gazeta.jp Polonia Japonica

Polonijny portal internetowy funkcjonujący w polsko-japońskiej przestrzeni międzykulturowej, prowadzony przez grupę Polek mieszkających, pracujących i działających w Japonii.

 

Galeria

A+ A A-

Mobilizacja sił po katastrofie

Oceń ten artykuł
(4 głosów)
Miasto Ofunato - prefektura Iwate

Najbardziej szokujące i spektakularne chwile minęły, jednak najtrudniejszy okres stopniowego powrotu do normalności jest jeszcze przed nami. Odczuwa się wielki wysiłek mieszkańców Japonii i chęć jak najszybszego powrotu do normalnego życia. Mobilizacja sił po katastrofie - tak można określić stan, w którym znajduje się obecnie Japonia.


Minęło już dwa i pół miesiąca od Wielkiego Kataklizmu we Wschodniej Japonii (jap.:Higashi Nihon Daishinsai) - taką oficjalną nazwę przyjął tu szereg wydarzeń, które miały miejsce 11 marca tego roku, a więc trzęsienie ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera, potężne tsunami i kryzys wywołany wypadkiem w elektrowni jądrowej Fukushima. W światowych mediach temat ten zszedł na drugi lub trzeci plan, jednak w Japonii przeżywa się nadal na świeżo skutki tragicznych wydarzeń i nieprędko zapomnimy o tym, co się stało.
Dokładnie w miesiąc po wielkim trzęsieniu, a więc 11 kwietnia i w kolejnych dniach, z większą mocą dały o sobie znać wstrząsy wtórne, skupione głównie na terenach już wcześniej zaatakowanych przez żywioły natury. Nie brakowało osób, którym wydawało się, że ziemia ciągle się trzęsie... Od połowy kwietnia ilość silniejszych wstrząsów odczuwalnych w rejonie tokijskim wyraźnie zmalała, ale specjaliści ostrzegają, by ciągle mieć się na baczności, bo wzmożona aktywność sejsmiczna potrwa jeszcze co najmniej kilka, a nawet kilkanaście miesięcy. Jak podaje Japońska Agencja Meteorologiczna (Kishōchō), dotychczasowe wstrząsy wtórne skupiają się na pasie lądu o długości ok. 500 km i szerokości ok. 200 km, ciągnącym się od prefektury Iwate po prefekturę Ibaraki i obejmują także sąsiadujący z tym terenem wschodni skraj dna morskiego. Aktywność sejsmiczna w tym rejonie jest bardzo nasilona - do dnia 20 maja zanotowano w podanych prefekturach 146 wstrząsów wtórnych o sile 4 stopni lub większej w skali japońskiej. (Japońska skala JMA stosuje oznaczenia cyfrowe od 0 do 7 i jest podzielona na 10 poziomów: 0,1, 2,3,4, 5 słaby, 5 silny, 6 słaby, 6 silny, 7)


