Porozumienia sierpniowe zakładały istnienie wolnych niezależnych związków zawodowych i prowadzenie dialogu pomiędzy władzami PRL z Solidarnością. Wcielanie w życie zmian napotykało różne trudności. Finałem dramatycznego 16-miesięcznego okresu po 31 sierpnia było zerwanie rozmów i wprowadzenie przez Radę Państwa stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. Już w nocy z 12 na 13 grudnia internowano ok. 4 tys osób związanych z Solidarnością. Zaczęła obowiązywać godzina milicyjna (22:00-6:00, potem 23:00-5:00). Mimo internowań i zakazu strajków, we wszystkich kopalniach, stoczniach hutach i portach oraz innych zakładach strajkowano. Niektóre pacyfikacje strajkujących zakładów skończyły się tragicznie, m.in. w kopalni „Wujek” zginęło 9 górników. Kiedy później internowanych wypuszczano, często widywałam Lecha Wałęsę przed kościołem w gdańskiej nadmorskiej dzielnicy Zaspa, który apelował, żeby się nie poddawać i że władza musi pogodzić się w wolą większości.
O fenomenie Solidarności tak napisał Jerzy Eisler (2005): „Solidarność była zupełnie czymś wyjątkowym w całych dziejach Polski. Nigdy bowiem żadne ugrupowanie działające w naszym kraju nie mogło poszczycić się tym, że jego członkami było równocześnie blisko 10 mlm osób. W tym samym czasie (jesienią 1981 r.) do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej należało niespełna 3 mln osób, z czego ponad 30% było jednocześnie członkami Solidarności. Jednak to nie liczba członków decydowała o wyjątkowości Solidarności. Jeżeli stała się ona tak sławna i jeśli przez dłuższy czas przykuwała uwagę świata (japońskie środki masowego przekazu na bieżąco informowały o sytuacji w Polsce i postać Wałęsy stała się tutaj bardzo znana – uwaga autorki), to przede wszystkim dlatego, że był to wielki demokratyczny ruch społeczny w państwie rządzonym w sposób dyktatorski. Ważne – zwłaszcza po wprowadzeniau stanu wojennego – było to, że członkowie Solidarności w swoim działaniu niemal powszechnie wyrzekli się stosowania przemocy i skutecznie unikali pokusy podjęcia działań o charakterze terrorystycznym, czym bardzo różnili się od rozmaitych ruchów, które w słusznej – z ich punktu widzenia – sprawie nie wahały się przed sięganiem po tak drastyczne środki. Przyjęcie w skali powszechnej zasady non violence w kraju o tak silnej tradycji spiskowo-konspiratorsko-insurekcyjnej graniczyło wręcz z cudem, którego z pewnością nie można wytłumaczyć wyłącznie lękiem przed radziecką interwencją zbrojną. Solidarność była ewenementem na skalę światową – czymś nowym i zupełnie wyjątkowym w dziejach państw rządzonych przez komunistów.”
31 grudnia 1982 r. stan wojenny został zawieszony, a 22 lipca 1983 r. zniesiony. Ostatnich internowanych wypuszczono jednak dopiero w 1986 r. Solidarność przetrwała stan wojenny i represje, stając się katalizatorem głębokich zmian politycznych w bloku wschodnim w 1989 roku. Odegrała ona zasadniczą rolę w przemianach ustrojowych w Polsce, przyczyniając się ostatecznie do obalenia socjalizmu. Od strajków w 1980 r. przebycie drogi do demokracji zajęło dziewięć lat. Ostatecznie 6 lutego 1989 r. rozpoczęły się i trwały do 5 kwietnia rozmowy tzw. „okrągłego stołu” - władz z opozycją reprezentowaną przez 230 osób w większości wywodzących się z Solidarności. Zgodzono się na ponowne zarejestrowanie Solidarności, a także uzgodniono pakiet reform, z których najważniejsze były wolne wybory do 1/3 miejsc w Sejmie i do wszystkich miejsc w Senacie. Rozpoczął się nowy etap w historii kształtowania się odrodzonej Polski i ponoszenia współodpowiedzialności za państwo. Zapewne wiele osób pamięta słowa aktorki Joanny Szczepkowskiej, która ogłosiła w Dzienniku Telewizyjnym: ”Proszę państwa 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.” Było to po wyborach parlamentarnych w 1989 r., które przyniosły wielką porażkę komunistom. Kandydaci Solidarności wygrali 160 miejsc w Sejmie i wszystkie oprócz jednego w Senacie. Oznaczało to rzeczywiście koniec komunizmu w Polsce i początek nowej demokratycznej władzy oraz przemian społeczno-gospodarczych.
