gazeta.jp Polonia Japonica

Polonijny portal internetowy funkcjonujący w polsko-japońskiej przestrzeni międzykulturowej, prowadzony przez grupę Polek mieszkających, pracujących i działających w Japonii.

 

Galeria

A+ A A-

LISTY Z TOKIO - Makaron nasz powszedni Wyróżniony

Oceń ten artykuł
(5 głosów)

 

Tokyo Geijutsu Gekijo

 

            Na obejrzanej niedawno wystawie World Press Photo znalazłam tylko jedno zdjęcie z Japonii. Właściwie powinnam się z tego cieszyć, bo oznacza to, że kraj mojego zamieszkania nie był w ostatnim roku scenerią żadnej z wielkich tragedii zasługujących na uwiecznienie przez fotoreporterów. Co przedstawiało zdjęcie? Szereg mężczyzn w garniturach, siedzących na wysokich stołkach przy barowej ladzie, każdy pochylony nad swoim posiłkiem. Zwyczajna scena z życia codziennego. Panowie nie rozmawiają ze sobą, jedzą wpatrzeni w smartfon czy tablet. Oglądani przez szybę wydają się tak bardzo podobni do siebie nawzajem. Zdjęcie zostało zrobione w Nagoi, ale równie dobrze mogło powstać w Tokio czy którymkolwiek z większych japońskich miast.[1]

              Jedzenie staje się od jakiegoś czasu (nie tylko w Tokio czy w Nagoi, ale w ogóle w wielkich miastach?) czynnością coraz bardziej samotną. Turysta-japonista nie zawsze to zauważa, bo w ruchliwych dzielnicach rzucają się w oczy grupy kolegów z pracy, którzy konsumują sprawiając wrażenie, jakoby świetnie się razem bawili (śmianie się z dowcipów szefa należy do obowiązków służbowych). Poza tym Japończycy są gościnni i lubią zapraszać cudzoziemców na posiłek w większym gronie. Gościom z zagranicy proponuje się przysmaki z sushi na czele, ale na co dzień przeciętny Japończyk konsumuje samotnie miskę makaronu, doprawionego genialnymi wynalazkami polepszającymi smak (jestem skłonna winić te wynalazki za szerzenie się chorób układu pokarmowego w społeczeństwie japońskim; w każdym razie nikt mnie nie przekona, że służą zdrowiu). Niepozorne zdjęcie z World Press Photo mówi prawdę o codziennym życiu japońskiego mieszczucha.

Do niedawna uważałam, że japońscy mężczyźni z mojego pokolenia gotują więcej i lepiej niż ich polscy rówieśnicy. Teraz mam wrażenie, że równouprawnienie poszło w innym kierunku: nie gotują już ani mężczyźni, ani kobiety, bo jedni i drudzy są zajęci pracą poza domem. W restauracjach w porze lunchu często widuję młode matki z małymi dziećmi. Zjeść poza domem można tanio, smacznie i przyjemnie, a czasu na gotowanie mało; więc w domu jada się coraz rzadziej, coraz pośpieszniej, coraz bardziej byle jak. Jak wiele innych czynności, gotowanie zleca się profesjonalistom. Taki styl życia, ja także go sobie przyswoiłam, z wygodnictwa zapewne. Jeżeli rodzinę na to stać, to ekonomicznie wszystko w porządku, ale co z więzią emocjonalną, która kiedyś była utrwalana przy wspólnym stole? 

              Trochę ciekawych odpowiedzi na to pytanie przyniosły mi mini-wypracowania napisane przez studentów, których poprosiłam o skomentowanie artykułu o japońskiej kulturze żywieniowej napisanego przez specjalistę. Wielu z moich studentów pochodzi z Tokio lub okolic, więc studiuje mieszkając z rodzicami. Większość przyznała, że ze względu na niekompatybilne plany zajęć członków rodziny, wspólne posiłki w domu pozostają raczej w sferze marzeń. Większość młodych ludzi przejawiała też poczucie, że niemożność spotkania się przy wspólnym stole to pewna strata, ale wydawali się z nią raczej pogodzeni, jako z jednym z faktów współczesnego życia. Niektórzy trzeźwo zauważali, że to nie tylko japońskie zjawisko. Jedna ze studentek stwierdziła, że w jej domu nie jada się wspólnych posiłków, ale przecież nie są one jedyną możliwą formą podtrzymywania więzi rodzinnych. Jej rodzina umawia się na wspólne wyjście do kina raz na miesiąc. Całkiem niezły sposób, myślę sobie. W zabieganym wielkomiejskim życiu raz na miesiąc to już coś.

Zaintrygował mnie też komentarz do zawartego w artykule stwierdzenia, że większość japońskich rodzin ogląda w czasie posiłków telewizję, która dostarcza tematów do rozmów (obserwacja zbieżna z moim osobistym doświadczeniem oraz z danymi dotyczącymi oglądalności, według których telewizor w przeciętnym japońskim domu gra praktycznie na okrągło. Nie, ekspansja Internetu tego nie zmieniła). Studentka utrzymuje, że zna wiele rodzin, w których panuje zakaz oglądania telewizji podczas posiłków. W jej domu ten czas przeznacza się na rozmowę i dzielenie się przez domowników wydarzeniami dnia. Zaskoczyła mnie; nie wiedziałam, że w Japonii istnieją takie domy. Zwyczaj, który każe wyłączyć telewizor na czas jedzenia oznacza, że musimy bardziej przyłożyć się do konwersacji oraz niekiedy zmierzyć się z niezręczną ciszą. Na szczęście mój uzależniony od newsów mąż nauczył się w Ameryce, że do dobrego tonu należy wyłączyć telewizor na czas wspólnego posiłku… Było to w czasach, kiedy telewizja w swej tradycyjnej formie była dominującym medium w amerykańskich domach i w związku z tym, także mocno krytykowanym. Oczywiście można też podyskutować o tym, czy wpatrywanie się smartfon czy tablet podczas jedzenia służy zdrowiu i relacjom międzyludzkim. Póki co, podobnie jak rodzice mojej studentki z uporem walczę o to, aby telewizor nie zdominował mojej przestrzeni domowej. Nie chcę oglądać szczęśliwych, roześmianych rodzin w telewizyjnych reklamach; wolę prawdziwe, nawet jeżeli nie zawsze rozkosznie uśmiechnięte.

 

[1] Wystawę można oglądać do 9 sierpnia 2015 w Tokyo Geijutsu Gekijo w Ikebukuro (na zdjęciu), a w dniach 11- 20 sierpnia w Habisu Hall w Osace. Więcej informacji na stronie: http://www.asahi.com/event/wpph/

 

Iwona Merklejn – japonistka, medioznawca, dr nauk humanistycznych. Wykładała na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz JAIST (Japan Advanced Institute of Science and Technology). Obecnie pracuje nad książką o historii Igrzysk Olimpijskich oraz piłki siatkowej kobiet w Japonii. Zawodowo związana z Uniwersytetem Aoyama w Tokio, prywatnie związana z mężem, tokijczykiem zakochanym w swoim mieście - Nobuyą Ishiim.

Iwona

Zaloguj się, by skomentować
© 2013 www.polonia-jp.jp

Logowanie lub Rejestracja

Zaloguj się