Wedlug danych opublikowanych przez Konferencję Episkopatu, w końcu 2002 r. w Japonii funkcjonowało 557 przedszkoli katolickich. W ciągu ostatnich 5 lat liczba ta zmniejszyła się o 14. O problemach katolickich instytucji oświatowych pisało ostatnio w serii odważnych artykułów czasopismo Japan Catholic News. Zacytowano wypowiedzi ks. Shigeru Ozawa, przedwodniczącego Ligi Przedszkoli Katolickich oraz sekretarza tejze Ligi, pani Reiko Morimoto. „Oczywiście, zmniejszająca się liczba przedszkoli jest związana z nizszym przyrostem naturalnym, ale są i inne przyczyny. Problem dotyczy małych przedszkoli, które są i stopniowo dalej będą zamykane” - mówi ks. Ozawa, dodając, że właśnie te przedszkola nie są w stanie sprostać wysokim standardom i wymaganiom stawianym przez Ministerstwo ds. Wychowania, Sportu, Nauki i Techniki. Pisząc o pozytywach, ks. Ozawa, który jest zarazem dyrektorem przedszkola w Tokio - Honmachi, szacuje, że każdego roku ok. 20 – 30 procent rodziców wysyła swoje dzieci do przedszkoli katolickich, aby tam poznawały wartości religijne. Ks. Ozawa wskazuje na potrzebę zatrudnienia większej liczby świeckich katolików w przedszkolach i stworzenie dla nich odpowiedniego przygotowania katechetycznego.
Wedlug pani Morimoto, sytuacja kryzysowa dotyczy tylko niektórych regionów kraju, a nie odnosi się do wielu placówek związanych ściśle z dalszymi szczeblami edukacji, znajdujących się w rejonie Tokio – Jokohama. Autorka artykułu widzi natomiast inny problem. Chodzi o to, że oczekiwania niektórych rodziców posyłających dzieci do przedszkola katolickiego, różnią się niekiedy diametralnie od założeń i wartości etycznych, które legły u podstaw działalności tych placówek. „Czymże właściwie jest promowanie dzieci na wyższy szczebel edukacji oraz nauka »dobrego wychowania« w przedszkolu (a tego oczekują rodzice od instytucji kościelnej), jeśli pominie się wartości religijne, do których należy np. uczenie dziecka budowania wspólnoty między ludźmi oraz walka z własnym egoizmem? Ważną rzeczą jest więc uczenie tych wartości samych rodziców, bowiem wśród nich tylko nieliczni są katolikami, a większość zajmuje postawę obojętną wobec jakiejkolwiek religii" - pisze Reiko Morimoto.
Japoński student w labiryncie „wartości etycznych"
W Japonii działa 14 uniwersytetów katolickich, z odpowiadającym tej kategorii (daigaku) czteroletnim programem nauczania. Studiuje na nich łącznie ok. 35 000 młodzieży. Nikt nie wątpi, że w działalności Kościoła w Japonii instytucje te odgrywają niezwykle ważną rolę, jednakże podobnie jak katolickie przedszkola i szkoły, także i uniwersytety stoją obecnie przed nowymi wyzwaniami. Jednym z najważniejszych jest zachowanie własnej, katolickiej tożsamości w kontekście dużych zmian zachodzących ostatnio w społeczeństwie japońskim. „Katolickie uczelnie są punktem łączącym Kościół ze społeczeństwem japońskim i odgrywają rolę ewangelicznego zaczynu” - powiedziała Siostra Chizuko Kataoka, rektorka Uniwersytetu Niepokalanego Serca Maryi w Nagasaki. Gdy w 1992 r. uniwerystet ten przeszedł z dwuletniego na czteroletni cykl nauczania do programu przygotowującego przyszłych pracowników socjalnych włączono obowiązkowe „Wprowadzenie do katolicyzmu”.
W 2000 r. uniwersytet Nanzan w Nagoya, którym kieruje zakon werbistów, zmienił nazwę Wydziału Teologicznego na „Studia nad Chrześcijaństwem”. Zmiana ta związana była ze zmniejszającą się liczbą studentow, którzy w przyszłości mieli zostać kapłanami lub zakonnikami. Rektor uniwersytetu, o.Hans-Jurgen Marx SVD powiedział, że Uniwersytet Nanzan od początku zmierzał do rozwijania studiów związanych z chrześcijańską tradycją godności człowieka. Studenci, zwlaszcza studiujący prawo, zobowiązani są do uczestniczenia w wykładach dotyczących właśnie godności ludzkiej oraz religii. Zdaniem o. Marxa społeczeństwo japońskie dotknięte jest obecnie kryzysem wartości etycznych. Uniwersytet Nanzan znany jest w Japonii z badań nad dialogiem chrześcijańsko-buddyjskim.
