Mam dyplom uprawniający do prowadzenia zajęć z ikebany szkoły Ikenobo. Jeśli chodzi o ceremonię herbaty, uczyłam się tej sztuki dłużej niż ikebany, bo prawie 10 lat, ale nie mam jeszcze uprawnień nauczyciela - zatrzymałam się dosłownie o stopień niżej.
W jakich okolicznościach nosisz kimono?
Tak w Japonii, jak i w Polsce - w różnych. Tutaj - na okeiko czyli lekcje tradycyjnych sztuk, przede wszystkim kimona - od roku mam uprawnienia nauczycielki kitsuke i po prostu czasami nie wypada mi nie pójść w kimonie. Przez 8 lat pracowałam na Uniwersytecie Koshien, zajmuję się też popularyzacją kultury polskiej w Japonii. Jako nauczyciel akademicki czy wykładowca - prowadziłam w kimonie zajęcia na uniwersytecie i okazjonalne wykłady, chodziłam do teatru i podróżowałam, byłam na herbacie i składałam wizytę w ambasadzie polskiej. W Polsce - byłam w kimonie na pokazach herbaty, na ślubie brata i na meczu polsko-japońskim. Nie ma okazji, która nie byłaby odpowiednia.
Czy czujesz się wtedy inaczej niż kiedy jesteś ubrana w strój zachodni? Chodzi mi o stronę psychologiczną.
Ostatnio, właśnie w Tokio, czułam się, jak gdybym uciekła z jakiegoś filmu historycznego. Ale to raczej kwestia "dekoracji". Na przykład w Kioto czuję się zupełnie normalnie - wokół jest znacznie więcej osób w kimonach, czasem też mężczyźni. Nic nadzwyczajnego, mogę wtopić się w krajobraz.
Kimono jest strojem, który ma przede wszystkim wywołać efekt estetyczny, wydaje się, że względy praktyczne są drugorzędne. Czy w kimonie nie jest Ci niewygodnie się poruszać? Przecież trzeba chyba chodzić mniejszymi krokami? Czy poły kimona się zbytnio nie rozsuwają, a sztywny pas obi nie upija podczas siedzenia?
Wszystko to kwestia przyzwyczajenia. I tego, czy kimono jest dobrze założone, czy nie. Ubieram się sama, więc nie ma mowy o tym, żeby któryś ze "sznurków", którymi kimono jest dopasowane do ciała, uciskał bardziej niż trzeba. Już po ubraniu się w kimono wystarczy wykonać parę ruchów, żeby móc normalnie chodzić, bez małych czy "głupich" kroczków. Chodzę w kimonie tak, jak w ubraniu europejskim, czyli naturalnie, i to np. przez moją nauczycielkę jest oceniane jako kakko-ii. Pas obi działa dokładnie tak, jak niegdyś gorset w stroju europejskim - podtrzymuje figurę, nie pozwalając na wyginanie kręgosłupa. I nie upija.
Czy Twoja nauczycielka nie mówi, że masz za długie nogi do noszenia kimona? Albo, że ciemnym blondynkom z niebieskimi oczami kimono w ogóle nie pasuje? Pytam, bo słyszałam takie opinie. Co prawda nie pod moim adresem... bo ja mam zielone oczy.
Moja pani profesor mówi czasami, że wyglądam w kimonie lepiej niż "rodowite" Japonki. Rzecz nie polega na długości nóg czy kolorze włosów. Ważna tu jest raczej postura czy też figura oraz sposób poruszania się. Ogólnie rzecz biorąc, kimono kobiece dobrze wygląda na osobie do ok.165 cm wzrostu, o niezbyt dużym biuście i stosunkowo wąskich biodrach (powiedzmy - do 100 cm w obwodzie). Ja po prostu mieszczę się w tych parametrach. A dlaczego takie właśnie wymiary ? Kimono jest uszyte z prostych kawałków materiału, obi wypełnia i zakrywa wcięcie w talii - w efekcie całość wygląda jak ... tuba. A tuba -logicznie, im dłuższa i o mniejszym obwodzie, tym wygląda smuklej, czyli ładniej.
