gazeta.jp Polonia Japonica

Polonijny portal internetowy funkcjonujący w polsko-japońskiej przestrzeni międzykulturowej, prowadzony przez grupę Polek mieszkających, pracujących i działających w Japonii.

 

Galeria

A+ A A-

Rozmowa z Szymonem Urbanowiczem – „Wybrałem Japonię” Wyróżniony

Oceń ten artykuł
(5 głosów)

1. Szymon Ikebana 300new Szymon URBANOWICZ

Pochodzi z Gdańska, gdzie ukończył dwa kierunki studiów. ”Gdy zacząłem naukę języka japońskiego, zupełnie nie czułem,  że jest to dla mnie język obcy. Szybko się w nim odnalazlem i mimo tego, że po 10 latach nauki nadal nie jest to poziom doskonałej biegłości, to jestem szczęśliwy, że znalazlem swoje miejsce w Japonii. Myślę, że jest to trudniejsze niż opanowanie jakiegolwiek języka na świecie. Próby nauki innych językow, takich jak francuski, hiszpański i koreański nie były tak owocne”. 

 

Ewa Maria Kido: W ramach naszego przedsięwzięcia pt. „Projekt Polonia” rozmawiamy z Polakami, którzy mieszkają w Japonii, dlatego na początku chciałam zapytać Cię, jak długo mieszkasz w Kraju Kwitnącej Wiśni?

Szymon Urbanowicz: W październiku miną już 4 lata.

 

Byłeś chyba kilkakrotnie w Japonii?

Tak, po raz pierwszy przyjechałem tutaj na rok, kiedy miałem 19 lat i byłem na drugim roku studiów (obecnie mam 26 lat). Była to roczna wymiana i studiowałem wtedy w Hiroszimie.

 

Co studiowałeś w Polsce?

Studiowałem jednocześnie politologię i filologię angielską. Kiedy wróciłem po tej wymianie do kraju, musiałem dokończyć studia. Potem próbowałem odnaleźć się w Polsce, ale nic z tego nie wyszło i postanowiłem wrócić do Japonii, już z taką myślą, że wyjeżdżam na stałe. Wróciłem do Hiroszimy na pięcioletnie studia magisterskie połączone z doktoranckimi. Zatem obecnie mieszkam już w Japonii, z przerwą, 4 lata.

 

Magisterium zrobiłeś wcześniej w Polsce i teraz jeszcze raz w Japonii?

Nie, w Polsce zrobiłem dwa licencjaty, a w Japonii magisterium.

 

Co obecnie studiujesz?

Kończę pierwszy rok studiów doktoranckich. Studiuję edukację, czyli bardziej po polsku pedagogikę. Są to jednak bardzo specyficzne studia, dlatego że skupiają się na gurōbaru jinzai [1]. Celem studiów jest wykształcenie „globalnych liderów”. Nie mam żadnych ograniczeń w kwestii wykładów. Są to studia wielodyscyplinarne – zmuszono mnie nawet, żebym uczęszczał na wykłady o robotyce, jest też geografia i ekonomia. Tak więc mimo że mój kierunek to edukacja, to zajęcia obejmują bardzo szerokie spektrum dziedzin, z których możemy wybrać wykłady w oparciu o uniwersyteckie wytyczne.

 

Zdecydowałeś się na studiowanie trzeciego już kierunku w Japonii – czy uważasz, że masz tutaj dobrą okazję do własnego rozwoju i także do prowadzenia badań naukowych?

Tak, warunki są niesamowite. Są nie do porównania. W Polsce tak naprawdę nie ma żadnych możliwości. Jeśli coś się trafi, to trzeba mieć naprawdę szczęście i trzeba bardzo walczyć, żeby to otrzymać. Tutaj wszystko jest bardziej ogólnie dostępne, nie ma takiej konkurencji. Nie trzeba się o to bić i konkurować.

 

Opowiedz zatem, jak to się stało, że znalazłeś się w Japonii na obecnych studiach i że w ogóle osiedliłeś się w Japonii?

Zawsze chciałem wyjechać za granicę. Kiedy byłem w szkole podstawowej, a potem w gimnazjum, to bardzo dobrze szła mi nauka języka angielskiego, dlatego też myślałem o wyjeździe do Wielkiej Brytanii. Myślę, że to było dość powszechne dążenie, bo wtedy wielu Polaków chciało wyjechać do Wielkiej Brytanii. Moim celem była także chęć podszkolenia języka oraz zastosowanie angielskiego w praktyce, a nie tylko uczenie się go przez całe życie. Jednak kiedy poszedłem do liceum, to postanowiłem nauczyć się języka japońskiego. Moje zainteresowanie japońskim było wynikiem tego, że od dziecka grałem w różne japońskie gry na PlayStation, Nintendo i na komputerze. Dzięki tym grom nauczyłem się angielskiego, bo musiałem rozumieć, co trzeba zrobić, żeby przejść do następnego etapu. W konsekwencji gier zacząłem oglądać również japońskie filmy animowane. Japońskie anime [2] było wyświetlane w polskiej telewizji razem z innymi, amerykańskimi serialami animowanymi i wydaje mi się, że jako dziecko jakoś specjalnie ich nie rozróżniałem, ale oglądałem to, co mi się podobało.

2. Szymon  Tekken w Game Center 400

Można było wtedy oglądać w Polsce japońskie animacje?

Tak, kiedy byłem dzieckiem, w telewizji pokazywane były m.in. „Czarodziejka z Księżyca” [3], „Dragon Ball” [4] i „Kapitan Tsubasa” [5].

 

Podobały Ci się?

„Dragon Ball” nigdy nie lubiłem, ale „Czarodziejkę” tak. Potem były Pokemony [6], Digimony [7], Hamutaro [8], które bardzo lubiłem oglądać. „Pszczółka Maja” [9] natomiast za bardzo mi się nie podobała. Tak więc japońska pop kultura była obecna w moim życiu, czy to w postaci gier, czy animacji. Nie oglądałem jednak wielu filmów Ghibli [10], nawet teraz nadal tego nie nadrobiłem. Nie widziałem też dotąd znanego filmu „Your name” [11].

 

Zainteresowałeś się zatem Japonią dzięki grom i filmom animowanym?