Mając na uwadze problem dyskryminacji mniejszości narodowych, katolicki Uniwersytet Eichi w Osaka przyjmuje na studia Koreańczyków, absolwentów koreańskich szkół średnich w Japonii, których świadectwa nie są respektowane na innych uczelniach.
Mówiąc o uniwersytetach katolickich w Japonii nie sposób pominąć mieszczącego się w Tokio jezuickiegio Uniwersytetu Sophia. Studiuje na nim ponad 10 000 młodzieży. Od 2000 r. uniwersytet przechodzi dużą reorganizację. Można ją zauważyć gołym okiem. Na terenie głównego kampusu w Yotsuya burzone są stare budynki i na ich miejsce stawiane nowe. Jaka będzie w przyszłości rola tej największej w Japonii uczelni katolickiej? W materiałach uczelnianych zacytowano wypowiedź Matki Teresy, zanotowaną w czasie jej spotkania z profesorami i studentami tego uniwersytetu : „Wszędzie na świecie są ludzie potrzebujący. Podajcie więc dłoń tym, którzy są w klopotach, cierpiącym. Oni żyją tuz obok was.
Czy tego rodzaju wizja oraz głoszenie Dobrej Nowiny, rozpoczęte w Japonii w 16.wieku przez św. Franciszka Ksawerego bedą dalej kontynuuowane? - takie pytanie stawia Masakuni Hoshino, przewodniczący Katolickiego Związku Studentów Uniwersytetu Sophia. Jest to niełatwe pytanie, skierowane nie tylko do studentów, ale także do wykładowców na katolickich uczelniach w Japonii.
Na podstawie: Japan Catholic News, Sept.Oct. 2003
O Słowie, którego słucha się w ciszy
Od pięciu lat pracuję na katolickim uniwersytecie dla dziewcząt Shirayuri w Tokio. Jestem wykladowcą religioznawstwa (Pismo Św. i Modlitwa) oraz przedmiotu „Care of the Heart” (Duchowość?). Odprawiam raz w tygodniu mszę świętą oraz osobno tzw. „healing mass”. Poza tym raz w miesiącu kieruję spotkaniem modlitewnym, pomaga mi jedna z sióstr Japonek (obecnie w Zgromadzeniu Św. Pawła z Chartres w Japonii, które zarządza uniwersytetem nie ma cudzoziemek). Wszystko odbywa się w języku japońskim. Na prowadzone przeze mnie wykłady zapisała się w tym roku rekordowa liczba 290 studentek. Było to miłym, nie będę ukrywał, zaskoczeniem. Zastanawiająca jest duża liczba studentek chcących studiować Pismo św, Modlitwę , Duchowość na wykładach, które nie są obowiazujące. Wiem, że 95 proc. z nich to nie są chrześcijanki. Czegoś zapewne szukają w tym ogólnym „kryzysie wartości etycznych” w społeczeństwie japońskim, o którym mowa wyżej. Zuważyłem duże zainteresowanie studentek tematem chinmoku (cisza). Stąd zrodziła się idea wykładu o ciszy w tradycji Dalekiego Wschodu, hinduskiej (reprezentuje ją np. Sri Ramana Maharshi) i chrześcijańskiej (nawiązuje do niej o. Thomas Keating, cystres). Mówiłem mianowicie o Słowie, które usłyszeć można jedynie w ciszy serca. Na Dalekim Wschodzie w tę ciszę naturalnie się wchodzi, jeśli tylko stworzy się ku temu odpowiednie warunki. Dwa razy moje wykłady związane z chinmoku odbyły się w uniwersyteckiej kaplicy. I tu też niespodzianka. Niektóre ze studentek napisały mi w zeszłym roku, że w ciągu 4 lat studiów, w kaplicy były tylko kilka razy. Podobała im się modlitwa, religijny śpiew, muzyka (akompaniuję im na gitarze) i czas spędzony w kaplicy. Dzielę się tym odkryciem jako misjonarz.
Moje studentki zaraz po wykładzie sięgają po telefon komórkowy. Zaczyna się zwykle, zagonione życie codzienne, w ich wypadku przyśpieszone jeszcze pogonią za znalezieniem pracy. Jednak ważne jest, że zaczynają dostrzegać wartość milczenia (modlitwy ?). I to, że na wszystko jest czas, jest „czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas milczenia i czas mówienia.” (Kohelet 3:6-7)
Gazeta Klubu Polskiego w Japonii Nr 6 (33), grudzień 2003