Może warto tu jeszcze dodać, że współczesne Japonki mają już inne figury, niż te żyjące w czasach, kiedy wszyscy nosili tu kimona (powiedzmy - ponad 100 lat temu). Ma to bezpośredni związek ze sposobem odżywiania się. W czasach, kiedy nie jadało się tu mięsa, ludzie mieli dłuższe tułowia (=dłuższe jelita) i krótsze nogi, a kobiety - o wiele mniejsze wcięcie w talii. Kimono też nosiło się nieco inaczej - np. ten sznurek, który obecnie zawiązuje się w talii, był kiedyś wiązany właściwie na biodrach.
Na co trzeba najbardziej uważać, gdy jest się ubraną w kimono ?
Ogólnie rzecz biorąc - unikać i poprawiać tzw. kikuzure. Istnieje kilka punktów i linii w kimonie, które powinny być na swoim miejscu nawet w kilkanaście godzin po założeniu kimona. Jeśli jest ono źle założone, po pewnym czasie kimono tu i tam "rozjeżdża się"(to jest właśnie kikuzure) i po prostu źle wygląda. Najważniejszy jest kołnierz, dolny skraj kimona i tylny skraj obi.
Czy mogłabyś to dokładniej wytłumaczyć? Taka praktyczna wiedza może się bardzo przydać naszym Czytelniczkom.
Zacznijmy od kołnierza - spodni, najczęściej biały kołnierz oraz kołnierz kimona tworzą trójkąt, który powinien zachowywać pierwotnie nadany mu kształt. Notabene, to, na ile biały kołnierz wystaje spod kimonowego zależy min. od wieku, ewentualnie zawodu osoby, która ma na sobie kimono. I właśnie ten trójkąt decyduje o tym, jak wygląda twarz danej osoby. Dlatego trzeba dbać o zachowanie pierwotnych linii - poły nagajuban poprawia się wkładając rękę pod kimono (na wysokości piersi, przez otwory, które są pod pachami - rękawy nie są wszyte na dole).
Dolny skraj kimona - nie powinien podwijać się ani opadać, a żeby temu zapobiec, trzeba uważać przy zakładaniu kimona. Po prostu sznurek w talii musi być odpowiednio ciasno zawiązany. Poprawić po założeniu obi jest trudno.
Tylny skraj obi - wystający spod wiązania, często podwija się do góry, np. przy siadaniu. To wystarczy sprawdzić przesuwając po nim ręką i przy okazji poprawić, odginając w dół.
Te zasady dotyczą też bawełnianego kimona yukata, prawda? Na wszelki wypadek dodam, że nie chodzi mi o yukata nemaki czyli bawełniany strój pełniacy rolę podomki i piżamy, znajdowany w japońskich hotelach, tylko o normalne yukaty.
Zasadniczo tak - tyle, że pod yukatę nie zakłada się nagajuban, więc nie ma spodniego kołnierza. Ale to nie zmienia faktu, że najważniejsza dla wyglądu całości jest linia kołnierza. Poza tym do yukaty zakłada się han-haba-obi (wąskie obi), ozdobnie wiązane - trzeba uważać, żeby nie "zgnieść" tego wiązania.
Często słyszymy, ze młode Japonki nie potrafią same ubrać się w kimono i np. z okazji Święta Dorosłości Seijinshiki udają się do salonu piękności, aby je tam ubrano. Chyba najtrudniej jest zawiązać samej pas obi? Najkrótszy z nich - Nagoya obi - ma przecież 3,60 m długości!
Panny na Seijinshiki ubierają się w furisode - kimono z rękawami do ziemi, a do takiego kimona stosuje się ozdobne wiązania obi. Założenie samego kimona nie jest trudne, co innego z zawiązaniem obi - można to co prawda zrobić samodzielnie, z przodu, ale trzeba później całość obrócić do tyłu, a to w przypadku ozdobnych wiązań nie jest łatwe.
Jeśli chodzi o zwykłe kimono i wiązanie obi w tzw. otaiko - po półrocznym kursie każdy jest "weteranem". Co oznacza, że powinien potrafić ubrać się i związać obi do kimona i yukaty.
