w końcu lata i na początku jesieni 1919 r. Z terenów opuszczanych przez wojska Kołczaka od rzeki Kamy do Omska cywilna ludność polska uciekała z musu lub dobrowolnie. W Omsku i Nowo-Nikołajewsku powstały Komisje Ratunkowe dla niesienia pomocy uchodźcom. W obec napływu uchodźców wezwały te komisje społeczeństwo polskie na Syberji do zakładania podobnych organizacyj we wszystkich miastach na Syberiji i Dalekiego Wschodu. Na skutek odezwy tej Polski Komitet Narodowy we Władywostoku, który otrzymał z Nowonikołajewska trwoźny apel i statut komisji ratunkowej, zwołał wiec we Władywastoku dnia 24 września. Wiec ten postanowił prosić o zorganizowanie akcji ratunkowej panią Annę Leliwa – Bielkiewiczową co wyraził prośbą w specjalnym do niej liście.
Dnia 10 października, t.j. z chwilą przyjazdu do Władywostoku pierwszych uchodźców z zachodu Polski Komitet Ratunkowy rozpoczął działalność. Z rozpoczęciem doraźnej pomocy
uchodźcom zaczęto równieź starania o skonektowanie organizacyj dobroczynnych na Syberji i Dalekim Wschodzie do wspólnej pracy, wzajemnej pomocy w działaniu i konsolidacji sił dla niesienia pomocy wygnańcom. W powyższym celu usiłował Komitet zwołać Zjazd Organizacyj ratowniczych Dalekiego Wschodu w m. Charbinie w listopadzie 1919 r. Okazało się to niemożliwem z powodów związanych z sytuacją polityczną na Syberji. Nie mogąc zwołać Zjazdu, zarząd Komitetu z prezesem Anną Bielkiewiczową, vice-prezesem D-rem J.Jakóbkiewiczem i sekretarzem p. Wieńczysławem Piotrowskim, wszczął akcję organizacyjną przy pomocy korespondencji, odezw, próśb i depesz do miast i liczniejszych osad, starająć się pobudzić do działalności nieświadome lub zasklepione w ciasnej granicy lokalnego działania organizacje. Skutkiem czego w okręgu nadmorskim zorganizowano filję Komitetu Ratunkowego w Nikolsku-Ussuryjskim i Nowo-Kijewsku i porozumiano się z Chabarowskiem i Charbinem.
Sytuacja na Syberji była krytyczna, a nieustanny pochód wojsk bolszewickich na Wschód wypierał wciąź nowe tłumy wygnańców. W oczekiwaniu fali uchodźców z zachodu do Władywostoku, jako do ostatniego punktu ucieczki, Komitet poczynił przygotowania, walcząc z trudnościami wywołanemi przez droźyznę i przeszkody natury politycznej.
Polski Komitet Narodowy wręczył 14.000 rubli zebranych na wiecu we Władywostoku P.K.N. Tow. Dom Polski, Tow. Koop. Transp. i Handlu, Wojsko Polskie, Tow. Opieki nad inwalidami wydelegowały z każdej organizacji jednego przedstawiciela, który wchodził w skład Polskiego Komitetu Ratunkowego. Towarzystwo “Dom Polski” ofiarowało dla Komitetu Ratunkowego lokal w postaci małego pokoiku. Dla zdobycia funduszów zwrócono się do ofiarności publicznej. Rząd Kołczaka przeznaczył wówczas dla wygnańców wojny znaczne sumy, z których jednak Polacy nic nie dostali. P.K.R. przystąpił energicznie do zbierania jednorazowych dobrowolnych składek nietylko wśród polaków, lecz i wśród innych narodowości, drogą odezw w obcych językach. Między innemi zwrócono się do kolonji polskiej w Szanghaju. P.Z.Jastrzembski zajął się tą sprawą, a p. Edmunt Statkiewicz przyjął przedstawicielstwo P.K.R. na Szanghaj i stale swej pomocy udzielał.
Zdając sobie sprawę z ogromu akcji ratunkowej i przewidując niedostateczną ilość środków zbieranych drogą dobrowolnych składek Komitet zwrócił się do polaków Ameryki Północnej z prośbą o pomoc dla ludności polskiej w Syberji, która wobec wyjątkowych warunków politycznych znalazła się w tragicznej sytuacji.