Tak, ale długo nie uświadamiałem sobie że gry, w które grałem od dziecka, pochodzą z Japonii. Pamiętam, że kiedy miałem 10 lat, oglądałem trailer pewnej gry, w którym była piosenka i ta piosenka bardzo mi się spodobała. Tak samo lubiłem piosenkę z czołówki „Sailor Moon”. Ale dopiero poźniej bardziej zainteresowałem się Japonią jako taką. W liceum, kiedy zdecydowałem, że będę uczyć się japońskiego, obejrzałem koncert piosenkarki, która śpiewała w trailerze tamtej gry. Moje zainteresowanie Japonią, które zaczęło się od gier, przeszło na muzykę. Podczas koncertu usłyszałem nie tylko więcej piosenek, ale też zobaczyłem jak zachowują się ludzie, jaką mają mimikę twarzy, jaka jest intonacja języka i w ogóle, jak to brzmi, gdy mówi żywy człowiek. Na japońskich koncertach jest dużo sekcji MC – wtedy wykonawcy opowiadają różne historie, które się wydarzyły, kiedy na przykład podróżowali autokarem podczas trasy po całym kraju, itp. I wtedy chyba ta sekcja najbardziej mnie zaskoczyła, bo jeszcze nie widziałem koncertów, na których tyle by się rozmawiało.

 

Ale oni mówili po japońsku, prawda?

Tak, niczego nie rozumiałem, ale spodobał mi się dźwięk i intonacja języka. A jeśli chodzi o tradycyjną Japonię, to czytałem różne legendy. Poza tym bardzo lubię modę, więc kiedy zacząłem się uczyć języka japońskiego, oglądałem też bardzo dużo japońskich magazynów modowych mimo tego, że nie mogłem przeczytać zamieszczonych w nich artykułów. Dużą rolę odegrał też YouTube w języku angielskim, gdyż za moich szkolnych czasów nie było jeszcze wielu informacji w języku polskim.

 

Opowiedz jeszcze czym zajmowałeś się w Polsce?

Tak jak wspominałem, w Polsce studiowałem te dwa kierunki, a także pracowałem podczas studiów jako nauczyciel języka angielskiego. Pierwszą pracę odbyłem jednak w Japonii w weiku 19 lat, to był staż. Później w Polsce pracowałem także w Starbucksie i w recepcji hotelu. Akurat tak się złożyło, że do tego hotelu przyjechała japońska drużyna siatkówki z Hiroszimy i nikt nie wierzył, że uczyłem się japońskiego w Saijō [12]. Jest to mała miejscowość, gdzie w latach 1982-95 został przeniesiony Uniwersytet Hiroszimski [13]. Saijō dobrze znane jest wszystkim mieszkańcom Hiroszimy jako miasteczko akademickie. Po powrocie z wymiany nie byłem pewny, czy kiedykolwiek wrócę do Japonii. Jednak w Polsce miałem dużo przykrych doświadczeń w pracy i to spowodowało, że zacząłem starać się o ponowny wyjazd do Japonii.

 

Jak to się stało, że znalazłeś się akurat w Hiroszimie? Sam wybrałeś tamtejszą uczelnię?

Kiedy pojechałem po raz pierwszy do Japonii na wymianę z Uniwersytetu Gdańskiego, to właśnie do Hiroszimy. Decydując się na drugi przyjazd do Japonii na studia, zastanawiałem się czy wybrać jakieś inne miasto, inny uniwersytet, żeby nie wracać do starych miejsc i doświadczyć czegoś więcej, bo Hiroszimę znałem już dobrze po roku pobytu. Wydawało mi się to jednak bardzo ryzykowne. Aplikując na studia zazwyczaj nie ma się pewności, czy otrzyma się stypendium, chyba że podanie składa się przez ambasadę. Ja jednak załatwiałem wszystko sam. Ten drugi wyjazd był możliwy tylko dlatego, że zobaczyłem reklamę na Facebooku o rekrutacji na pięcioletnie studia w Hiroszimie i po prostu wysłałem swoje zgłoszenie.

 

Czyli najpierw zapisałeś się na studia, a potem otrzymałeś stypendium?

Miałem szczęście, ponieważ to były wyjątkowe studia – multidyscyplinarne, innowacyjne – dlatego finansowane w 100% przez Ministerstwo Edukacji.

 

To są studia dla obcokrajowców?

Zajęcia były prowadzone po angielsku, ale studia są dla obcokrajowców i Japończyków. Z uwagi na to, że te studia były połączone ze stypendium, nie zastanawiałem już nad innymi opcjami.

 

To wszystko co teraz robisz jest w ramach tych studiów?

Tak, tylko że finansowanie już się skończyło. Ten kierunek powstał w 2013 albo 2014 roku i studia były przez cały czas finansowane przez Ministerstwo Edukacji. Ale kiedy starałem się o nie w 2017 roku, to było już wiadomo, że stypendium najprawdopodobniej nie będzie trwało do końca studiów, a jedynie do marca 2020 roku. Tak naprawdę, to tylko przez pierwsze pół roku stypendium było takie, jak planowano, potem było obniżane z semetru na semestr i w końcu się skończyło. Takie studia odbywają się także na innych uczelniach, które biorą udział w programie i nie jest wykluczone, że tam studenci nadal pobierają stypendium.

 

Musisz więc pracować – w jaki sposób łączysz to z nauką?

Spodziewałem się, że finansowanie może się skończyć, dlatego zrobiłem wszystko, żeby się do tego przygotować. Tak naprawdę wszystkie zajęcia zaliczyłem już na pierwszym roku. Wtedy na studiach obowiązywał szereg wymogów, m.in. nie można było pracować. Zakładano, że studenci prestiżowej Leading Graduate School, którzy dostają wysokie stypendium, powinni skupić się na pracy naukowej. Później kiedy obniżano stypendium, zmieniano także zasady i można było pracować po 5 godzin w tygodniu, jeśli praca miała wartość naukową. Zacząłem więc pracować w liceum i nadal tam pracuję. Prowadzę dość wyjątkowe zajęcia. Mój przedmiot nazywa się „Global Expression”. Uczę o problemach współczesnego świata, np. o tym, że brakuje czystej wody, o zanieczyszczeniu oceanów, problemie uchodźców, równouprawnieniu, itp. Bardzo lubię tę pracę. Teraz jeszcze dodatkowo przez 3 miesiące uczę języka angielskiego w podstawówce. Praca tutaj jest zupełnie inna, nie tylko ze względu na uczniów, ale też z uwagi na nauczycieli i podręczniki. Nie przepadam za nimi. Ale uważam, że to jest dobre doświadczenie. Nauczyciel, który pracował tam wcześniej, wyjechał, nie może wrócić z uwagi na koronawirusa i ja go zastępuję.