Jakie rodzaje węzłów potrafisz sama zawiązać?
Potrafiłabym zawiązać na sobie kilkanaście rodzajów "węzłów", chociaż zwykle ograniczam się do otaiko.
Wspomniałaś, że od roku masz uprawnienia nauczycielki kitsuke - sztuki zakładania kimona. Jak długo uczyłaś się tej sztuki? Czy w kitsuke są też rozmaite szkoły?
Nauczyciel kitsuke musi przede wszystkim potrafić ubrać w kimono dowolnego rodzaju każdą osobę, bez względu na wiek czy figurę "klienta" ("klientki"), w ciągu ok. 20 minut. Potrzebna do tego jest wiedza teoretyczna i praktyczna. Jak nietrudno się domyślić, więcej czasu pochłania zdobycie tej drugiej - po prostu trzeba ćwiczyć, i to najlepiej na żywych modelach, a nie na manekinach. Kitsuke uczyłam się kilka lat, przygotowania do egzaminu zajęły mi rok - przy czym chodziłam wtedy 1-2 razy w tygodniu na lekcje jako asystentka mojej pani profesor i miałam okazję uczyć osoby mniej ode mnie zaawansowane.
Kitsuke można się uczyć w różnych szkołach. Są instytucje o zasięgu ogólnojapońskim, jak chociażby Sodo-gakuin, są też szkoły mniejsze, jak np. Osaka Kimono Kitsuke Gakuin, do której chodziłam. Różnice między stylami kitsuke polegają właściwie tylko na tym, czy do zakładania kimona oraz obi używa się jakichś dodatków poza sznurkami i taśmami, czy nie. Szkoły tradycyjne, a do takiej chodziłam, nie uznają żadnych "wynalazków", podtrzymujących wiązania obi itp.
Trzeba tu zaznaczyć, że szkoły kitsuke nie są zorganizowane tak, jak szkoły ikebany czy sado, tzn. nie ma w nich iemoto (Wielkiego Mistrza). Powstały jedynie dlatego, że umiejętność ubierania się w kimono zaczęła znikać z życia codziennego.
Czy uczestniczka kursu kitsuke musi mieć zapas własnych kimon?
Żeby nauczyć się podstaw, wystarczy mieć jedno kimono i 2 pasy (fukuro-obi oraz Nagoya-obi). Dobrze jest też mieć yukatę i han-haba-obi. To w zupełności wystarczy.
Z ilu elementów składa się komplet stroju w przypadku kimona?
Stanik (notabene, niegdyś nie nosiło się do kimona majtek...) itp, hadagi (bielizna) - zwykle dwuczęściowe, nagajuban (spodnie kimono-halka, na zewnątrz widać kołnierz), kimono właściwe i obi. Wszystko dopasowuje się do figury przy pomocy sznurków (himo) jedwabnych, wełnianych lub bawełnianych oraz taśm jedwabnych (date-maki). Obi potrzymuje obi-makura ("poduszka") osłaniana przez "szaliczek" z jedwabiu (obi-age) oraz i obi-jime (ozdobny sznur jedwabny) wiążące całość. W sumie chyba kilkanaście elementów.
Przeczytałam kiedyś w japońskim czasopiśmie opinię, że kultura japońska jest "kulturą opakowania", a przykładem tej cechy jest właśnie kimono. Faktycznie ten pozbawiony guzików i pętelek strój, który podczas ubierania się trzeba umiejętnie podwijać i podtrzymywać wiązaniami, można by uznać za piękne opakowanie kobiety. Czy nie czujesz się "opakowana"?
Myślę, że każdy strój jest "opakowaniem". A czy kimono jest piękniejszym opakowaniem niż zachodnie sukienki itp? W Japonii - na pewno tak. Raz ze względu na bogactwo materiałów, wzorów i dodatków, które umożliwia różne kombinacje, "zabawę" strojem, jeśli tylko zna się reguły. Po drugie dlatego, że jest tutaj obiektem czegoś w rodzaju tęsknoty narodowej - wszyscy ten strój lubią i chcieliby w nim chodzić, ale dawno już zapomnieli, jak to się robi. Za to zawsze reagują na widok kimona ciepłym uśmiechem. Nie czuję się w kimonie "opakowana", czuję się raczej "udekorowana".