Obok kataklizmów naturalnych (tensai) dał się we znaki również kataklizm wywołany przez działalność człowieka (jinsai). W połowie kwietnia stopień zagrożenia w uszkodzonej elektrowni jądrowej w Fukushimie podniesiono do poziomu 7, budząc tym posunięciem liczne komentarze. Krytyczne głosy rozlegały się nie tylko poza granicami Japonii. Politycy partii opozycyjnych i dziennikarze zarzucili rządowi brak konsekwencji i zdolności skutecznego kierowania aparatem państwowym w sytuacji kryzysowej. Rozproszenie żródeł informacji na temat Fukushimy spowodowało ich niespójność i postawiło pod znakiem zapytania wiarygodność informatorów. Można powiedzieć, że obecny rząd miał pecha, bo stan tak wyjątkowego kryzysu spadł na ludzi, którzy niedawno doszli do władzy, ale oczekuje się od nich skutecznego pokierowania skostniałą biurokracją i okazania charyzmy liderów. W debatach parlamentarnych premier Naoto Kan nadal jest rozliczany ze swej nieprzemyślanej reakcji na katastrofę w dniu 11 marca. W najbliższych dniach w izbie niższej parlamentu japońskiego pod głosowanie podane zostanie votum nieufności dla rządu.
Wraz z katastrofą w elektrowni Fukushima w gruzach legł długo pielęgnowany mit bezpieczeństwa elektrowni jądrowych i nasiłiła się dyskusja na temat energetyki jądrowej w Japonii. Coraz powszechniej mówi się, że system rządowej kontroli sektora energii nuklearnej nie był efektywny, a typowe dla Japonii powiązania między administracją państwową i wielkimi korporacjami w tym wypadku okazały się wyjątkowo groźne w skutkach. W mediach odzyło powstałe około 30 lat temu sformułowanie "wioska nuklearna" (genshiryoku mura), używane krytycznie dla określenia hermetycznej grupy składającej się z polityków, przedsiębiorców i naukowców związanych z sektorem energii jadrowej i czerpiących korzyści z jego rozwoju. Począwszy od lat 50. minionego stulecia pokojowe wykorzystanie energii nuklearnej było jednym z kół napędowych rozwoju japońskiej godpodarki, ale obecne wydarzenia zapewne zmuszą wszystkich do zrewidowania dotychczasowej polityki i obliczenia na nowo bilansu korzyści i strat wynikających z wykorzystania atomu. Premier Kan ogłosił, że przyjęty wcześniej plan rozwoju energetyki kraju do roku 2020 przywraca do stanu białej karty.
Na początku maja podjęto decyzję o zatrzymaniu elektrowni jądrowej w miejscowości Hamaoka (prefektura Shizuoka, na południowy zachód od Tokio) i modernizacji jej zabezpieczenia przeciw skutkom trzęsień ziemi. Podstawą tej decyzji jest mozliwość wystąpienia kolejnego silnego trzęsienia ziemi w regionie, gdzie zlokalizowana jest ta elektrownia. Potencjalne zagrożenie dotyczy bliskiej, ale niedokładnie określonej przyszłości. Departament Promocji Badań nad Trzęsieniami Ziemi japońskiego Ministerstwa Edukacji (Monbukagakushō)  ocenił, że trzęsienie ziemi o sile 8 stopni w skali Richtera wystąpi w ciągu najbliższych 30 lat w rejonie Tōkai (prefektury Shizuoka, Aichi, Gifu i Mie), a prawdopodobieństwo tego wydarzenia oszacował na 87%.


Co w tej sytuacji robią zwykli obywatele? Zaopatrują się w czystą wodę, sprawdzają dane o ewentualnym skażeniu żywności i wody i baczniej przyglądają się etykietom, na których wyszczególnione jest pochodzenie nabywanych produktów. Na szczęście mamy w Japonii dużą ilość żywności importowanej... Umiarkowani w reakcjach krytycznych i słabo zaangażowani w politykę Japończycy niejednokrotnie dają jednak wyraz swemu niezdowoleniu. Od czasu do czasu odbywają się większe akcje protestacyjne, skąpo relacjonowane w telewizji. Największa do tej pory demonstracja antyjądrowa w Tokio miała miejsce 10 kwietnia w Kōenji (dzielnica Chuō). Według informacji podanych przez organizatorów zgromadziło się na niej około 15 tysięcy ludzi. Marsze i protesty antynuklearne odbyły się także co najmniej dwukrotnie (24 kwietnia i 7 maja) w tokijskiej młodzieżowej dzielnicy Shibuya oraz kilkakrotnie przed tokijską siedzibą TEPCO. Filmowe relacje z tych wydarzeń można znaleźć w Youtube. Organizatorzy protestów nawołują przez intenet do zorganizowania w dniu 11 czerwca w Tokio wielkiego marszau antynuklearnego, który zgromadziłby milion uczestników (patrz: http://nonukes.jp) Niepokój i gniew ewakuowanych mieszkańców okolic Fukushimy relacjonowany jest przez telewizję. Osoby ewakuowane w wyniku wypadku w Fukushimie uznano oficjalnie za ofiary polityki państwowej (kokusaku no higaisha).
Obecnie stan groźnego skażenia radioaktywnego jest ograniczony jest do bliskiego otoczenia fatalnej elektrowni, ale i tak stanowi to poważny problem, mający konsekwencje w wielu dziedzinach życia. Trudno będzie przywrócić raz utracone zaufanie. Jaki będzie dalszy rozwój sytuacji? Ogłoszony 17 kwietnia przez TEPCO program naprawczy, zakładający, że najpóźniej w ciagu 9 miesięcy od katastofy sytuacjaw EJ Fukushima znajdzie się pod kontrolą i nastąpi redukcja zagrożeń radiacyjnych, został już skorygowany i można przypuszczać, że jego realizacja w dużej mierze odbiegnie od planu.