W listopadzie i grudniu 1919 roku wysłano szereg listów i depesz do Wydziału Narodowego w Ameryce. Szczegółowo w nich opisano sytuację uchodźców polskich na Syberji z załączeniem dokumentów, aktów i protokołów ujawniających wrogi stosunek władz rosyjskich do ludności polskiej. Pozatem wyszczególniono potrzebną ilość bielizny, ubrań, środków leczniczych i jednocześnie obliczono, że potrzebna dla akcji ratunkowej na Syberji sumy 100.000 dolarów, o przysłanie których Polski Komitet Ratunkowy prosił Wydział Narodowy w Chicago. Wkrótce z Ameryki otrzymano wiadomość, że Wydział podejmuje sprawę pomocy, że pomoc nadeśle. Następnie w styczniu 1920 roku Wydział Narodowy zawiadomił, że sumę 100.000 dolarów prześle za pośrednictwem hrabiny Ostrowskiej, delegatki Polskiego Czerwonego Krzyża. Przyjazd delegatki przeciągał się. Na Syberji zaś odbywały się ciężkie dramaty i spadły klęski na ludność polską. Bieżąca praca ratunkowa wobec ostrej zimy syberyjśkiej i napływu uchodźców wymagała znacznych środków. Zwracano się więc wszędzie aby zdobyć bieliznę i ubranie dla uchodźców, w czem pozyskano pomoc Amerykańskiego Czerwonego Krzyża.
Fala uchodźców do Władywostoku okazała się mniejsza niźli przypuszczano, ponieważ część tylko przedostała sie do Zabajkalja. Do Władywostoku z ogólnej liczby uciekinierów przybyła w październiku grupa z Nowo-Nikolajewska (50 osób), i w grudniu również kilka grup z Syberji środkowej. Grupy, poszczególne rodziny i pojedyncze osoby przybywały z Zachodu w pociągach osobowych, wojskowych i innych. Przybysze ci stopniowo zwiększali liczbę ludności wymagającej chwilowej pomocy i stałej opieki. Pośród nich przeważali tacy, którzy zmuszeni byli do ucieczki ze swych chwilowych miejsc pobytu przez domowa wojnę i tulali sie po całej Syberii począwszy od Czelabińska. Było wielu takich, którzy przybywali do morskiego portu w nadziei możności powrotu do Polski. Po za wszelką inną pomocą, pomoc mieszkaniowa i żywnościowa była najniezbędniejsza, poniewaź wiele, albo wcale nie miało pieniędzy, albo miało ich niewiele, przezto powstała konieczność stałej nad nimi opieki. Sformowano biuro dostarczania pracy, by móc zdolnym do niej, a potrzebującym pomocy zapewnić zarobek niezbędny do utrzymania się. Przeto Komitet mógł udzielać większe, stałe zapomogi, wydając je tylko tym, którzy zupełnie nie byli zdolni do pracy i nie mogli być z jakichkolwiek bądź powodów ulokowani w instytucjach Komitetu: ochronce dla dzieci i w przytułku dla niezdolnych do pracy. Dorywcze zapomogi i pożyczki na czas wyszukania pracy i urządzenia się, Komitet udzielał w większej ilości.
Już w październiku 1919 roku ujawniła się konieczność pomocy lekarskiej. Czas jakiś udzielano jej doraźnie, a potem zorganizowano planową pomoc. Doktorzy polacy: Rechniowski, Szparaga, Błoński, Matelski, Tomaszewski, Dolecki i Szyszło na propozycję Komitetu zgłosili swoje usługi i za kartami P.K.R. w godzinach przyjęć udzielali porady bezpłatnie. Niezamoźnym Komitet dostarczał lekarstw, jednocześnie lokował poważnie chorych w szpitalach miejskich.
Oprócz przybywających do Władywostoku, potrzebowała też pomocy ludność polska okręgu Nadmorskiego. Chociaż przybywającym uchodźcom poświecano więcej uwagi nie robiono różnicy pomiędzy przybyszami a miejscowymi. W zimie powaźne znaczenie miała pomoc ubraniowa, gdyż mroźna zima syberyjska, szczególnie zaś wiatry panujące w okręgu Nadmorskim, dawały się we znaki biedniejszej ludności. Z otrzymanej od amerykańskiego Czerwonego Krzyża ciepłej bielizny i ubrania a również z uzbieranego i kupowanego obuwia i ubrania (we Władywostoku i Szanghaju) udzielano pomoc ubraniową podczas zimy 1919 -20 r.