W jaki sposób dobierasz kimono, które wkładasz? Czy dobierasz kolor i wzór do pory roku, jakie inne kryteria stosujesz?
Wedle tzw. TPO (och, ten starojapoński! Time-Place-Occasion). Istnieje hierarchia kimon wedle materiału i wzoru. Najniżej postawione to tsumugi - kimono z surówki jedwabnej, noszone na co dzień - jak to mówię, "do mięsnego". Dalej komon - farbowane w drobny wzór, też na co dzień, ale w zależności od wzoru i dobranego do niego obi nadaje się także np. na party. Iromuji (gładkie, jednokolorowe), tsukesage, homongi, tomesode - to kolejne szczeble kimonowej elegancji kobiet na różne okazje. Im bardziej oficjalne miejsce, tym wyższe rangą kimono (znaczenie ma też tutaj, czy kimono jest z herbem, czy nie).
Wzory - tu występuje zależność od pory roku, o ile mamy do czynienia z motywem roślinnym. Ogólna zasada jest taka, że kimono wyprzedza porę roku. Czyli np. w porze przekwitania sakur nie założy się już kimona w sakury, bo to za późno. Kiedyś zresztą kimona miały wzory jednokwiatowe, teraz - jeśli się przyjrzeć, są "wielosezonowe", np. wzór zawiera kwiaty śliwy, chryzantemy i coś tam jeszcze, żeby tym jednym kimonem "obsłużyć" jak najwięcej pór roku.
Kamon czyli herb rodowy jest umieszczany na czarnym, odświętnym kimonie tomesode. Jakie są inne rodzaje herbów noszonych przez kobiety?
Czarne tomesode to kimono noszone przez mężatki. Kobiety niezamężne noszą iro-tomesode, czyli "kolorowe tomesode". Tak czy owak, na kimonie typu tomesode zawsze umieszcza się herb, najczęściej w pięciu miejscach - jeden z tyłu, pod kołnierzem, oraz na obu rękawach, po jednym z przodu i z tyłu. Takie kimono z pięcioma herbami jest strojem najbardziej oficjalnym z możliwych. Inaczej mówiąc, na okazje mniej uroczyste niż ślub takie kimono już się nie nadaje.
Herby umieszcza się też na innych rodzajach kimon - homongi, furisode, iro-muji oraz Edo-komon. Mogą to być 3 herby lub jeden. To ostatnie rozwiązanie jest najczęściej obecnie stosowane, bo kimono z 1 herbem można nosić na bardzo różne okazje.A co zrobić, jeśli się nie ma herbu rodowego? Można wybrać dowolny; Japończycy w takich sytuacjach stosują na ogół herb kiri, czyli paulownię, bodaj najpopularnieszy herb okresu Edo. Oprócz herbów rodowych umieszcza się na kimonach także tzw. share-mon, "herb dla zabawy". Takie herby są na ogół haftowane, o dowolnych motywach i kształtach.
Do kimona potrzebne są jeszcze dodatki: obuwie, skarpetki, torebka.
Tak, te dodatki dobiera się stosownie do rodzaju kimona i pory roku.
Letnie kimono jest uszyte z pojedynczej warstwy materiału, a zimowe z podwójnej. Na wierzch można założyć płaszczyk haori, czasem widzimy Japonki narzucające na kimono duży wełniany szal. Czy mimo wszystko zimą nie marznie się w kimonie?
Może trochę uściślę - hitoe, czyli kimono z jednej warstwy materiału, nosi się tylko w czerwcu i wrześniu. Kimona letnie też są jednowarstwowe, ale ze specjalnie tkanego materiału (sha lub ro). Dwuwarstwowe awase nosi się od października do maja, a więc także zimą. Jeśli ma się na sobie wszystkie wymienione przeze mnie warstwy bielizny plus haori i szal, nawet zimą nie jest w kimonie zimno. Może dlatego, że okolice brzucha są szczelnie otulone obi?
