Galeria
Lato w Japonii to pora na opowieści z dreszczykiem, pełne grozy i sensacji. W Polsce jako lekturę wakacyjną lansuje się powieści kryminalne. Może więc coś japońskiego? Niedawno ukazał się przekład czwartej już książki pisarki Natsuo Kirino (ur.1951) pod tytułem "Wyspa Tokio". Tak się złożyło, że jestem tłumaczką tej powieści, więc napiszę o niej parę słów.
Tym razem, inaczej niż w poprzednich trzech powieściach, Kirino wychodzi z przestrzeni wielkomiejskiej, przynajmniej w sensie topograficznym. Akcja "Wyspy Tokio" nie dzieje się w Tokio, lecz na bezludnej, tropikalnej wyspie, na której w wyniku różnych przypadkowych wydarzeń znalazła się grupa ludzi. Skład grona bohaterów zapowiada się sensacyjnie: na wyspie jest trzydziestu kilku młodych mężczyzn (Japończyków i Chińczyków) oraz jedna japońska kobieta. Jak można się spodziewać, podstawowe instynkty dochodzą do głosu, mężczyźni walczą między sobą, niektórzy nie wyjdą żywi z tej traumatycznej przygody z losem. Grzechem byłoby podanie tu streszczenia powieści, natomiast warto wiedzieć, że jest ona oparta na prawdziwych wydarzeniach. W Japonii od razu zauważono, że Natsuo Kirino wykorzystała historię wypadków na wyspie Anatahan, o której głośno było na początku lat 50. ubiegłego wieku.
Historia ta wydarzyła się podczas II wojny światowej na niewielkiej, wulkanicznej wyspie Anatahan położonej w Archipelagu Mariańskim, ok. 50 km na północ od Saipanu. Po rozpoczęciu wojny na Pacyfiku na wyspie pozostała odcięta od świata grupa Japończykow - 1 kobieta i 32 mężczyzn, żołnierzy i marynarzy. Nie wiedząc o zakończeniu wojny, spędzili oni w dżungli 6 lat, walcząc o przetrwanie w skrajnych warunkach.
Jedyna kobieta i główna bohaterka tej historii, Kazuko Hika, pochodziła z chłopskiej, okinawskiej rodziny, a kiedy rozpoczęły się opisywane wydarzenia, miala dwadzieścia kilka lat. Na wyspie Anatahan przebywała z mężem, który był przedstawicielem firmy zajmującej się produkcją kopry (suszony miąższ palmy kokosowej). Bieg wypadków sprawił, że w momencie pierwszych nalotów amerykańskich z grupki Japończyków na wyspie pozostała jedynie Kazuko oraz jeden japoński pracownik firmy. Potem pojawili się żołnierze i marynarze, którzy dopłynęli tu wpław po zatopieniu wojskowego okrętu zaopatrzeniowego. Podczas nalotów zniszczone zostały wszystkie budynki, więc grupa Japończyków mieszkała w dżungli, żywiąc się m.in. szczurami i wielkimi jaszczurkami.
Jak głoszą relacje, Kazuko byla kobietą o silnej osobowości, lubiącą mężczyzn, ponętną i ładną, a do tego ponoć obdarzoną instynktem macierzyńskim. Pełnienie roli męża u jej boku było jednak ryzykowne, kolejni mężczyźni ginęli z rąk rywali. Podczas 6 lat życia na wyspie 12 mężczyzn zostało zabitych, nie jest jednak pewne czy głównie w wyniku rywalizacji o jedyną na wyspie kobietę, czy też w walce o cenne pożywienie.
W 1950 roku Kazuko uciekła z wyspy Anatahan, nie mogąc znieść przemocy ze strony kolejnego partnera. Została uratowana przez amerykańską łódź wojskową patrolującą okolice Saipanu. Po powrocie Kazuko do Japonii jej osoba i historia wywołała ogromną sensację i zainteresowanie. Kazuko określano mianem "królowej" lub "królowej-matki" jak w świecie pszczół. Przedstawiano jej historię w miejskich teatrzykach na Ginzie, pokazywano w telewizji, powstał nawet film fabularny oparty na jej historii (Saga of Anatahan, 1953, film produkcji japońskiej, reżyseria Josef von Sternberg). Kiedy fala zainteresowania opadła, Kazuko szybko spadła z piedestału sławy i w rezultacie wizerunek jej postaci jest niejednoznaczny - czy była królową, czy ofiarą sytuacji, w której się znalazła?
Znajomość historii wypadków na wyspie Anatahan zmienia oczywiście perspektywę spojrzenia na powieść Kirino. Na pierwszy plan wysuwa się pytanie: jak pisarka przedstawiła tę historię i co nowego do niej wniosła? O tym najlepiej przekonać się na własne oczy, czyli czytając powieść. Dla tych, którzy nie będą mieli okazji do odbycia lektury, powiem w ogólnym zarysie, jak sprawa wygląda.
