Podobnie przemawia winda w podziemiach Dworca Tokijskiego. Informuje mnie na którą kondygnację się udaje i z której strony otworzy drzwi - Kochira gawa no doa ga hirakimasu.
Nie są to jedyne gadające automaty codziennego użytku spotykane w Japonii. Dlaczego MÓWIĄ? - zastanawiam się czasem. Przecież potrzebne informacje przekazują jednocześnie innymi sposobami: za pomocą znaków pisemnych, sygnałów świetlnych i dźwiękowych. (Robią przy tym sporo hałasu, który subtelniejszego klienta może przyprawić o ból głowy). Czy automaty mają na względzie niewidomych?
Mówienie czyni maszynę przyjaźniejszą i bliższą człowiekowi. Być może jest to objaw realizacji japońskiego marzenia o uczłowieczeniu maszyny? Jak wiadomo Japonia przoduje w badaniach nad konstrukcją robotów przypominających człowieka. Pokazany ostatnio w telewizji model wyglądał jak nieduży chłopiec, chodził, przedstawiał się i był nawet całkiem kawaii, czyli milutki. Skąd bierze się ta tendencja? Ponoć wszystkiemu winien jest ojciec japońskiej mangi Osamu Tezuka i jego automatyczny chłopiec Atom (ningengata robotto Atomu). To on zapłodnił wyobraźnię japońskich konstruktorów i wszystkich innych czytelników mangi. Jeśli kiedyś zaleją świat nieduże, zręczne roboty japońskiej produkcji to pewnie będą przypominały owego komiksowego bohatera.
Tymczasem mam jedną prośbę do twórców dworcowych automatów: wolałabym, żeby automaty przemawiały przyjemnym, niskim, męskim głosem. I więcej uczucia poproszę.