Podkreśla się, ze w stroju japońskim nie pojawia się skóra ani futro. Co sądzisz o wielkich kołnierzach z lisa nakładanych na kimono przez dwudziestolatki podczas Święta Dorosłości?
Bo i warunki klimatyczne nie zmuszały tu (= na Honshu?) ludzi do noszenia futer. A skóra ? Widziałam obi ze skóry, co prawda współczesne, ale jednak. Jak również kołnierze z czegoś w rodzaju norki noszone zimą przez starsze panie, pewnie ze względów zdrowotno-dekoracyjnych. Kołnierze z lisa do furisode to też pewien tutejszy kanon elegancji - to kwestia gustu, a "de gustibus non est disputandum".
Wiem, ze masz własną kolekcję kimon. Ile ich jest? Jak je przechowujesz i jak często oddajesz do prania?
Czy moje kimona można nazwać kolekcją ? Jest ich około 40 sztuk, w tym także kimono z bawełny oraz kilka kimon z poliesteru. Do tego 10 yukat i parę dziesiątek pasów obi różnego rodzaju. Przechowuję je według tutejszych zasad - leżą złożone i zawinięte w papier, w szufladach szaf na kimona wykonanych z paulowni (to drewno podobno "oddycha", zachowując odpowiednią wilgotność, a ta jest wielkim wrogiem kimon).
Kimona z poliesteru można prać w domu, jak każde inne ubranie. Te z jedwabiu natomiast oddaję do prania (ale nie do zwykłej pralni, tylko do specjalistycznego sklepu z kimonami), kiedy się zabrudzą. A brudzą się głównie kołnierze i rękawy, po kilku użyciach, czyli w sumie pranie chyba raz na rok.
Jak wygląda Twoje ulubione kimono i w jaki sposób przejawiasz swój indywidualny gust wybierając i nosząc kimono?
Bardzo lubię właśnie to, w którym mnie ostatnio widziałaś. Jest to komon, w drobny wzór same (rekin) i mansuji (paski). Uszyte jest z materiału farbowanego obustronnie - żeby w pełni wykorzystać piękno tego materiału poleciłam uszyć tzw.katami-gawari, czyli kimono, którego lewa poła ma inny wzór niż prawa - to samo z rękawami i kołnierzem. Ponieważ kolor jest bardzo stonowany, a wzór drobny, na pierwszy rzut oka tej różnicy prawie nie widać. Notabene, tego typu kimona były szczytem elegancji np. za czasów Ody Nobunagi. Obecnie widuje się je czasami w Kansai, ale w Kanto nawet handlarze kimonami o katami-gawari nie mają podobno pojęcia.
Dobór materiału czy sposobu uszycia ("kroju") to jeden ze sposobów wyrażania gustu przez właściciela. Inne - to dobór obi i dodatków. Wreszcie - sposób noszenia kimona. Różnice polegają w tym przypadku na takich szczegółach, jak wielkość emon (odchylenia kołnierza na karku), rozchylenia kołnierza, wysokość zawiązania obi-jime albo jego przechylenie itpitd. Pole do popisu jest ogromne - ale naprawdę niewiele osób w tym kraju jest w stanie odczytać te szczegóły. Szkoda.
Czy w takim razie kimono jest według Ciebie strojem elitarnym, czy też dla każdego/każdej?
Jak każdy ubiór - jest strojem dla każdego. Ale we współczesnej Japonii funkcjonuje na co dzień tylko jako strój osób uprawiających konkretne zawody czy sztuki - myślę tu o kobietach zajmujących się sado, tradycyjnymi tańcami itp oraz hostessach i pracownikach sklepów z kimonami. Tzw. zwykli ludzie zakładają kimono od święta, niestety większość nie potrafi zrobić tego samodzielnie,więc korzysta z pomocy fachowców od kitsuke.
Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę Ci dalszych sukcesów w pracy naukowej i popularyzowaniu tradycyjnych sztuk japońskich w Polsce, do której wracasz w tym roku.
"Gazeta Klubu Polskiego w Japonii" nr 1 (46) luty 2006