 

Pomówmy przez chwilę o Chūgoku – regionie w Japonii, w którym mieszkasz. Jaka jest według Ciebie jego specyfika w porównaniu do innych rejonów kraju?

Mam pewne porównanie, ponieważ byłem kilka razy w Tokio, za każdym razem ponad dwa tygodnie. Wydaje mi się, że społeczność w Hiroszimie jest zamknięta. Ludzie są nawet bardziej zamknięci w sobie niż w Tokio. Nie są zbyt kontaktowi nawet w restauracjach czy barach. Również studenci nie są zbyt otwarci. Na naszym Wydziale Współpracy Międzynarodowej studenci ze sobą rozmawiają i jesteśmy nawet w stanie gdzieś razem wyjść, ale na Uniwersytecie w Hiroshimie jest 15 tysięcy studentów i ja nie mam właściwie przyjaciół, a raczej znajomych wśród japońskich studentów. Studenci zagraniczni są bardziej otwarci. Hiroszima charakteryzuje się jeszcze tym, że tutaj trudno jest poruszać się nie mając samochodu. Poza tym Higashihiroshima słynie z produkcji Nihonshu [14]. W Saijō w październiku odbywa się zawsze „Sake Matsuri”, na które przywożą sake także z różnych innych regionów Japonii.

 3. Szymon Shibuya 400

4. Szymon most 400

 

Jeśli chodzi o przemieszczanie się, to przecież w Hiroszimie są pociągi, nowa linia Astram, tramwaje autobusy...

Tak, ale uniwersytet znajduje się w Higashihiroshima – jest to godzina drogi od centrum – czyli od dworca Hiroshima (Hiroshima-eki). Sama trasa pociągiem zajmuje 35 minut, z dworca Hiroshima-eki trzeba jechać 20 minut autobusem i przejść na kampus. Mimo, że dla ludzi w metropoliach to nie jest duży dystans, to tutaj jest to dość niewygodne. Na dworzec Saijō-eki też trzeba dojechać rowerem. Mieszkam w Higashihiroshima, bliżej uczelni, ale często jeżdżę do miasta, bo pracuję w centrum Hiroszimy w kawiarni. No więc nie ma dla mnie problemu, żeby pokonać ten dystans, ale bilet do miasta jest dość drogi, bo w obie strony kosztuje tysiąc jenów. Dla studentów to już jest dużo. A jeśli jedzie się do miasta dla przyjemności, to zazwyczaj idzie się coś zjeść, więc te koszty się nakładają. W samej Hiroszimie też jeszcze często trzeba pojechać gdzieś dalej pociągiem czy tramawajem.

 

Wracając do różnic regionalnych to sądzisz, że różnica wynika raczej z tego, że w Hiroszimie ludzie są bardziej zamknięci niż w Tokio i że trzeba pokonać duży dystans, żeby się z kimś zobaczyć. Jakie są zatem plusy i minusy mieszkania w Hiroszimie (w stosunku np. do obszaru tokijskiego)?

W Hiroszimie bardzo lubię naturę. Stąd można łatwo pojechać i w góry, i nad morze. Najbardziej lubię obszar Kure [15] i Etajima [16], bo rosną tam drzewka pomarańczowe i mandarynkowe i jest tam zupełnie inaczej niż w centrum miasta. Jest przyjemniej, bo blisko natury i morza [17].

 

Czy nad Seto-naikai są plaże?

Tak, są w rejonie Etajimy. Kiedyś był tam kurort. Dotąd nie wybrałem się na plażę po to, żeby się kąpać czy opalać, raczej spacerowałem. Bez samochodu dość trudno pojechać gdzieś dalej. Poza tym lubię morze, ale nie przepadam za słońcem. Kiedy jestem nad Seto-naikaito przypomina mi ono zawsze o Gdańsku.

 

A mnie raczej Morze Japońskie przypomina Bałtyk.

Nie byłem jeszcze nad Morzem Japońskim [18], więc trudno mi się wypowiedzieć, ale cała ta atmosfera, bryza i zapach kojarzą mi się z Wybrzeżem Bałtyckim. W mieście lubię także rzeki. W Hiroszimie jest mnóstwo rzek i mostów. Nie pamiętam czy jest ich sześć, czy siedem, ale one także przypominają mi o morzu w samym centrum miasta.

 

Wymieniłeś plusy mieszkania w Hiroszimie, a jakie są minusy?

Wspomniałem już, że trzeba pokonywać duże odległości. I coś jeszcze? Hiroszima nie jest zbyt wielkomiejska. Ja bardzo lubię chodzić do galerii – i handlowych, i galerii sztuki.

 

Jest Muzeum Sztuki Współczesnej [19], zaprojektowane przez Kishō Kurokawę, byłeś tam może?

Zawsze chciałem tam iść, ale jakoś nie miałem z kim. Nie sprawia mi takiej przyjemności oglądanie, kiedy idę sam. Ale mam zamiar się tam wybrać. Sprawdzam co jakiś czas, jaka jest wystawa, jednak dotychczas nie natrafiłem na taką, która by mnie zmotywowała do pójścia. W Tokio byłem na ciekawych wystawach, np. w Mori Bijutsukan na wystawie Basquiata [20], artysty z Nowego Jorku, który zmarł bardzo wcześnie. Ta wystawa bardzo mi się podobała i wiem, że gdybym mieszkał w Tokio, to częściej odwiedzałbym to muzeum.

Hiroszima nie jest zbyt wielkomiejska także w kwestii zakupów, czy restauracji. Jeśli chodzi o ciekawsze restauracje, to jest jedno miejsce koło dworca – Eki-nishi, które od kilku lat bardzo prężnie się rozwija. Młodzi ludzie zakładają tam swoje restauracje i bary i tam rzeczywiście można zjeść coś bardziej oryginalnego, nowego. Nie jest też drogo. 

 5. Szymon wystawa 200

W jakim środowisku obracasz się na co dzień, wśród Japończyków, czy np. wśród expatów? Spotykasz Polaków? Czy w regionie Chūgoku są jakieś grupy polonijne?