Bez wahania można powiedzieć, że Kirino wykorzystała wiele wątkow z sensacyjnej historii sprzed 60 lat, jednak w rezultacie stworzyła na ich kanwie zupelnie nową opowieść.
Po pierwsze, "Wyspa Tokio" przenosi dawne wydarzenia w realia współczesnej Japonii ostatnich lat. Najważniejszą konsekwencją tego zabiegu jest uwspółcześnienie postaci z całym bagażem ich życiorysów i osobowości. Mężczyźni japońscy zgromadzeni na wyspie Tokio to grupa ludzi obarczonych rozmaitymi problemami. Na plus zapisałabym autorce szczególnie wykreowanie nieco odrażającej, ale i komicznej postaci społecznego wyrzutka Watanabe, który staje się jednym z dwójki najważniejszych bohaterów powieści.
Po drugie, bohaterka powieści Kirino, w odróżnieniu do Kazuko z wyspy Anatahan, nie jest młoda. Jest kobietą w średnim wieku. Ta zmiana przyjęta została w Japonii z niejakim zaskoczeniem i była wyzwaniem dla pisarki. Zapewne historia ponętnej dwudziestoparolatki wodzącej za nos gromadę mężczyzn byłaby łatwiejsza do zaakceptowania, ale jakże banalna (choć prawdziwa!) Kirino nie lokuje jednak swej sympatii po stronie głównej bohaterki. Pisarka nie oszczędza nikogo, traktuje swych bohaterów jednakowo bezlitośnie, wygląda na to, że w o ogóle ich nie lubi. Chyba to sprawia, że czytelnicy odbierają jej powieści jako ponure.
Po trzecie, Kirino nie tylko uwspółcześniła historię z czasów II wojny światowej, ale także umiędzynarodowiła ją, wprowadzając postacie Chińczyków i Filipinek. Dzięki temu społeczność, która tworzy się na bezludnej wyspie, zyskuje na realności. Istotnym wątkiem w powieści są relacje Japończyków i Chińczyków. Kontrastowe pokazanie obu nacji, przedstawienie ich w roli sąsiadów, czasem jako rywali w twardej walce o byt, czasem jako współpracowników, to element nowej kreacji literackiej Kirino.
W rezultacie sensacyjna opowieść o wypadkach na wyspie Anatahan zmieniła się pod piórem Natsuo Kirino w niepozbawioną elementów komizmu satyrę na współczesne społeczeństwo japońskie i jego relacje z innymi nacjami.
"Wyspa Tokio" wyróżniona została w 2008 roku nagrodą literacką im. Tanizakiego, szybko doczekała się też filmowej ekranizacji ("Tokyo jima", 2010r. reżyseria Makoto Shinozaki). Niestety pazur satyry został w filmie drastycznie przycięty i powstała komedyjka, o której zapomina się zaraz po obejrzeniu. W reklamach przed premierą filmu natrętnie posługiwano się pytaniem: "A co było, gdybyś ty znalazł(a) się na bezludnej wyspie?" Ten oklepany chwyt być może pobudza wyobraźnię, powieść Kirino zasługuje jednak na coś więcej.
"Wyspa Tokio" liczy niewiele ponad 300 stron i jest o wiele spójniejsza w konstrukcji niż np. przydługa i nużąca "Groteska". Język Kirino jest pełen ekspresji, chwilami silnie stylizowany na slangowość, ale niezupelnie kolokwialny. Nie jest to proza artystyczna, jednak zawiera wystarczająco dużą ilość rozmaitych pomysłów językowych, by dać tłumaczowi do myślenia. Kirino sugestywnie i barwnie przekazuje obraz scenerii, w której toczy się akcja, trochę szkoda więc, że okładka polskiego wydania tonie w szarości.
---------------------------------------------------------------------------------------
Natsuo Kirino "Wyspa Tokio", przekład Renata Sowińska-Mitsui, Wydawnictwo Sonia Draga, 2012
Najnowsze od Renata Mitsui
Komentarze
- PLUSK WODY DO STAREGO STAWU WSKOCZYŁA… Skomentowane przez ELZBIETA dodany czwartek, 08 listopad 2012 19:09 O stawie i żabie (Literatura, Język)
- Chcialbym na poczatku powiedziec, ze naprawde… Skomentowane przez Seweryn Karłowicz dodany piątek, 24 sierpień 2012 04:47 Tematyka spotkania polonijnego w ambasadzie 5 lipca br. (AKTUALNOŚCI)