25-ta rocznica powstania „Solidarności” jest mi szczególnie bliska, ponieważ w czasach kiedy powstawał Niezależny Związek Zawodowy Solidarność oraz Niezależny Związek Studentów Polskich, mieszkałam w moim rodzinnym mieście Gdańsku, które stało się kolebką przebrażeń politycznych prowadzących do trwałych zmian na mapie Europy. Pamiętam z dzieciństwa tragiczny grudzień 1970 roku, ale najbardziej utkwił mi w pamięci sierpień 1980 roku i lata 1980-te bo przypadły one na mój okres studencki oraz początek pracy zawodowej. Moje faktyczne zaangażowanie polityczne było skromne w porównaniu z wkładem znaczących działaczy, niemniej jednak my studenci robiliśmy wtedy różne „zakazane” przez władzę rzeczy, protestowaliśmy po drugiej stronie muru stoczniowego wspierając strajkujących robotników (Fot.1, Fot.2, Fot.3), a także na Politechnice Gdańskiej. Przyjeżdżaliśmy pod stocznię zdając sobie sprawę, że ważą się tam losy naszej Ojczyzny chociaż nie przewidywaliśmy wtedy tak daleko idących zmian, braliśmy udział w demonstracjach przed stocznią i w mieście (Fot.4, Fot.5).
Później, w czasie stanu wojennego kiedy demonstracje były zakazane, uciekaliśmy przed czołgami i ZOMO-wcami uzbrojonymi w broń palną i gaz łzawiący. Miałam zaangażowanych znajomych i przyjaciół, spośród których niekórzy zostali internowani, kilka osób była zmuszona później wyemigrować z Polski, a inni konsekwentnie prowadzili działalność w duchu demokracji. Ta wierność własnym ideałom doprowadziła do tego, że tacy działacze jak Marek Stępa – obecnie wice-wojewoda Gdyni czy Donald Tusk – kandydat na prezydenta RP - zaczęli cieszyć się społecznym uznaniem. Wielu innych znajomych z Gdańska po prostu uczciwie wykonywało swoję pracę zawodową przyczyniając się do tego, że Polska tak bardzo zmieniła się na korzyść w ciągu ostatnich 25 lat. A fenomen Solidarności stał się symbolem wszystkich demokratycznych przemian w Polsce i w Europie.
W Muzeum Narodowym w Gdańsku (MNG) odbywała się w dniach od 28 sierpnia do 4 listopada br. wystawa fotograficzna „Koniec i początek. Solidarność 1980 – 1990”, której kuratorem był Stefan Figlarowicz. Tytuł wystawy został zaczerpnięty z wiersza Wisławy Szymborskiej „Koniec i początek”. Tak nazwano wystawę eksponowaną w 1997 roku w Dziale Sztuki Współczesnej MNG, przygotowaną przez Stefana Figlarowicza i Anielę Śliwkę. Mottem wystawy był wiersz noblistki, zaś jej treścią życie w powojennym Gdańsku odtworzone na podstawie zdjęć i wspomnień zgromadzonych w Gdańskiej Galerii Fotografii. Kiedy Szymborska pisała swój wiersz „Koniec i początek” – tytułowy „koniec” odnosił się do końca wojny, a „początek” do odbudowy kraju po wojnie (Szymborska 1997):
”Po każdej wojnie
ktoś musi posprzątać.