Tematem nadal stale obecnym w przekazie medialnym i w życiu codziennym jest odbudowa wschodniej Japonii. W tym wypadku nie będzie przesadą użycie sformułowania "wskrzeszenie wschodniej Japonii", bowiem skala strat spowodowanych przez trzęsienie ziemi i tsunami jest wyjątkowo duża, a najtragiczniejsze są straty w ludziach. Japońskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podaje liczby ustalane przez odpowiednie instytucje: 15 234 ofiary śmiertelne, 5339 rannych, 8616 zaginionych (dane z 26.05). Do tej pory ustalono, że są co najmniej 132 sieroty (dzieci wieku do 18 lat), które straciły oboje rodziców., ale liczba ta z pewnością wzrośnie. Są też przypadki odwrotne: dorośli muszą stawić czoła faktowi utraty dzieci. W miejscowości Ishimaki w prefekturze Miyagi spośród 108 uczniów Szkoły Postawowej Okawa, aż 74 dzieci pochłonął żywioł tsunami. Tragiczne przykłady można mnożyć. Abstrakcyjne liczby przekładają się w świadomości mieszkańców Japonii na poszczególne ludzkie historie za pośrednictwem mediów, które pokazują, że w tym niezwykłym czasie wydarzyło się tyle tragedii, iż trudno ogarnąć ogrom cierpień. Przez ostatnie dwa miesiące zobaczyliśmy na ekranach telewizorów, w internecie i w prasie tyle dramatycznych, przerazających lub do głębi wzruszających scen i opowieści, że wystaczyło by ich na obdarowanie kilku kinematografii. W skrajnej sytuacji ludzie wykazali się heroizmem i poświęceniem, niejednokrotnie musieli dokonać wyborów ostatecznych. A wszystko to działo się naprawdę.


Rozliczne relacje i refleksje po fakcie pokazują również, że choć teoretycznie Japończycy są przygotowani na ewentualność trzęsienia ziemi, to jednak wiele osób nie spodziewało się aż tak potężnego ciosu. Rutyna sprawiła, że czasem nie podjęto maksymalnych środków ostrożności lub je zaniedbano. Jak wielokrotnie mieliśmy okazję usłyszeć, wydarzenia w E. J. Fukushima przekroczyły spodziewany zakres zagrożenia (sōteigai). Były osoby, które podeszły do komunikatów ostrzegawczych o nadchodzących tsunami zbyt pobłażliwie lub w ogóle ich nie słyszały, ponieważ w momencie trzęsienia przerwana została dostawa prądu i urządzenia elektryczne nie działały. Z drugiej strony trzeba przyznać, że skala wydarzeń była zaskakująca. Inny niż obserwowane do tej pory przebieg tsunami i specyficzny sposób podwójnego wypiętrzenia wody sprawiły, że fala osiągnęła niesamowitą wprost wysokość i siłę uderzenia. Na wybrzeżu Sanriku w prefekturze Iwate fala tsunami przekroczyła 20 m wysokości. Jak relacjonują świadkowie wydarzeń, w miejscowości Kamaishi w tej samej prefekturze Iwate woda pokonała najwyższy na świecie wał ochronny o wysokosci 60 m i "jak morski smok" wślizgnęła się na ląd, a w momencie wypiętrzenia wód widać było dno morskie! Na równinie Sendai w prefekturze Miyagi, gdzie ludność w ogóle nie spodziewała się tsunami, "czarna woda" wkroczyła na odległość 6 km w głąb lądu. Jak twierdzą specjaliści, podobne tsunami zdarzyły się tu ostatnio 1100 lat temu!


