gazeta.jp Polonia Japonica

Polonijny portal internetowy funkcjonujący w polsko-japońskiej przestrzeni międzykulturowej, prowadzony przez grupę Polek mieszkających, pracujących i działających w Japonii.

 

Galeria

A+ A A-

LISTY Z TOKIO - Krótki kurs silnej woli Wyróżniony

Oceń ten artykuł
(11 głosów)

           Książką, która osiągnęła najwyższe wyniki sprzedaży w 2013 roku w japońskiej odnodze wielkiej brazylijskiej rzeki, rozlewającej się szeroko po całym Internecie okazał się stosunkowo niepozorny poradnik pt. The Willpower Instinct. How Self-Control Works, Why It Matters, and What You Can Do to Get More of It (Siła woli. Wykorzystaj samokontrolę i osiągaj więcej!).[1] Ponieważ publikacja ta jest zapisem autorskiego wykładu Kelly McGonigal, psycholożki z Uniwersytetu Stanforda, na japoński tytuł został przetłumaczony twórczo jako: Sutanfōdo no jibun o kaeru kyōshitsu (Stanfordzki kurs zmiany samego siebie). Nie podejmuję się oceniać naukowej wartości tej pozycji, niech robią to profesjonalni psychologowie. Mnie osobiście dała poczucie większej osobistej siły w zmaganiach z pokusami nieustannej konsumpcji, więc polecam z czystym sumieniem. McGonigal proponuje skromny, ale jednak zestaw środków, którymi zwykły zjadacz batoników może posłużyć się w nierównej walce z jej kolegami po fachu, wspierającymi działy marketingu i reklamy największych korporacji. Książka odpowiada zapewne na duże zapotrzebowanie społeczne w Ameryce, gdzie dla większości populacji kluczowa staje się odpowiedź na dwa pytania: jak schudnąć oraz: jak wydawać mniej pieniędzy? Odkrycia w dziedzinie badań nad funkcjonowaniem mózgu, na które powołuje się autorka wyjaśniają nam, dlaczego tak ciężko jest pielęgnować klasyczne cnoty umiaru i powściągliwości. McGonigal proponuje kilka praktycznych wskazówek, jak się do tego zabrać nie w imię moralności, ale w imię zdrowia i dobrze pojętych własnych interesów. Jeżeli ktoś woli pragmatyzm od klasycznych cnót czy religii, to proszę bardzo. Wniosek, że trzeba mniej jeść, mniej sobie dogadzać oraz zwlec się z fotela, pozostaje taki sam.

Zaintrygowała mnie natomiast popularność tej książki w Japonii, bo obraz docelowego czytelnika, który wyłania się z jej stron to kanapowy kartofel w najgorszym wydaniu: otyły leniuch, zalegający z podatkami i niechętny wszelkiej aktywności poza bezmyślnym buszowaniem po Internecie lub przerzucaniem kanałów telewizyjnych. Uporządkowanie szafy z ubraniami jest dla niego zadaniem ponad siły. Co ta postać ma wspólnego z przeciętnym obywatelem Japonii? Szczupłym, wysportowanym, który ze wszystkich zobowiązań wywiązuje się przed terminem, a czas po pracy poświęca na kursy dokształcające (no dobra, trudno go odłączyć od telewizora i pobuszować po Internecie też lubi)? Zastanawiam się, dlaczego akurat ta pozycja święci w Japonii takie triumfy.

Dlaczego silna wola? Moim zdaniem ten staromodny koncept, nawet jeżeli przedstawiony w amerykańskim wydaniu i poparty najnowszymi badaniami nad funkcjonowaniem mózgu, brzmi w uszach Japończyków bardziej swojsko niż inne psychologiczne nowinki zza Wielkiej Wody. W Japonii sam pomysł, że człowiek powinien się kontrolować, pracować nad sobą oraz odmawiać sobie tego czy owego w imię odległych celów, nigdy nie został powszechnie wyśmiany w imię szeroko pojętej wolności. Panuje tu większy szacunek dla cierpliwości, uporu i poświęcenia niż dla błyskotliwych talentów. Pojęcie silnej woli bywa często przywoływane w japońskich mediach w kontekście sportowym: siła woli to zaleta, którą podziwiamy u najlepszych zawodników. Jest wtedy nazywana konjō (co można też tłumaczyć jako “upór”) lub supokon (skrót od: spōtsu konjō) – sportowa wola walki aż do zwycięstwa. Supokon manga to cała osobna półka japońskich komiksów i animacji, które opowiadają o prawdziwych bądź fikcyjnych zmaganiach sportowców.