Na początku 1920 roku ogólna pomoc była usystematyzowana w następujące działy:
1. Pomoc pieniężna: a/ pożyczki, b/ zapomogi bez zwrotu.
2. Pomoc żywnościowa: a/ wydawanie obiadów, śniadań itp., b/ wydawanie produktów żywnościowych (cukier, mąka itp).
3. Pomoc mieszkaniowa: a/ przez wyszukiwanie mieszkań, b/ przez lokowanie w instytucjach P.K.R.
4. Pomoc lekarska: a/ udzielanie doraźnej pomocy, b/ lokowanie w szpitalach miejskich.
5. Pomoc ubraniowa: a/ przez wydawanie bielizny i ubrania, b/ wydawanie materiałów na ubranie.
6. Wyszukiwanie pracy: zorganizowano biuro pracy.
7. Pomoc kulturalno-oświatowa: a/ zorganizowanie nowych szkółek, b/ dostarczanie podręczników dla szkół istniejących.
8. Różna pomoc doraźna.
W lutym biuro Komitetu zorganizowano na szerszą skalę, gdyż Komitet posiadał już większe środki i mógł rozszerzyć pole działania. Osoby zajęte w biurze pracowały przeważnie bezpłatnie, ofiarowując swój czas i swe siły akcji ratunkowej. Panie: Marja Miecznikowska, Jadwiga Mroczkowska, Helena Mielczarek pracowały bezinteresownie. Pan Pawlica z obozu koncentracyjnego jeńców austriackich był zaangażowany w charakterze biuralisty, pan Zygmunt Jankowski w charakterze buchaltera. Szereg osób w miarę możności ofiarowywały swa pomoc w pracy.
W dalszym ciągu Komitet starał się nawiązać stosunki z władzami rosyjskiemi, pragnąc zdobyć finansowe poparcie, jednak spotykał obojętność lub niechęć, albo zupełne ignorowanie akcji ratunkowej polaków. Jeśli nie odmawiano wprost, starano się odwlekać odpowiedź do nieskończoności lub zgoła nie odpowiadano. Bieżąca praca stwarzała coraz to nowe zadania. Okazała się potrzeba niesienia pomocy jeńcom i internowanym, bielizną, ubraniem i obuwiem. Inwalidom Komitet dostarczył 1000 [sztuk] bielizny. Odnośnie do pomocy kulturalno-oświatowej, Komitet dłuższy czas zbierał statystyczne dane i informacje o warunkach życia polaków w poszczególnych miasteczkach i osadach. Skutkiem tych informacji otworzono szkółkę polską dla 26 dzieci w Nowokijewsku, a potem wkrótce nową szkółkę w Kiparysowie.
Szczególną uwagę zwrócił P.K.R. na położenie dzieci. Śmiertelność wśród dzieci była przerażająca. Pomoc w większych miastach bardzo słabo zorganizowana lub wcale nie istniała. Na prowicji zaś sytuacja w wielu miejscach była beznadziejna. Organizowano więc wszędzie, gdzie tylko było można pomoc dla dzieci na miejscu, lecz taka pomoc w wielu wypadkach, szczególnie na prowincji okazała się bezcelowa i trzeba było ratować dzieci zabierając je do Władywostoku pod stałą opiekę.
W tym czasie Komitet otrzymał kilka zatrważających depesz z zachodniej Syberji, wołajacych o pomoc. Między innemi depesze z Nowo-Nikołajewska zawiadamiające o wysłaniu 40 dzieci do Władywostoku z prośbą o zapewnienie dla nich miejsca i opieki. Sytuacja zapowiadała się coraz gorzej. We Władywostoku niemożliwem było zorganizowanie większego sierocińca z powodu absolutnego braku miejsca ze względu na koszta utrzymania. Komitet Ratunkowy podjął specjalną akcję ratowania dzieci. Ze względu na to, że dzieci bez zapewnionej opieki rodziców lub osób bliskich w okropnych warunkach znajdowały się wśród trwającej na Syberji anarchji zdecydowano je ztamtąd repatrjować.
W miarę postępowania akcji wyjaśniło się, że narazie niemiożliwa była repatriacja do Polski, gdyż Polska znajdowała się w roku 1920 w ciężkich warunkach i zmuszona była ubiegać się o pomoc dla wykarmienia przeszło miljona dzieci, pozatem znajdowała się w okresie wojny z bolszewikami i cały kraj był pod grozą bolszewickiego zalewu. Jako jedyny sposób ratunku uznano wysłanie dzieci bezdomnych i sierot do Polski – przez Stany Zjednoczone, zabezpieczając im paroletni pobyt w Ameryce Północnej pod opieką Wychodźctwa Polskiego, co poprawiło by zdrowie wygłodzonych i wynędzniałych dzieci z Syberji. W tej sprawie zwracano się do organizacji polskich w Ameryce Północnej i do Amerykańskiego Czerwonego Krzyża we Władywostoku, który w osobie d-ra Teuslera (główny pełnomocnik A.M.C.K.) żywo się tą sprawą zajął i pomoc przyrzekł. Rozesłano okólniki do miast Syberji Dalekiego Wschodu oraz depesze o przygotowanie ewakuacji dzieci do Władywostoku.