W Hiroszimie prawie nie ma Polaków i to się raczej nie zmienia. Nie słyszałem też o grupach polonijnych w tutejszym regionie, wiem tylko że w Osace i Tokio Polacy się spotykają. Na uniwersytecie jest pani profesor z Polski. Zetknąłem się z nią dość późno, w zeszłym roku. Widzieliśmy się kilka razy. Byliśmy nawet razem na występie grupy tańca ludowego z Polski. Kontakty mam głównie z Japończykami. Nawet wśród studentów najlepszy kontakt mam ze studentami japońskimi, ale są to inne znajomości niż te polskie. Sądzę, że ponieważ mówię po japońsku, mamy lepszy kontakt niż gdybyśmy rozmawiali po angielsku.

 

Czy odczuwasz potrzebę większej integracji Polonii?

Myślę, że to nigdy nie jest negatywne, żeby się integrować. Wydaje mi się, że w Tokio jest bardzo łatwo ograniczyć się do znajomości z obcokrajowcami i zupełnie się wyalienować. Jakby żyć w Japonii, ale poza Japonią. Ale jeśli ktoś jest w stanie utrzymać zdrowy balans, to czemu nie.

 

Wspomniałeś, że masz dobre kontakty z japońskimi studentami. Czy jest Ci łatwo nawiązywać kontakty i znajomości z Japończykami?

Tak mi się wydaje. Mam kilka takich osób (nie-studentów), z którymi widuję się stosunkowo często – raz na dwa miesiące i jest to w miarę regularnie. Rozmawiamy też przez Internet, ale to nie są takie znajomości jak w Polsce. Te znajomości niekoniecznie są jakby niższej wartości niż te polskie, po prostu są inne. Poznaję też dużo nowych ludzi. Pracuję w kawiarni Tully's od niedawna, dopiero drugi miesiąc. Mam doświadczenie, ponieważ wcześniej pracowałem w Starbucksie w Polsce, ale rozpoczęcie pracy w takim typowo japońskim miejscu to coś innego. Obsługiwanie klientów, tym bardziej, że trzeba używać oficjalnej formy keigo [21], być bardzo opanowanym i grzecznym, było dla mnie stresujące. Nie mam problemu z byciem grzecznym, ale dochodzi stres, odpowiedzialność, itp. Na początku studiów w Japonii miałem możliwość pracy w Starbucksie, jednak nie mogłem pracować ze względu na zakaz pracy związany ze stypendium. Po jego wygaśnięciu miałem niemiłą sytuację w Starbucksie, kiedy zadzwoniłem i chciałem umówić się ponownie na rozmowę kwalifikacyjną. Mam wrażenie, że nie umówiono się ze mną przez telefon, mimo że miałem już rok doświadczenia w pracy, kiedy usłyszano moje imię i nazwisko. Potem zadzwoniłem powtórnie, ktoś inny odebrał telefon i umówił się ze mną na rozmowę. Nie dano mi jednak tej pracy – wydaje mi się, że stało się tak, ponieważ jestem obcokrajowcem. Możliwe, że osoba, która podejmowała decyzję, miała złe doświadczenia z cudzoziemcami. I tak trafiłem do konkurencyjnej sieci. Może to i dobrze, bo mogłem przekonać się, jak oni szkolą nowych pracowników i jak podchodzą w ogóle do nowych ludzi. Starbucks jest znany na świecie ze swojego sposobu szkolenia nowych pracowników, podejścia do zatrudnionych osób oraz dbałości o dobrą atmosferę w zespole. W Tully's jest zupełnie inaczej. Nie jest tak, że mnie nie szkolono, ale podejście jest inne. W Starbucksie tłumaczy się konsekwencje określonego zachowania w trakcie obsługi gości na podstawie wieloletnich doświadczeń firmy, a tutaj raczej mówi się, że trzeba coś robić w określony sposób, ale nikt niczego nie tłumaczy. Jednak praca jest w porządku. Stresowałem się na początku, czy zespół mnie zaakceptuje i czy nie bedę outsiderem, bo jeżdżę tam tylko raz w tygodniu, ale zostałem przyjęty dobrze. Nawet jedna weteranka, starsza od innych członków zespołu jest do mnie przyjaźnie nastawiona, a myślałem, że będzie bardzo surowa. Myślę, że zjednanie sobie tej doświadczonej i wymagającej pracowniczki, to mój największy sukces w tej pracy.

 

Obracasz się w różnych środowiskach, jakim więc językiem głównie posługujesz się w życiu codziennym i w jakim języku są studia?

Poza pracą, gdzie uczę angielskiego, posługuję się językiem japońskim. Wspominałem już, że podczas pracy w kawiarni posługuję się japońskim. Studia natomiast są w języku angielskim, ale z moją promotorką rozmawiam po japońsku. Pracę doktorską będę pisał w języku angielskim.

 

Na jakim poziomie znasz obecnie język japoński, czytasz po japońsku?

Kiedy przyjechałem do Japonii to miałem wywiad na lotnisku [22]. To było zabawne, bo miałem dwie duże walizki i stewardesy pomogły mi z tymi walizkami, a potem te kamery... One stały z walizkami, a ja jak jakiś VIP... To było po moim pierwszym pobycie w Japonii i nauce japońskiego w Polsce, więc potrafiłem już mówić po japońsku. Ale nie zdawałem nigdy egzaminu Nihongo nōryoku shiken [23]. Myślę, że mój poziom jest pomiędzy N2 i N1. Zdarzyło mi się tłumaczyć artykuł naukowy, no i jak piszę swoją pracę naukową to sprawdzam też japońskie źródła i tłumaczę je na angielski. Nie potrafię jednak czytać nie na komputerze. Kiedy zacząłem uczyć się japońskiego w Polsce, zajęcia z moją nauczycielką były niesamowite, najlepsze w życiu.

 

Wymieniłeś zalety i wady mieszkania w Hiroszimie, a patrząc szerzej – jakie są Twoim zdaniem negatywy i pozytywy życia w Japonii?

Bardzo lubię w Japonii otwartość ludzi.

 

Uważasz, że są otwarci? Wiele osób uważa wręcz przeciwnie.

Uważam tak w kontekście moich doświadczeń z Polski. Bardzo lubię oryginalność ubioru i wydaje mi się, że mam swój styl, ale w Polsce wyróżnianie pod jakimkolwiek względem właściwie nie jest odbierane dobrze. W Japonii panuje duża dowolność i nikt nie zwraca na to uwagi. Oczywiście wiadomo, że w Japonii obowiązuje często strój formalny (np. w pracy), ale mam takie szczęście, że w moim liceum nikt się mnie nie czepia. Nie muszę nosić marynarki. Poza tym, po moim pierwszym pobycie w Japonii oraz powrocie do Polski zauważyłem, że moje cechy charakteru, które w Polsce odbierane były negatywnie, tutaj są postrzegane pozytywnie i na odwrót. Nie miałem też tutaj żadnej konfrontacji z ludźmi ze względu na to, że np. nie uśmiecham się w pracy, czy że robię coś źle.