Jaki taki porządek
sam się przecież nie zrobi. (...)
Fotogeniczne to nie jest
i wymaga lat.
Wszystkie kamery wyjechały już
na inną wojnę. (...)
Od 2001 roku eksponowano w Galerii wystawy pod tym samym tytułem, jako kolejne wystawy dodatkowe przedstawiające nowe zbiory o tematyce gdańskiej. Ostatni, piąty apendyks „Koniec i początek. Solidarność 1980 – 1990”, został poświęcony 25 - leciu Solidarności. W kontekście historii Solidarności „koniec” kojarzy się z końcem narzuconego nam systemu totalitarnego – komunizmu i upadkiem PRL-u, a „początek” to wolność i demokracja w Rzeczypospolitej Polskiej. Wystawa wspominała udział artystów w ruchu solidarnościowym, którzy angażowali się niezależnie od podziałów politycznych oraz ożywione nieoficjalne życie kulturalne lat 80-tych. Większość fotografii wykonał Stefan Figlarowicz. Na wystawie eksponowano także prace Tadeusza Chmielowca, Sławomira Fiebiga, Wojciecha Głaczyńskiego, Tomasza Konarta, Magdy Kruk, Jacka Marczewskiego, Włodzimierza Martina, Bogusława Nieznalskiego, Leszka Pękalskiego, Janusza Rydzewskiego, Stanisława Składanowskiego, Brunona Waleszkowskiego, Mariusza Wieczorkowskiego i innych.
Miejmy nadzieję, że pokój i demokracja, które obecnie panują w naszej Ojczyźnie będą trwać i że nigdy nie wrócimy do czasów dyktatury i niepokoju. O przeszłości przypominać nam będą pomniki (Fot.6) i kolejne rocznice. I chociaż Wisława Szymborska w swoim wierszu „Wielkie to szczęście” (Szymborska 1997) patrzy na przyszłość z rezerwą – bo tak naprawdę to nigdy nie wiadomo w jakiej rzeczywistości żyjemy i co jeszcze może się zdarzyć, to w tym wypadku musimy być otymistami ... Pewne jest jednak to, że dystans i perspektywa czasu pozwoli na obiektywną ocenę wydarzeń politycznych, które w latach 80. wstrząsnęły Europą.
„Wielkie to szczęście
nie wiedzieć dokładnie,
na jakim świecie się żyje.
Trzeba by było
istnieć bardzo długo,
stanowczo dłużej
niż istnieje on.
Unieść się ponad ciało
które niczego tak dobrze nie umie,
jak ograniczać
i stwarzać trudności.
Dla dobra badań,
jasności obrazu
i ostatecznych wniosków
wzbić się ponad czas,
w którym to wszystko pędzi i wiruje. (...)
Zasługi Solidarności dla demokratyzacji Europy zostały ostatnio oficjalnie uznane. Parlament Europejski zadecydował w środę 28 września, że 31 sierpnia będzie co roku obchodzony w całej Unii jako „Dzień Wolności i Solidarności”.
Dziekuję kol. Wojciechowi Głaczyńskiemu, autorowi fotografii 1,2,3,4,5, za udostępnienie swoich historycznych zdjęć dla łamów naszej Gazety.
Eisner J. (2005) „Fenomen Solidarniści, Rewolucja Solidarności – od sierpnia 1980 do grudnia 1981”, Polityka, Wydanie Specjalne Nr 4, Warszawa.
Szymborska, W. (1997) Nic dwa razy – wybór wierszy, Wydawnictwo Literackie, Kraków.
http://www.muzeum.narodowe.gda.pl/gdanska_galeria_solidarnosc.htm; http://www.solidarnosc.gov.pl/