Galeria
Kiedy pewnego dnia mój kolega z pracy rozesłał mail, w którym zawiadomił nas, że odchodzi z pracy, wszyscy się bardzo zdziwili. Pracowałam z nim przy wielu projektach. Wydawało się, że ta firma jest dla niego bardzo ważna, a praca w niej istotna, zwłaszcza że ma wyjątkowo dużą rodzinę – czworo dzieci. Dlaczego nagle po tylu latach odszedł? Tłumaczył, że póki ma jeszcze trochę czasu zanim dojdzie do wieku emerytalnego, chciałby zrealizować swoje marzenie i pracować na prowincji. Chodziło o zaangażowanie w pracę projektową z udziałem lokalnej społeczności – machi-zukuri[1], w odniesieniu do zwykłych projektów, niekoniecznie w celu ratowania zabytkowej zabudowy. Drugą przyczyną była chęć wyjazdu z Tokio do mniejszej miejscowości, gdzie żyje się wolniej i pracuje krócej – tak sobie to wyobrażał. Kolega wyjechał do prefektury Shimane. Nie wiem jak to załatwił logistycznie z żoną; z dziećmi pewnie nie było problemu bo już dorosłe lub podrośnięte i bardzo zajęte swoimi sprawami – tak jak zwykle tutejsza młodzież.
Taki wyjazd na prowincję w celu zwolnienia biegu, nie jest przypadkiem odosobnionym, ale zwykle ludzie decydują się na taki krok już na emeryturze. Praca w dużym mieście wciąga, a życie ekscytuje, trudno jest z niego zrezygnować. Mimo pewnej stagnacji gospodarczej, która trwa na przekrór „trzem strzałom”[2], w dalszym ciągu fast life, czyli „życie szybkie” jest w Japonii normą. Owszem, pracownicy wracają z pracy wcześniej niż dwadzieścia lat temu i wyjeżdżaja na krótkie urlopy, a niektórzy – a właściwie nieliczni biorą także urlopy w tytułu narodzin dziecka, ale stan nieustannego zapracowania, zajęcia – isogashii [3] – jest nadal stanem normalnym i pożądanym. Fast life wymaga z jednej strony ofiary, bo poświęca się dużo czasu na pracę, a drugiej strony daje zysk, bo czerpie się korzyści materialne. W Japonii w dalszym ciągu praca nie jest rozumiana jednak jako ofiara, czy nawet jako środek do życia przez większość społeczeństwa, ale jako cel czy wyróżnienie, zwłaszcza gdy odbywa się w znanej firmie czy na prestiżowym stanowisku. Filozofia kaizen[4] stosowana w japońskich firmach wymaga stałego zaangażowania. „Życie szybkie” ma wiele twarzy. To nie tylko poświęcenie się pracy, szybkie przemieszczanie się Shinkansenem w ramach podróży służbowych, wielogodzinne meetingi, planowanie spotkań z wyprzedzeniem na kilka miesięcy, przemieszczanie się pracowników w ramach tej samej firmy w różnych konfiguracjach[5], krótkie i szybkie wakacje, ale także korzystanie z nowoczesnej techniki i technologii. Zamiast rozmów w pracy przy kawie – maile, zamiast spotkań towarzystkich – komórka, zamiast wyjścia na zakupy i spacer – zakupy przez Internet, zamiast rozrywki z przyjaciółmi – samotne gry internetowe, zamiast wyjazdu na sympozjum – konferencja telewizyjna przez Internet (terekaigi).
Codzienna rzeczywistość wirtualna nie jest bynajmniej domeną Japonii, w innych krajach rozwiniętych jest podobnie. W Polsce trudno zauważyć dzieci bawiące się tak jak kiedyś na podwórkach. Wolą spędzać czas w domu przy komputerze. Rynek, na przykład w świecie mody, dopasowuje się to trendu. „Try & buy”, czyli możliwość zakupu najnowszych ubiorów zaraz po pokazie mody zainicjowana przez Burberry, staje się popularna. Model biznesowy w dziedzinie mody się zmienia, wszystko jakby przyśpiesza aby nadążyć za wymagającym i śpieszącym się konsumentem. „Ima sugu! Hoshii, shitai!”(「今すぐ!欲しい、したい!」), czyli w skrócie „teraz chcę” to fraza odzwierciedlająca rzeczywistość naszej ery cyfrowej. Aktywne życie toczy się przez 24 godziny na dobę, dlatego sklepy i usługi stają się także aktywne przez całą dobę. Japonia jest często krytykowana za konsumpcjonizm. Rzeczywiście wiele tutaj oczekuje się od usługodawców i usługi są na najwyższym poziomie. Nie można się dziwić ludziom, że jeśli mogą, to chcą zasmakować w życiu czegoś dobrego. Jednak szukanie natychmiastowego szczęścia nie uczy ani cierpliwości ani wytrwałości. Poza tym poza trudno znaleźć równowagę pomiędzy potrzebami ciała i ducha. Czasem ten duch się buntuje wobec presji związanej z czasem i chce zwolnić.