 

Chodzi Ci o to, że w Polsce ludzie szybko innych oceniają i krytykują, a w Japonii nie?

Tak. Wydaje mi się też, że Japończycy nie oceniają ludzi w ogóle i nie wartościują ich na przykład na podstawie wyglądu. Natomiast nie lubię, jak tutaj traktuje się studentów. Na uczelni uważa się, że jeśli ktoś studiuje, to powinien skupić się jedynie na studiach. Osobiście nie spotkałem się z bardzo restrykcyjnymi zasadami, ale na niektórych seminariach mówi się o tym, że nie można się umawiać czy wziąć ślubu w trakcie studiów.

 

Naprawdę są takie warunki?

Tak, niektórzy mają jeszcze takie podejście. Studenci muszą uczęszczać na seminaria, a także w tygodniu, kiedy nie mają zajęć, powinni przebywać w swoich salach (kenkyushitsu). Ja nie chodzę do kenkyushitsu, bo nie lubię uczyć się w miejscach publicznych. Mam swoje biurko i komputer, ale nie lubię tam pracować. Kiedy miałem wykłady od rana do wieczora, to zachodziłem tam, ale teraz tam nie chodzę.

 

Nie masz z tego tytułu problemów?

Nie. Teraz zresztą zajęcia i seminaria są online. Miałem jedynie problem, żeby wytłumaczyć, że pracuję przez 3 miesiące na zastępstwie (przez koronawirusa) w podstawówce i nie mogłem wziąć udziału w jednym seminarium. Ale udało się to jakoś rozwiązać.

 

Czyli te minusy wynikają z określonych sytuacji na uczelni. A szerzej, jeśli chodzi o Japonię, jak ją postrzegasz? Czy mimo negatywów, jesteś zadowolony z życia w Japonii?

Lubię Japonię za niedrogie jedzenie na mieście i niedrogie meble. Kwestia mebli chyba rzadko się w takich rozmowach pojawia. Kupiłem wszystkie meble, które mam w mieszkaniu na Rakutenie i w Nitori. To nie są drogie meble – można je porównać do Ikei, ale bardzo je lubię. Lubię bardzo swój pokój i mieszkanie, mimo, że jest małe, niedrogie i nienajnowsze.

Ogólnie bardzo lubię Japonię, ale jest kilka specyficznych rzeczy, których tutaj nie lubię – na przykład nie lubię drogiej komunikacji – to mnie trochę wstrzymuje przed podróżowaniem, no bo jednak studiuję i nie ma żadnych zniżek na bilety. Nie podobają mi się też pewne aspekty w systemie zatrudnienia. Obecnie mimo że pracuję, to moja praca jest dość niestabilna, ponieważ często zmieniają się zajęcia w szkole. Kiedy były powodzie, zajęcia były odwoływane i potem trzeba było je odrabiać. W liceum mam umowę, jestem zatrudniony bezpośrednio i przysługuje mi urlop, a nawet bonus trzy razy w roku i wszystko jest w porządku, ale w podstawówce, gdzie byłem zatrudniony przez kyoiku inkai – biuro oświaty w moim mieście – nigdy nie przedstawiono mi kontraktu, ani tego co mi przysługuje. Nie wiedziałem, czy przysługuje mi urlop i co się dzieje, kiedy zajęcia są odwołane.

Jeśli chodzi o inne aspekty, to nie lubię produktów limitowanych i takich znikających z półek oraz nakręcania sprzedaży. Nie mogę kupować ubrań w Japonii, bo nie pasują na mnie. Mimo, że bardzo lubię wszystkie formalne ubrania z Uniqlo i jakby tutejsze materiały też bardziej odpowiadają klimatowi, to trudno jest dopasować rozmiar. Tak jak w Europie noszę S lub M, to w Uniqlo to musi być L lub XL, ale wtedy czuję się jak w worku. Kupuję jednak obuwie. W sumie, mimo istnienia pewnych negatywnych stron, jestem zadowolony z tutejszego życia.

 

Wspominałeś o mieszkaniu, wynajmujesz pokój, czy całe mieszkanie?

Mieszkanie, ale w nim jest jeden pokój (śmiech). Kuchnia jest osobno za przesuwanymi drzwiami, ale to jest 1K [24]. Mieszkanie nie jest drogie i w Polsce nigdy nie mógłbym wynająć mieszkania za taką cenę. W Polsce wynajem jest o wiele droższy i meble też są droższe. Mam na przykład sofę za 350 zl. To byłoby  niemożliwe, żeby kupić taką sofę w Polsce.

 

A co było największym problemem w Twoim dotychczasowym życiu w Japonii?

Pranie było moim największym problemem.

 

Pranie? Dlaczego?

Bo w Japonii pierze się w zimnej wodzie. Przez 3 miesiące pobytu nie mogłem się zorientować dlaczego moje ubrania są niedoprane. Teraz mam już pralkę z grzałką na ciepłą wodę. Obecnie na rynku są w sprzedaży chyba trzy rodzaje pralek na ciepłą wodę, ale kiedy kupowałem, był tylko jeden. Pranie w zimnej wodzie to była najgorsza rzecz w Japonii. Próbowałem wlewać ciepłą wodę z wanny do zwykłej pralki, ale zawsze się rozlewała.

Raz też miałem problem z lotem. Miałem zarezerwowany lot z Polski do Japonii i po roku powrotny. Jeśli zmienia się datę powrotu takiego biletu, to nie można przekroczyć roku. Udało mi się jednak to załatwić. 

 

Sam zatem rozwiązywałeś swoje problemy. Czy czujesz się „zadomowiony” w Japonii, planujesz dłużej tutaj mieszkać, jak długo?