W celu ratowania dzieci Komitet w końcu grudnia wysłał delegata D-ra Jakóbkiewicza na Syberję zaopatrzywszy go w naleźyte środki materjalne, literaturę i odpowiednie instrukcje odnoszące się do tej akcji. W tym okresie czasu odbyła się w środkowej Syberji katastrofa z V dywizją wojsk Polskich. Z racji bolszewickiego przewrotu delegat dotarł tylko do Czyty, gdzie zorganizował miejscowy Komitet Ratunkowy, zebrał bezdomne dzieci i sieroty i wysłał je do Władywostoku pod opiekę Komitetu.
Na przestrzeni od Czyty do Okręgu Nadmorskiego delegat wszedł w porozumienie i ścisły kontakt ze wszelkiego rodzaju organizacjami dobroczynnemi agitując i organizując akcję ratunkową wzdłuż magistrali kolejowej syberyjskiej i zbierając materjał informacyjny o sytuacji wygnańców na Syberji i ich potrzebach.
Na kilka dni przed przyjazdem ewakuowanych z Zabajkalja dzieci do Władywostoku, Amerykański Czerwony Krzyż z powodu likwidacji swej na Syberji cofnął wszystkie zapewnienia pomocy w podjętej akcji, ulokowania dzieci w Amerykańskiej kolonji na Ruskiej wyspie i ich utrzymania. Wobec tego podjęto trudną i gorączkową pracę zorganizowania ochronki własnej. Na Sedance w prywatnej willi ofiarowanej przez Sinkiewicza, zorganizowana została ochronka dla dzieci ewakuowanych z Syberji, w której zostały umieszczone równieź dzieci z ochronki we Władywostoku, którą P.K.R. utrzymywał od października 1919 r. przejąwszy pod swą opiekę od Tow.”Dom Polski,” a składającą się z 24 sierot.
W czerwcu Komitet Ratunkowy wydelegował do Ameryki Północnej wiceprezesa D-ra Jakóbkiewicza w celu wyjednania u wychodźctwa polskiego przyjęcia dzieci do Ameryki pod swą opiekę na przeciąg paru lat, zanim warunki w Polsce nie zmienią się na lepsze i będzie można wrócić dzieci do Ojczyzny. Polecono delegatowi równieź pozyskanie środków finansowych na wykonanie podjętej akcji.
Prezes Komitetu p. Anna Bielkiewiczowa wyjechała do Japonji i Shanghaju dla uzyskania natychmiastowej pomocy dla dalszej akcji, gdyż pomoc z Ameryki mogła nadejść zaledwie za parę miesięcy.
Pani Bielkiewiczowa zwróciła się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i towarzystwa Japońskiego Czerwonego Krzyża w Tokyo i uzyskała ich zgodę na przyjęcie czasowe dzieci do chwili dalszej ewakuacji ich do Ameryki. W ten sposób postępował rozwój akcji ratunkowej. Z głębi Syberji przywożono dzieci do przytułku mieszczącego się w okolicach Władywostoku, odkarmiano je, sporzadzano im ubrania i ewakuowano do Japonji, opróźniając miejsce dla następnych transportów.
Dzięki władzom japońskim otrzymano bezpłatny przejazd dzieci z Władywostoku do Japonji na japońskich transportach wojskowych oraz koleją od portu Curuga do Tokyo.
W Tokyo dzieci lokowano w japońskim sierocińcu Fukudenkai. Japończycy umieścili 50 dzieci japońskich w dwóch budynkach, resztę zaś, tj. 4 budynki zajęły sieroty polskie. Urządzono w nich posłania na matach. Personel nauczycielski, usługę oraz administrację stanowili polacy z Syberji. Japoński Czerwony Krzyż dostarczał żywności, którą własnym kosztem opłacał. Znajdujący się obok szpital Japońskiego Czerwonego Krzyża leczył chore dzieci. Z chwilą gdy delegat Komitetu w Ameryce wyrobił przez Poselstwo Polskie w Washingtonie pozwolenie na wjazd dzieci do Ameryki i wizy dla nich, oraz zabezpieczył przyjęcie ich pod opiekę przez Wydział Narodowy Polski, rozpoczęto ewakuację dzieci z Japonji do Ameryki. Kaźdy transport dzieci spotykał w porcie Wiktorja dr Józef Jakóbkiewicz, załatwiał formalności immigracyjne i odwoził je do sierocińca Niles około Chicago, który stanowił centralny punkt przyjmowania dzieci w Ameryce.
W ten sposób zorganizowano planową i stopniową ewakuację dzieci z terenów Dalekiego Wschodu Syberji przez Władywostok, Japonię do Ameryki.
ZE SPRAWOZDANIA P.K.R.