Reakcją na życie w pędzie i pod presją jest slow life – „życie (po)wolne”, które stawia na indywidualność, na przyjemność i nie przegapienie swojego szczęścia. Obecnie młodzi ludzie często decydują się na pracę na pół etatu, tzw. furitā,[6] ponieważ nie chcą poświęcać jej całego swojego czasu. Są dwa rodzaje freeterów: tacy którzy z zasady nie chcą podjąć pracy w korporacjach – często jest to wyraz buntu przeciwko typowemu wzorowi pracownika oraz przeciwko wyścigowi szczurów zaczynającym się już w szkole. Druga grupa to tacy, którzy nie mogą znaleźć stałej pracy. Niektórzy już zatrudnieni, tak jak mój kolega, decydują się na zmianę. Jedni przenoszą się na prowincję, a inni całkowicie się przekwalifikowują. Tzw. datsusara – to pracownicy, którzy porzucili pracę pracownika na etacie – sararīmen[7], w poszukiwaniu bardziej satysfakcjonującej kariery lub życia. Nie jest to łatwy wybór i oznacza dużą niepewność. Zazwyczaj wiąże się on z chęcią spełnienia jakiegoś młodzieńczego marzenia – tak jak w przypadku kolegi, lub z nagłym impulsem. Niektórzy, którzy nie chcą czy nie mogą nadążyć, z czasem wypadają na boczny tor. W Japonii jest duży problem otaku – osób bez stałego zatrudnienia lub bezrobotnych, które obsesyjnie interesują się jakimś aspektem pop-kultury, np. mangą lub anime. Sa także tzw. NEET[8], którzy w ogóle nie pracują. W przeciwieństwie do freeterów, NEET nie pracują nawet czasami na zlecenie. Są bardzo podatni na wycofanie się z życia w społeczeństwie oraz zazwyczaj nie potrafią żyć bez pomocy innych. Hikikomori[9] – nie wychodzenie z domu – jest skrajnym przypadkiem wycofania się z życia. Zbyt duże „spowolnienie” w skrajnych przypadkach może być także zjawiskiem niepokojącym. Zasadniczo jednak filozofia slow life, czyli życie w zwolnionym tempie, nawiązuje do stylu życia, jako przeciwstawienie się podejściu materialistycznemu i industrialnemu. Stawia na zdrowe życie i dlatego odnosi się także m.in. do kuchni, jako slow food, do mody – slow fashion (np. odzież używana czy przerabiana, szyta w domu) i do ogrodu – slow gardening.
Fast life i slow life mają swoje dobre i złe strony. Każdy może wybrać to co w danym momencie życia woli. Kiedy spotkałam mojego kolegę po roku, wyglądał mizernie (był na własnym wikcie) i wcale nie wydawał się zadowolony ze zmiany. Okazało się, ze w Shimane także pracuje się dużo (i szybko) i ciężko wyrwać się stamtąd aby odwiedzić rodzinę w Tokio. Chciałby zmienić pracę i wrócić. W odniesieniu makro, spoglądając na cały proces zmian, wiadomo że trudno je zatrzymać i że nowe zawsze będzie ludzi pociągać. Szybkość i dostępność są wygodne i obserwując rosnącą ofertę różnych usług w Tokio, mają swoją przyszłość. Możemy w późnych godzinach nocnych wybrać się do restauracji, kawiarni, salonu piękności, karaoke, itp. „365 dni w roku, 7 dni w tygodniu” to oferta dostępna w Japonii od wielu lat, a tendencja wydłużania godzin jest pewną nowością. „See now! Go now!” (zobacz teraz! idź teraz!) to nowa fraza asystująca nieustannym poszukiwaniom natychmiastowego szczęścia. Jedni je znajdują w życiu w szybkim tempie, np. w japońskich metropoliach, a inni w wolniejszym (chociaż nie zawsze) na prowincji. Zanim jednak zdecydujemy się zamieszkać w np. Hakubie, warto zrozumieć własne rzeczywiste potrzeby. Idealnym rozwiązaniem wydaje się smakowanie urlopu i czerpanie „drobnymi krokami” przyjemności wolnych wyborów.