Tak. Myślę, że teraz największym wyzwaniem dla mnie jest przejście ze statusu studenta na status osoby pracującej i otrzymanie odpowiedniej wizy. Tak naprawdę powinienem zrobić to już teraz, bo przez koronawirusa uciekł mi jeden rok studiów. Obecnie kończę pierwszy rok studiów doktoranckich. Miał on być poświęcony na mój projekt międzynarodowy w Birmie. W styczniu byłem przez dwa tygodnie w Birmie w Mandalaj [25]. Wszystko się udało i następna podróż miała być w sierpniu, jednak teraz to jest niemożliwe i nie wiadomo, kiedy będzie. Mój projekt polegał na zorganizowaniu eventu szkolnego – miał być to undōkai [26] w Birmie. Oryginalnie moja praca miała być na temat „empowerment poprzez eventy szkolne” [27]. Skupiłem się na Dniu Sportu w Japonii, ponieważ to jest bardzo duże wydarzenie, które trudno sobie wyobrazić w Polsce. Na przykład wszystkie dzieci biegną w wyścigu i nie ma znaczenia to, że ktoś biega za wolno, tylko wszystkie dzieci muszą pobiec. I jest mnóstwo innych konkurencji, w których także biorą udział nauczyciele i rodzice, a nawet całe sąsiedztwo czy dzielnica. Po tym wydarzeniu w Birmie, które miało polegać na przeniesieniu undōkai z Japonii do Birmy, w następnym roku był planowany wyjazd do Polski. Miałem przekonać się, jak sprawdziłaby się ta koncepcja na gruncie europejskim.

6. Szymon School Festival in Mandalay 300

Bardzo ciekawe!

No, ale przez koronawirusa nie mogę zrobić eventu, tym bardziej w szkole.

 

Co w takim razie zrobiłeś?

Musiałem zmienić temat pracy i teraz zajmuję się tematem „Wykorzystanie obcokrajowców jako nauczycieli języka angielskiego w Japonii”. Są już publikacje na ten temat, ale nie są jeszcze wystarczająco znane. Jeśli chodzi o podróż do Birmy, to chciałbym opublikować na temat tego wydarzenia przynajmniej jeden artykuł naukowy. Aby ukończyć studia za rok i dwa miesiące muszę między innymi wydać dwa artykuły w pismach naukowych. Szkoda tego projektu i żeby nic po nim nie pozostało. Jeden artykuł już napisałem i byłem na konferencji naukowej w marcu w Budapeszcie. Artykuł dotyczył opisu konstrukcji undōkai w Japonii. Z Budapesztu w ostatnim momencie wróciłem do Japonii [28].

 

Chciałam jeszcze zapytać, jak radzisz sobie z załatwianiem formalności w polskiej ambasadzie, która znajduje się przecież dość daleko?

Nie miałem właściwie do załatwienia żadnych formalności, tylko kiedy były wybory, musiałem wysłać zgłoszenie i potem otrzymałem kartę do głosowania.

 

Jak często jeździsz do Polski?

W ogóle nie jeżdżę. Byłem ostatnio przy okazji konferencji w Budapeszcie, ale zamknęli granicę i musiałem wrócić [29]. Na pewno jest miło zobaczyć się z rodziną.

 

Tęsknisz za krajem?

Nie, w ogóle nie tęsknię. Nawet nie wiem, dlaczego nie tęsknię. Miałem takie epizody, kiedy myślałem, że po studiach w Hiroszimie wrócę do Polski i przeprowadzę się do Warszawy, ale już o tym nie myślę. Mam taki szczątkowy kontakt z Polską i z polską kulturą przez Internet. Wiadomo, że to nie jest to samo, ale nie brakuje mi tego.

 

Wspominałeś, że masz trochę negatywne doświadczenia z Polski – czy to powoduje, że nie tęsknisz?

Tak. Ale też w Japonii czuję się bardzo komfortowo. Nic mi nie doskwiera, jeżeli chodzi o kontakty międzyludzkie. Owszem są jakieś rzeczy, do których nie jestem przyzwyczajony, ponieważ jestem Polakiem. Teraz na przyklad są letnie wakacje, które trwają dwa tygodnie. Dla mnie to jest nie do pomyślenia (śmiech). W ostatnim dniu mojej pracy w podstawówce nauczycielka zdenerwowała się na dzieci, które rozmawiały i zrobiła im wykład, że teraz będa dwutygodniowe wakacje i że to wcale nie jest powiedziane, że one muszą mieć wakacje – i że to jest tak, jakby brały urlop na żądanie.

 

Mnie zawsze było żal dzieci w Japonii!

Tak, te dzieci nie wymyśliły sobie, że wezmą wakacje, tylko one muszą je mieć. W dodatku wakacje są bardzo krótkie, a jeszcze mają pracę domową. I tak samo podchodzi się do wakacji na studiach. Zawsze musimy być dostępni. Zawsze zdarza się jakieś seminarium, na które musimy pójść, bo się nie zmieściło przed wakacjami. Nie podoba mi się takie podejście, bo uważam, że każdy ma prawo do odpoczynku. Po to mamy w umowach o pracę urlop, bo także czasami możemy nie czuć się na siłach, żeby iść do pracy. 

 

Czego polskiego najbardziej brakuje Ci w Japonii?

Brakuje mi polskiej otwartości, która jest zupełnie inna niż japońska. Wspominalem już o japońskiej otwartości – że innych ludzi się nie ocenia i podchodzi się do nowo poznanego człowieka jak gdyby z otwartą głową, bez uprzedzeń. Polska otwartość jest taka, że możemy spotkać kogoś na ulicy i spędzić razem dzień, bo okaże się że coś wspólnego nas interesuje. Polska otwartość jest bardziej spontaniczna.

Ale też brakuje mi dostępności różnych produktów. W Polsce nie ma praktycznie żadnych granic, gdy chcemy coś kupić, jakiś produkt z obcej kuchni. Możemy na przykład kupić japoński ryż. W Polsce bardziej rozwinięte są sklepy internetowe i dlatego wydaje mi się, że łatwiej jest wszystko dostać. Możemy sprowadzić sobie słodycze amerykańskie, jakąś grę, czy nawet japońską gazetę.

 

Ale tutaj też możesz kupować przez Internet.

Tak, ale nie jestem jeszcze do tego nie przyzwyczajony. Nadal szukam takich swoich „dróżek”, żeby dostać te produkty, których szukam. Wydaje mi się, że wszystko jest bardziej skomplikowane niż w Polsce. Na przykład, żeby kupić komputer, musiałem sprowadzić go ze Stanów Zjednoczonych mimo, że mieszkam w Japonii, gdzie jest super rozwinięta technologia. I udało mi się go kupić przez Amazon (akurat w Polsce Amazon nie funkcjonuje). Był dużo, dużo tańszy od japońskich, nawet wliczając cło i przesyłkę.

 

Brakuje Ci polskiego jedzenia?