Sytuacja po katastrofie zmienia się i szybko, i wolno. Straty spowodowane Wielkim Kataklizmem zanotowano na obszarze od Hokkaido po metropolię tokijską, jednak największe szkody powstały w północno-wschodniej Japonii, w regionie zwanym Tohoku, w trzech prefekturach: Iwate, Miyagi i Fukushima, szczególnie na obszarach nadmorskich. (Stan tych terenów w drugiej połowie kwietnia pokazujemy na zamieszczonych w rubryce Galerie zdjęciach, zrobionych dla naszej strony.) Na tereny poszkodowane (hisaichi) skierowano żołnierzy oddziałów Sił Samoobrony. W okresie największego natężenia działań w rejonie Tohoku było ich 107 tysięcy i trzeba powiedzieć, ze ich obecność jest niezbędna, ponieważ działania na terenach poszkodowanych wyglądają zupełnie jak porządkowanie kraju po wielkiej wojnie i wymagają zarówno odpowiedniego sprzętu, jak i przygotowanych do takich działań zespołów ludzi. W pierwszej kolejności uprzątnięto gruzy zalegające drogi dojazdowe, aby umozliwić komunikację. 29 kwietnia, 50 dni po Wielkim Kataklizmie, wznowiły bieg wszystkie linie shinkansenu na Tohoku.
Palącym tematem jest budowa tymczasowych domów mieszkalnych, które posłużą mieszkańcom przez okres maksymalnie 5 lat. Wielka liczba ludzi straciła dach nad głową i nadal 158 738 osób przebywa w ośrodkach ewakuacyjnych (dane Komendy Straży Pożarnej z dn. 26.05, cyt za jap. MSZ).


W sytuacji kryzysowej sojusznicza Ameryka mogła się wykazać szybkością reakcji i zakresem pomocy. W ramach "Operacji Tomodachi" na Tohoku wysłano ponad 20 tys. żołnierzy amerykańskich oraz znaczną ilość sprzętu różnego rodzaju. Pierwsze po wypadku zdjęcia i filmy z wnętrza zniszczonego reaktora Fukushima Daiichi zrobione zostały przez amerykańskiego robota, przystosowanego do pracy w takich warunkach. Niestety, królestwo robotyzacji, za jakie zawsze uważaliśmy Japonię, najwyraźniej nie rozwinęło swoich wysiłków w kierunku konstruowania tego rodzaju robotów.


Życie w Japonii posuwa się naprzód prawie normalnym trybem, nawet w najbardziej poszkodowanym regionie Tohoku, a im dalej od centrum wydarzeń, tym słabszy jest ich wpływ na codzienne funkcjonowanie mieszkańców. Mamy okazję przekonać się jak to jest, gdy życie i śmierć sąsiadują ze sobą nieomalże przez ścianę. Taki stan panuje w zniszczonych miastach Tohoku, gdzie tereny zdewastowane sąsiadują z dzielnicami normalnie funcjonującymi. Nie ogłoszono co prawda żałoby narodowej, ale po katastofie panował zmieniający powoli swoje natężenie nastrój skupienia i żałoby. W tym okresie z ekranów telewizyjnych zniknęły typowe, hałaśliwe reklamy komercyjne, nadawano reklamy społeczne tworzone przez organizację non-profit Advertising Council Japan, znaną jako AC. W sentymentalnym tonie zachęcały one do okazywania pomocy ludziom potrzebującym, odwołując się do tradycyjnych uczuć rodzinnych i społecznych. Pojawiły się także krótkie spoty, w których znane medialnie osoby wypowiadały krzepiące przesłania, podtrzymujące wolę przetrwania oraz atmosferę społecznej solidarności oraz zapewniające o tym, że nikt nie jest sam w tych trudnych chwilach. Z pewnością był to dla Japończyków okres nasilenia się poczucia jedności narodowej, a może nowych przemyśleń nad własną tożsamością?