Felietony te stanowią kontynuację cyklu artykułów Ewy Marii KIDO pt. OBSERWACJE JAPOŃSKIE, które ukazywały się w dwumiesięczniku „Gazeta Klubu Polskiego w Japonii” wydawanym w Tokio w latach 1998-2008. Jeden z artykułów pt. „Życie rodzinne w japońskich kaisha” (Gazeta Klubu Polskiego w Japonii, nr 3, grudzień 1998, str. 14-16), pokazywał istotę ówczesnych japońskich korporacji oraz życie ich pracowników. Tematyka firm japońskich była kontynuowana w artykule pt. „Japońskie korporacje i ich pracownicy” (cz. I: „Gazeta Klubu Polskiego w Japonii”, nr 2(29), kwiecień 2003, str. 8-11 i cz. II: nr 3(30) czerwiec 2003, str. 7-9). Obecne felietony poświęcone będą różnym aktualnym zjawiskom i wydarzeniom w Japonii.
[1]Machi-zukuri (jap. planowanie miejskie) – planowanie przestrzenne oparte na czynnym udziale mieszkańców – stało się popularne w Japonii w latach 1980. i rozwinęło się w latach 1990. Po zmianach legislacyjnych w „Prawie planowania miejskiego” z 1999 r. i 2000 r., które nadały moc planowania lokalnym ośrodkom administracyjnym, ordynacje machi-zukuri (w tym „Plan okręgowy”, „Kontrola zagospodarowania terenu” i „Ochrona zabytków”), stały się efektywnie obowiązującym prawem.
[2]Reformy gospodarcze od 2002 r. „Abenomics”– zainicjonowane przez premiera Shinzō Abe – opierały się na „trzech strzałach” – bodźcu fiskalnym, łagodzeniu polityki pieniężnej i reformie strukturalnej. Przyniosły one następujące efekty: krótkotrwały wzrost gospodarczy i spadek siły nabywczej po podwyższeniu podatku do 8% w 2014 r.; wzrost jena uderzył w firmy japońskie nastawione na eksport. Obecnie program „trzech strzał” zawiera: stworzenie silnej gospodarki z PKB 600 miliardów JPY; zapewnienie wsparcia wychowawczego w celu osiągnięcia współczynnika dzietności 1.8 (obecnie 1.4); ustanowienie efektywnego systemu ubezpieczeń społecznych.
[3]Isogashii (jap.) – zajęty.
[4]Kaizen (jap.) – poprawa, ulepszenie; strategia zarządzania w firmach japonskich oparta na stałym procesie zmian i ulepszania produkcji oparta na procesie małych kroków. Pięć najważniejszych elementów kaizen to: praca w zespole, dyscyplina, wysokie morale, cykle jakości i sugestie w celu ulepszania.
[5]Np. przeniesienie pracownika z jednego oddziału do drugiego w innym miejscu – tenkin, oddelegowanie pracownika za granicę; pracowik oddelegowany do pracy za granicą – kaigai funin.
[6]Furitā (jap.) – freeter – japońskie określenie osób w wieku 15-34 lata, którzy nie mają stałego zatrudnienia, pracują czasowo, na pół etatu lub są bezrobotni (nie dotyczy gospodyń domowych i studentów).
[7]Sararīman (jap., od ang. salaryman) – japońskie określenie pracowników otrzymujących miesięczne pensje. Jego odpowiednik w krajach anglojęzycznych to „white-collar businessman”.
[8]NEET (ang.) – „No Education, Employment or Training” – to termin oznaczający osoby w wieku 16-24 lata nie pracujące, nie uczące się oraz nie szkolące się. Termin ten wywodzi się z W. Brytanii, następnie rozpowszechnił się w Japonii, Chinach i Korei. W Japonii NEET otrzymują zasiłek dla bezrobotnych tylko przez 3-6 miesięcy.
[9]Hikikomori (jap.) – wycofanie społeczne; połączenie dwóch słów japońskich: hiku –- wycofywać się oraz komoru: być w środku i nie wychodzić.
Najnowsze od Ewa Maria Kido
Komentarze
- PLUSK WODY DO STAREGO STAWU WSKOCZYŁA… Skomentowane przez ELZBIETA dodany czwartek, 08 listopad 2012 19:09 O stawie i żabie (Literatura, Język)
- Chcialbym na poczatku powiedziec, ze naprawde… Skomentowane przez Seweryn Karłowicz dodany piątek, 24 sierpień 2012 04:47 Tematyka spotkania polonijnego w ambasadzie 5 lipca br. (AKTUALNOŚCI)