Tak. Różnych jogurtów – w Polsce nabiał jest niesamowity, ale brakuje mi także wędlin. Owsianka jest trudno dostępna, ale teraz już wiem, gdzie można ją kupić. Ostatnio byłem w szoku, bo była polska owsianka (pół kilograma kosztowało ok. 150 jenów) i nawet była polska woda butelkowana i kosztowała 30 jenów. To co jest regularnie w sklepach, to polski dżem i cukier puder. Dżem truskawkowy japoński jest troszkę inny od polskiego.

 

Czy gotujesz?

Tak. Rzadko zdarza mi się przyrządzanie polskich potraw, gotuję same tutejsze. Ale na przykład bardzo lubię makaron z truskawkami i jem go także tutaj. To jest taki mój awaryjny obiad. Gdy uda mi się dostać buraki od lokalnych rolników, to robię barszcz. Musiałem się naszukać także odpowiedników polskich produktów. Na przykład bardzo nie lubię japońskich jogurtów, a mój ulubiony jogurt, który był taki kremowy jak europejski, został wycofany, bo była powódź w Hiroszimie i przestano go produkować.

 

Czy masz sprecyzowany plan, co chciałbyś osiągnąć w Japonii?

Chciałbym dostać eijūken [30]. I to jest tak naprawdę główny motor kontynuowania studiów. Przez koronawirusa zastanawiałem się, czy ich nie skończyć wcześniej na stopniu magisterskim, ale jednak ten tytuł może być pomocny. Z powodu nagłej zmiany tematu pracy pisanie przychodzi mi znacznie trudniej. Poprzednia praca badawcza o empowermencie była bardzo związana z moimi doświadczeniami z Polski – z podejściem do pracowników, do młodych ludzi, albo takich dopiero startujących na rynku pracy. Doświadczenia z Polski dotyczą także podejścia w szkole do eventów szkolnych, w tym sensie, że zawsze są one przygotowywane na ostatnią chwilę i takie nieprzemyślane, mimo tego, że mają dużą wartość edukacyjną. To właśnie istotę ich wartości edukacyjnej chciałbym przekazać wszystkim nauczycielom.

 

Chciałbyś pracować w Japonii po studiach?

Tak. Ciężko teraz powiedzieć, jaka ta praca by była. Raczej trudno byłoby mi uczyć angielskiego, bo wszystkie duże firmy, które zatrudniają nauczycieli języka angielskieg,o chcą zawsze native speakerów. Myślałem o tym, żeby zgłosić się na normalną rekrutację jak dla Japończyków do Shiseido, albo do japońskiego L’Oreal lub Shu Uemura.

 

Ale co byś tam robił?

Chciałbym zajmować się kosmetykami, ale to co najbardziej mnie ciekawi to proces tworzenia nowych produktów, od pomysłu przez formułę, opakowanie i marketing. Nie mam ściśle związanych z tym studiów, ale wydaje mi się, że znajomość języków, śledzenie nowinek i rynków, kreatywność i mój upór w dążeniu do celu (tak jak w przypadku emigracji do Japonii) pozwoli mi spełnić kolejne marzenie. Mam zamiar pójść na staż. Obecnie jestem zapisany do Hiroshima International Center – agencji, która pomaga obcokrajowcom znaleźć pracę. Organizują dużo seminariów na zoomie. Nar azie jednak chciałbym popracować w Sogo na stoisku kosmetycznym. Mimo, że dla wielu osób nie jest to zbyt ambitna praca, to myślę, że może dać mi ważne doświadczenie, szczególnie istotne w przypadku kogoś takiego jak ja, kto nie jest urodzonym Japończykiem. Kiedy w tym roku pojechałem na Hawaje, przekonałem się, że amerykańskie stoiska kosmetyczne bardzo różnią się od europejskich i japońskich.

 

Uważasz, że są lepsze? Czym się różnią?

Na przykład w kwestii cieni jest mega duża różnica. Na Hawajach mają większy wybór i cienie są w różnych stylach – dla osób które lubią bardzo ekspresyjny makijaż, albo dla osób, które lubią bardziej naturalny, itp. W Japonii bardzo dobre są tusze i eyelinery oraz maseczki. Podoba mi się to, że wszędzie na świecie producenci skupiają się na różnych rzeczach, inne produkty są popularne.  

7. Szymon Japaanese Cultural Center of Hawaii 400

Na koniec chciałam Cię zapytać – chociaż trochę o tym już wspominałeś – jak koronawirus wpłynął na Twoje życie w Japonii?

Nie można w zasadzie podróżować i w związku z tym musiałem zmienić temat pracy doktorskiej. Nie mogłem też iść do pracy tak, jak było to zaplanowane, a ponieważ nałożyło się to z zakończeniem mojego stypendium, miałem więc problemy finansowe. Kiedy już otwarto sklepy, to od razu udało mi się znaleźć pracę, ale nie miałem zajęć w szkole, więc cały czas była niepewność co do jutra. Mimo, że mam dobrą umowę w liceum, to zarobek zależy od ilości zajęć. Dlatego pracuję też w kawiarni, żeby nadrobić te stracone godziny i dni pracy w szkole. Jak są wakacje w szkole, to też nie pracuję. Na początku pandemii wszyscy w Japonii otrzymali 100 tysięcy jenów zapomogi, a w późniejszym okresie studenci mogli ubiegać się jeszcze o dodatkowe 100 tys. jenów. Także uniwersytet w Hiroszimie przyznawał specjalne zapomogi dla studentów.

 

Nie sądzisz, że gdybyś był w Polsce, to nie miałbyś tych wszystkich problemów?

Miałbym inne. Miałbym więcej problemów związanych ze sobą i z innymi ludźmi, np. problemy w pracy z atmosferą w zespole, itp.

 

Czy pragniesz w przyszlości wrócić do Polski?

Nie, w Japonii czuje się najlepiej. Cieszę się, że znalazlem swoje miejsce na Ziemi.

 

Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę Ci powodzenia oraz zrealizowania wszystkich Twoich zamierzeń.

 

[1] gurōbaru jinzai グローバル人材 – globalne zasoby ludzkie

[2] animeアニメ – skrót w języku japońskim od słowa animēshon oznaczającego film animowany. Poza Japonią oznacza ono japoński film animowany.

[3] „Sērā Mūnセーラームーン」 serial anime na podstawie mangi “Piękna wojowniczka Sailor Moon” (Bishōjo senshi Sērā Mūn) autorstwa Naoko Takeuchi.