W roku pierwszej Olimpiady Tokijskiej (1964) bestsellerem w tutejszych księgarniach była cienka książeczka napisana przez trenera legendarnej żeńskiej drużyny siatkówki, która wywalczyła dla Japonii złoty medal na Mistrzostwach Świata w Moskwie w 1962 roku. Trener Daimatsu Hirobumi wydał swoje wspomnienia pod tytułem: Ore ni tsuite koi: watashi no shōbu konjō (Marsz za mną! Moja wola zwycięstwa).[2] W latach 1963-1964 książka doczekała się 47 dodruków. Było o czym pisać, bo drużyna Daimatsu wygrała 257 meczów pod rząd, jeszcze zanim ukoronowała swoją karierę olimpijskim złotem.[3] Daimatsu, podobnie jak nieco od niego młodszy polski trener siatkówki męskiej, “Kat” Hubert Wagner, informował swoją drużynę, że interesuje go tylko złoty medal, a drugie miejsce nie ma żadnego znaczenia. Japoński trener w swoich książkach (napisał ich w sumie dziewięć) przekonywał m. in., że ograniczenie liczby godzin snu do czterech czy pięciu na dobę jest tylko i wyłącznie kwestią treningu. Trzymanie zawodniczek w stanie permanentnego niedospania miało na celu przygotowanie ich do rozgrywek za granicą, gdzie dawała się we znaki różnica czasu.

Daimatsu głosił wszem i wobec, że żadna z “Czarownic Orientu” (tak nazywano jego zawodniczki w mediach) nie była szczególnie utalentowana. Ich sukcesy miały być wynikiem tylko i wyłącznie wytężonej pracy. One również w wielu wypowiedziach podtrzymywały tę wersję. W wywiadzie udzielonym japońskiej telewizji publicznej w 1988 roku, przy okazji Olimpiady w Seulu, najmłodsza z “Orientalnych Czarownic”, Isobe Sata wyjaśniała, że w koncepcji konjō chodzi o pokonywanie słabości oraz przekraczanie własnych granic. Jednocześnie z uśmiechem na ustach twierdziła, że jej aktualne zajęcie, czyli wychowanie czwórki dzieci wcale nie jest ciężką pracą… O sztuczce naszego mózgu, który informuje nas, że “już więcej nie damy rady”, podczas gdy tak naprawdę mamy jeszcze spore rezerwy aktywności pisze w swojej książce Kelly McGonigal. Sztuczkę tę znają w praktyce od lat i wyciągają z niej wnioski wszyscy olimpijscy atleci.

Gwoli ścisłości należy dodać, że w japońskim wydaniu stanfordzkiego poradnika siłę woli przetłumaczono nie jako konjō, ale bardziej dosłownie (ishiryoku). Myślę jednak, że koncept jest zbliżony, tylko lepiej uzasadniony naukowo oraz przedstawiony dużo sympatyczniej niż w militarystycznych wywodach Daimatsu. Niektórzy współcześni uważali legendarnego trenera siatkówki za bohatera narodowego, inni – za ponurego sadystę (w japońskim dyskursie medialnym przeważa ta pierwsza wersja). Daimatsu zmarł w 1978 roku, jednak jego duch i sposób myślenia pozostał obecny nie tylko w japońskim sporcie, ale także w edukacji i zarządzaniu. Dodam jeszcze, że legendarny trener z sentymentem powoływał się na ideały epoki Meiji (1868-1912), kiedy cała Japonia w ramach modernizacji również czytała amerykańskie poradniki (wtedy bestsellerem była książka Self-Help autorstwa Samuela Smilesa). Etyka ciężkiej pracy i wyrzeczeń nie jest bynajmniej organiczną cechą Japończyków; jest raczej mieszaniną idei rodzimych i nauk protestanckich misjonarzy amerykańskich, którzy wywarli ogromny wpływ na tutejszy system edukacji. Ale to już zupełnie inna historia.

 

Iwona Merklejn – japonistka, medioznawca, dr nauk humanistycznych. Wykładała na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz JAIST (Japan Advanced Institute of Science and Technology). Obecnie pracuje nad książką o historii Igrzysk Olimpijskich oraz piłki siatkowej kobiet w Japonii. Luźno związana z Uniwersytetem Tokijskim, głęboko związana z mężem, tokijczykiem zakochanym w swoim mieście - Nobuyą Ishiim. Iwona Merklejn – japonistka, medioznawca, dr nauk humanistycznych. Wykładała na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz JAIST (Japan Advanced Institute of Science and Technology). Obecnie pracuje nad książką o historii Igrzysk Olimpijskich oraz piłki siatkowej kobiet w Japonii. Luźno związana z Uniwersytetem Tokijskim, głęboko związana z mężem, tokijczykiem zakochanym w swoim mieście - Nobuyą Ishiim.

 



[1] Polskie wydanie w przygotowaniu, publikacja planowana w ostatnim kwartale 2014 roku nakładem Wydawnictwa Sensus.

[2] Tłumaczenie IM. Tytuł można też przetłumaczyć jako: “Pójdź za mną”, ale wojskowa dyscyplina, jakiej wymagał trener Daimatsu od swoich zawodniczek kojarzy się raczej ze stylem militarnym niż biblijnym.

[3] Na Olimpiadzie Tokijskiej przegrała tylko jednego seta, z Polską. Lubię sobie o tym przypominać w chwilach zwątpienia w naszą reprezentację.

 

Zaloguj się, by skomentować
© 2013 www.polonia-jp.jp

Logowanie lub Rejestracja

Zaloguj się