gazeta.jp Polonia Japonica

Polonijny portal internetowy funkcjonujący w polsko-japońskiej przestrzeni międzykulturowej, prowadzony przez grupę Polek mieszkających, pracujących i działających w Japonii.

 

Galeria

A+ A A-

Promocja absurdu Wyróżniony

Oceń ten artykuł
(1 głos)

grafika 20 rocznica 500 1

 

Tekst archiwalny

Gazeta Polska w Japonii, nr 3 (18), czerwiec 2001

 

            Od dawna chciałam napisać coś o języku, o tym jak się zmienia po pretekstem przybliżania nas do świata. „Język giętki” jak wiadomo, jest narzędziem służącym do tego, „by wszystkim, co pomyśli głowa” dzielić się ze światem. Nigdy nie zapomnę naszej polonistki, która wypominała nam brak wiedzy, ilekroć mieliśmy kłopoty z właściwym sformułowaniem myśli, uświadamiając nam, że sama giętkość nie pomoże. Przyznaję, że wtedy przyjmowałam tę prawdę jednostronnie: brak wiedzy i myślenia zle służy językowi. Wierzyłam, że jak głowa pomyśli, to odpowiednie słowo się znajdzie.

            Życie pokazuje jednak, że na język czyha też niebezpieczeństwo odwrotne, że głowa swoim pomyślunkiem może mu zaszkodzić. Głowa głowie nierówna, a giętkość języka stanowi jego słabość, gdy ten dostaje się w niewłaściwe ręce. Czas najwyższy wymyślić jakiś system ochronny, by język giętki nie musiał mówić „wszystkiego, co pomyśli (każda) głowa”! Nie bójmy się nazwać rzeczy po imieniu: język jest ofiarą naszej głupoty, tym większą, że winę zwalamy na niego mówiąc, że to język się zmienia.

Ze słowami i wyrażeniami jest jak z ludźmi, jedne robią karierę, inne nie. I podobnie jak w przypadku ludzi, na karierze jednych ludzkość korzysta, dojście zaś innych do zaszczytów – szkodzi ogółowi.

Jednym ze słów, które zyskały zawrotną popularność w ostatnich latach w naszym kraju jest promocja. Czasy, gdy słowo to oznaczało tylko przejście do następnej klasy, awans na wyższy stopień wojskowy lub nadanie tytułu naukowego, to odległa przeszłość. Od wielu lat używane jest w znaczeniu: popieranie, lansowanie i to zarówno w odniesieniu do kultury jak i dóbr materialnych. Promocja nowej książki Xa (w znaczeniu : spotkanie promocyjne, czyli przedstawienie autora i dzieła szerszej publiczności), czy promocja nowej marki samochodu (w znaczeniu: działania – głównie atrakcyja cena – zachęcanie do kupienia), to wyrażenia do których przywykło nasze ucho. Niech więc sobie funkcjonują. Zwłaszcza że w dobie konkurencji rynkowej bez promocji ani rusz. Nijak jednak nie mogę się pogodzić z naśladowaniem bezsensownych wzorców stworzonych przez niektóre głowy. I bynajmniej nie te gorsze głowy budzą moje przerażenie, tylko te rzesze rozochoconych naśladowców zadowolonych, że mają do dyspozycji takie akuratne, chwytliwe słowo. Ktoś zauważył, że tam gdzie promocja sprzedają taniej i stało się. Tym z Państwa, którzy rzadziej w Polsce bywają, śpieszę wyjaśnić, że słowo to w Polsce jest obecnie używane w dwóch znaczeniach: „obniżone ceny” i „wystawienie na widok publiczny młodego człowieka, który na co dzień w danym sklepie nie pracuje”. Najciekawsze przypadki użycia w pierwszym z powyższych znaczeń, na jakie natknęłam się w ostatnich dniach to: „promocja wpisowego” i „promocja 20%”. Od siebie proponuję „promocję posezonową” i „promocję towarów wadliwych”. Co się tyczy zaś cermonii z wystawianiem młodych ludzi w supermarketach, to może przyda się dobra rada, jak ich rozpoznać i unikać kontaktu oszczędzając własny czas i nie przeszkadzając w działaniach promocyjnych. Młody człowiek „na promocji” w zasadzie nie różni się wyglądem od miejscowych sprzedawców, no może być trochę ładniejszy, ale nie musi. Nigdy przenigdy nie zaproponuje pomocy, ale może zagadnąć oferując najmniej potrzebny w danej chwili towar. Należy unikać pytania o cokolwiek, bo odpowiedź już znamy: „Ja nic nie wiem, ja tu stoję na promocji”. I tu wracamy do tematu języka. Do potworków językowych, które tyleż śmieszą, co bolą. Bo czy ktoś kiedyś słyszał, żeby stać na wyprzedaży albo na reklamie?

Co robić by powstrzymać rzesze entuzjastów „stojących na promocji” absurdalnych nowości językowych? Samych twórców bym nie tępiła, z czegoś trzeba się pośmiać.

A może nadzieją na zachowanie pięknej polszczyzny jest Polonia, na codzień nie obcująca ze zmieniającą się rzeczywistością, nie uwikłana w działania przystosowujące do niej język?

Ostatnio zmieniany
Zaloguj się, by skomentować
© 2013 www.polonia-jp.jp

Logowanie lub Rejestracja

Zaloguj się