W całej Japonii odbywa się mobilizacja sił obywatelskich. W wielu formach prowadzona jest działalność wolontariuszy i zbiórka funduszy pomocy dla poszkodowanych w Wielkim Kataklizmie. Powszechnie okazywana jest solidarność z poszkodowanymi. Aktorzy, sportowcy, telewizyjni idole odwiedzają rejon Tohoku Wizyty zwane omimai złożyli również przedstawiciele rodziny cesarskiej. Japońskie określenie Ganbatte! (Trzymaj się!) lub Ganbarō! (Trzymajmy się!)  zwykle tak często używane w życiu codziennym, tym razem nabrało innego niż zwykle wymiaru. Widzimy je wszędzie:na hasłach wywieszanych w różnych miejscach miast, w portalach internetowych, słyszymy je wypowiadane dziesiątki razy.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że znajdowaliśmy się i znajdujemy nadal w sytuacji niezwykłej, która między innymi odsyła nas do źródeł japońskiej kultury i pozwala lepiej zrozumieć dlaczego Japończycy są właśnie tacy, jacy są. Mamy okazję przekonać się, że widoczne w tej kulturze współistnienie z naturą polega nie tylko na podziwianiu kwitnących kwiatów, ale przede wszystkim na miilczącej akceptacji okrutnych nieraz reguł przyrody. Jest w tej postawie element rezygnacji - shō ga nai (Nic na to nie poradzisz) mówią Japończycy - ale też i zacięcie zębów w uporze przetrwania. Żywi idą naprzód. Piekło było obok nas, ale Wielki Przypadek losu pozwolił nam żyć, więc nie marnujmy tej szansy.

1 komentarz

  • N.

    Bardzo dobry artykuł!
    ☆☆☆☆☆
    Pisze Pani m.in.: "Można powiedzieć, że obecny rząd miał pecha, bo stan tak wyjątkowego kryzysu spadł na ludzi, którzy niedawno doszli do władzy, ale oczekuje się od nich skutecznego pokierowania skostniałą biurokracją i okazania charyzmy liderów." Wiemy już, że premier Japonii odmówił podania się do dymisji. Nie do pozazdroszczenia jest sytuacja, w jakiej znalazł się Naoto Kan. To, co wydarzyło się 11 marca i jakie ma skutki, przerosłoby każdego. Na pewno trudno było i jest podejmować jakiekolwiek decyzje. A teraz, gdy duże niezadowolenie panuje w japońskim parlamencie i maleje zaufanie społeczeństwa, to już w ogóle. Premier jest pod obstrzałem krytykantów, ale konia z rzędem temu, kto jest pewien, że decyzje innych polityków byłyby lepsze. Moim zdaniem chwali Mu się, że nie chce odejść teraz, lecz kontynuować starania o naprawę sytuacji w kraju. Dać nogę, gdy jest pod górkę i wszystko się wali, to żadna sztuka. Premier nie jest jedynym decydentem mającym wpływ na to, jak rozwija się sytuacja w Japonii, oby więc "wespół zespół" udało się krok po kroku przywrócić wiarę Japończyków i nas wszystkich mieszkających tu, że mylą się ci na świecie, którzy wieszczą koniec Japonii. Ganbarō!

    Raportuj N. Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować
© 2013 www.polonia-jp.jp

Logowanie lub Rejestracja

Zaloguj się