[4] „Doragon Bōruドラゴンボール」 serial anime na podstawie mangi o tym samym tytule stworzonej przez Akirę Toriyamę.

[5] „Kyaputen Tsubasaキャプテン翼」(Kapitan Jastrząb) – serial anime na podstawie mangi stworzonej przez Yōichiego Takahashiego.

[6] Pokémon – „Poketto Monsutāポケットモンスター」mangi, anime i gry o Pokémonach, których twórcą jest Satoshi Tajiri.

[7] „Digimonデジモン」 Dejimonanime, a także mangi, gry wideo, których bohaterami są wirtualne zwierzątka, inspirowane przez Tamagotchi stworzonego przez Akihiro Yokoi, Aki Maita i Takeichi Hongo.

[8] „Tottoko Hamutarōとっとこハム太郎」(Wielkie przygody małych chomików) – japoński serial anime.

[9]Mitsubachi Māya no Bōkenみつばちマーヤの冒険」– japońskiserial animowany oparty na książce niemieckiego pisarza Waldemara Bonselsa pt. “Pszczółka Maja i jej przygody.

[10] Kabushiki-gaisha Sutajio Jiburi 株式会社スタジオジブリ (Studio Ghibli Inc.) – japońskie studio animacji założone przez Hayao Miyazaki, Isao Takahatę i Toshio Suzuki.

[11] „Kimi no na wa君の名は」– japoński film animowany w reżyserii Makoto Shinkai, ekranizacja powieści pod tym samym tytułem, która odniosła komercyjny sukces.

[12] Saijō-chō 西条町 – znana z sake miejscowość należąca administracyjnie do Higashihiroshima (Higashihiroshima-shi 東広島市); chō – miasteczko, (ang) town; prawno-administracyjna jednostka osadnicza o charakterze  charakterze przejściowym pomiędzy miastem i wsią).

[13] Hiroshima Daigaku 広島大学 (ang. Hiroshima University) założony w 1919 r. uniwersytet mieszczący się w Hiroshimie oraz Higashihiroshima.

[14] Nihon-shu 日本酒 sake – japońskie wino ryżowe. Dystrykt Saijō w mieście Higashihiroshima jest jednym z trzech najbardziej znanych miejsc, w którym znajduje się osiem znanych browarów sake.  

[15] Kure-shi 呉市 miasto portowe w prefekturze Hiroszima, w którym w czasie II wojny światowej mieściła się baza Japońskiej Marynarki Wojennej. Obecnie jest tam baza Japońskich Morskich Sił Samoobrony (Kaijō Jieitai 海上自衛隊). W Kure mieści się JMSDF Kure Museum, w którym eksponowana jest m.in. łódź podwodna Akishio) oraz Yamato Museum, poświęcone największemu okrętowi wojennemu Yamato.

[16] Etajima-shi 江田島市– miasto w prefekturze Hiroszima położone, na wyspach Eta i Nōmi na Morzu Wewnętrznym.

[17] Seto-naikai 瀬戸内海 – Morze Wewnętrzne – japońskie morze pomiędzy wyspami: Honsiu, Kiusiu i Sikoku.

[18] Nihonkai 日本海 – Morze Japońskie – morze przybrzeżne zachodniego Oceanu Spokojnego, od wschodu otoczone przez wyspy japońskie oraz rosyjską wyspę Sachalin oraz od zachodu przez Półwysep Koreański i Rosję.

[19] Hiroshima-shi Gendai Bijutsukan 広島市現代美術館 (ang. Hiroshima City Museum of Contemporary Art) – powstało w 1989 r.

[20] Jean-Michel Basquiat (1960-1988) – amerykański artysta współczesny, przedstawiciel neo-expresjonizmu. Wystawa Basquiata odbyła się Mori Arts Center Gallery (森美術館 Mori Bijutsukan) w Tokio w 2019 r. (https://amu-zen.com/jean-michel-basquiat-made-in-japan-exhibition-2019-at-mori-arts-center-gallery/).

[21] keigo 敬語 japoński język zwrotów grzecznościowych.

[22] Yū wa nani shini Nippon e?「YOUは何しに日本へ?」(Dlaczego przyjechałeś do Japonii? program telewizyjny TV Tokyo prezentowany przez Osamu Shitara i Yūki Himura, w którym prezentowano wywiady z obcokrajowcami, którzy właśnie przyjechali do Japonii. Na początku nagrywano go głównie na lotnisku w Narita, a potem także w turystycznych regionach Japonii.

[23] Nihongo nōryoku shiken 日本語能力試験 (ang. Japanese Language Proficiency Test, JLPT) – test znajomości języka japońskiego dla obcokrajowców.

[24] mieszkanie składające się z jednego pokoju i kuchni.

[25] Mandalaj (ang. Mandalay) – miasto w środkowej Mjanmie, które było stolicą Birmy w latach 1857–1885. Mjanma–dawniej Birma (Związek Birmański); obecna nazwa oficjalna: Republika Związku Mjanmy.

[26] Undōkai 運動会 – Dzień Sportu w szkołach japońskich, w którym biorą uczniowie wszystkich klas, a także rodzice i nauczyciele.

[27] Empowerment (ang.) – upełnomocnianie lub przydawanie władzy – proces angażowania pracowników w podejmowanie decyzji dotyczących organizacji pracy oraz umożliwienie im brania odpowiedzialności za swoje działania oraz instytucję, w której są zatrudnieni lub się uczą.

[28] 3 kwietnia 2020 r., w związku z epidemią koronawirusa, Japonia wprowadziła zakaz wjazdu dla obcokrajowców, w tym także dla osób mających pozwolenie na pobyt stały. Stopniowo (24 lipca) liczba krajów i regionów objętych czasowym zawieszeniem wiz i zakazem wjazdu do Japonii urosła do ponad 150. Zakaz trwał około 6 miesięcy.  

[29] W związku z epidemią koronawirusa Polska zamknęła granice w nocy z 14 na 15 marca 2020 r., zawieszone zostały międzynarodowe pasażerskie połączenia lotnicze i kolejowe. 13 czerwca 20202 r. granice zostały otwarte i przywrócono ruch bezwizowy dla obywateli określonych krajów.

[30] Eijūken 永住権 (ang. permanent residency) – pobyt stały (w Polsce: rezydent długoterminowy).

 

Rozmawiała Ewa Maria Kido

 

 

 

 

 

Zaloguj się, by skomentować
© 2013 www.polonia-jp.jp

Logowanie lub Rejestracja

Zaloguj się